[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy usiadł, oznajmił, że z Jego rozkazu mam wyjechać do Hardornu w misji życia i śmierci, a na dowód tego, że jestem prawdziwym, urodzonym w słońcu Synem Słońca, do mojego powrotu On obejmie tron - ciągnęła Solaris.- Zaprzysiągł, że będzie chronił Kars przed burzami.Wtedy znów stał się posągiem - oczywiście z tym wyjątkiem, że dosłownie przyrósł do tronu.To nie iluzja - wielka statua znikła z piedestału, a na tronie siedzi jej mniejsza wersja.W dodatku wokół samego Karsu powstała charakterystyczna bariera.Ludzie mogą ją przekraczać, ale jest ona widoczna i chyba przypomina barierę wokół Iftelu, którą opisywał mi Karal.- Uśmiechnęła się nieco ironicznie.- Teraz wiadomo, dlaczego.Pan Słońca ma wprawę.Solaris może i wyglądała na rzeczową, ale słuchając jej i obserwując zachowanie, Elspeth doszła do wniosku, że jest głęboko poruszona i nawet przestraszona.To było zrozumiałe; jak ktokolwiek mógł nie czuć lęku w takich okolicznościach?- Wątpię, by ktoś miał czelność pretendować do zajęcia twego miejsca po takim wydarzeniu - powiedział sucho Tashiketh.- Zatem to Vykaendys przysłał cię tutaj?- Właśnie; nie była to najłatwiejsza podróż w moim życiu, choć i nie najtrudniejsza.Nasze szaty zapewniły nam szacunek i bezpieczeństwo w drodze, choć nikt tak naprawdę nie rozpoznał w nas kapłanów Słońca.- Uśmiechnęła się kątem ust.- Przyznaję, że wiadomość o związaniu Tremane'a z Hardornem bardzo mnie zaskoczyła.W pewien sposób stawia go to na równi ze mną, czego nie oczekiwałam.Myślę jednak, że będzie to korzystne dla Hardornu.- Roześmiała się cicho.- Poza tym mogę się wam do czegoś przyznać: czerpię z tego pewnego rodzaju sadystyczną przyjemność.Będzie czuł dolegliwości od czasu do czasu nawet wielki ból - zgodził się na to, nawet sam się zaoferował - a w połączeniu z klątwą prawdy, którą na niego nałożyłam, może odpokutuje za to, co uczynił.- Rozmawiał ze mną na osobności o tym, jak wysłał zabójcę - przyznał Tashiketh.- Wydaje mi się, że z każdym dniem żałuje tego coraz bardziej.- I powinien - powiedziała stanowczo Solaris.- Nie potrafię wyrazić, jaki zadał ból nie tylko mnie i Karalowi, ale też tym, którym bliskie były inne jego ofiary.Jednak choć jeszcze nie jestem przygotowana do tego, by mu wybaczyć, chcę i mogę z nim pracować.Jestem specyficznego rodzaju adeptem, jak już zapewne odgadliście.Może uda nam się jeszcze znaleźć sposób na przetrwanie tego, co nas czeka.- Mam nadzieję - powiedziała Elspeth żarliwie.- Mam nadzieję.- A z pomocą Vykaendysa - odparł Tashiketh z niezachwianą pewnością - uda nam się na pewno.ROZDZIAŁ DZIESIĄTYOgniste koty posiadały tę samą co zwykłe koty umiejętność: sprawiały, że człowiek czuł się przy nich jak wyjątkowo tępy uczeń, a one nie należały do cierpliwych nauczycieli.Bariera Vkandisa jest tylko czasowa - powiedział z naciskiem Hansa, przyjmując pozę, jaką miał posąg kota stojący u stóp Heinrichta, pierwszego Syna Słońca.Biedny Heinricht nawet jako posąg wyglądał niepozornie; równie dobrze kot mógłby zasiadać na Słonecznym Tronie.- Nie przetrwa ostatecznej burzy.Ogniska w Karsie są równie zagrożone, jak wszelkie inne.Bariera ma tylko ochronić ludzi i zwierzęta przed zmianą, a kapłanów - przed złym samopoczuciem dwa czy trzy razy dziennie.- Pochylił głowę i bardzo starannie umył łapę.- Wy i wasi kapłani będziecie musieli wykonać swoją część pracy, jak wszyscy.Jeśli ogniska wymkną się spod kontroli, będziecie mieli do czynienia z paskudnymi konsekwencjami.Solaris westchnęła, ale nie z rozczarowaniem.Elspeth pomyślała, że zabrzmiało to bardziej jak westchnienie kogoś, kto usłyszał niemiłą nowinę, której się spodziewał.- Osłony - mruczał Mroczny Wiatr, chodząc tam i z powrotem, a Vree z zainteresowaniem obserwował jego ruchy ze swojej żerdzi w kącie.- To musi być klucz.Ale jak stworzyć osłonę, która wytrzyma choćby takie burze, jakie nawiedzają nas teraz?Elspeth gorączkowo szukała w myślach czegoś, co zapamiętała z.kroniki? Nie, to była historia, którą opowiedziała jej Kerowyn - o jednym z magów szkolonych przez jej babkę.- Dlaczego tylko jedna osłona? - zapytała.- Dlaczego nie kolejne warstwy osłon, jedne wewnątrz drugich? Kerowyn mówiła mi o czymś takim: mag stawiał kilka warstw słabszych osłon zamiast jednej silnej i w miarę jak z zewnątrz je niszczono, mógł wewnątrz dokładać nowe.Jeśli moglibyście to zrobić - tworzyć od wewnątrz nową osłonę, gdy tylko zewnętrzna zostanie zniszczona.- Interesujące.Owszem, kiedyś już tak robiono i udawało się to - powiedział Mroczny Wiatr, marszcząc w zamyśleniu brwi.- Osłony warstwowe są bardziej skuteczne od pojedynczych.Jednak nie możemy postawić maga przy każdym ognisku, a jeśli nie, to jak będziemy tworzyć osłony od środka? Skoro postawi się osłonę, nie można już osłaniać niczego od zewnątrz, a jak można to zrobić od wewnątrz? To problem.Potrzebne byłoby - zaklęcie - seria zaklęć.- Przede wszystkim jak uda nam się dostarczać energię, by tworzyć osłony? - zaoponował Tremane.Solaris przygwoździła go spojrzeniem.- Odcinalibyście doskonałe źródło energii wewnątrz osłon - odparła, a w jej tonie zabrzmiało niewypowiedziane słowo: “głupcy”.- To najmniejszy problem.Ale jeśli energia by się wyczerpała, a osłony upadły, cóż - wyczerpane ognisko mocy nie jest bardziej niebezpieczne niż nieistniejące ognisko.Jeśli nie ma mocy, nic nie może wymknąć się spod kontroli.- Przepraszam, ale tam, skąd pochodzę, działa to nieco inaczej i nie tak operowaliśmy magią - odparł Tremane.Nie uraziło go zachowanie Solaris, może dlatego, że przynajmniej uczestniczyła w sesjach doświadczalnych i okazywała, że nie zamierza przenosić wrogości wobec Tremane'a na cały Hardorn i jego mieszkańców.Skrzywił się, jakby czuł nadchodzący ból głowy.- Jeśli tylko udałoby się nam znaleźć sposób na to, by ognisko samo zasilało osłony, zanim wyczerpie energię.- To tylko teoria - wytknęła niecierpliwie Elspeth.- Jednak jeśli nawet tego dokonamy, nie mamy czasu ani możliwości, by biegać po kraju i stawiać osłony nad każdym ogniskiem!- Cóż, właściwie nie musielibyśmy tego robić, przynajmniej nie tutaj.- zaczął Tremane.- W Karsie jest wystarczająco wielu kapłanów, by osłonić wszystkie tamtejsze ogniska - powiedziała równocześnie Solaris
[ Pobierz całość w formacie PDF ]