[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.524  Bądz tam!  powiedział.Miał wrażenie, że przepływa przez niego ogromna fala energii.Prawie nieprzytom-ny, zatoczył się na Mandorallena.Huk w głowie ogłuszał.Nagle skręcający się i pokryty pijawkami niewolnik leżał na brzegu.Chłopiec po-czuł nieznośne wyczerpanie; upadłby, gdyby nie Mandorallen. Gdzie on zniknął?  Barak nadal obserwował spienioną powierzchnię rzekiw miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą był niewolnik. Utonął?Mandorallen bez słowa wskazał drżącą dłonią nieszczęśnika, który wciąż poruszałsię słabo na drasańskim nabrzeżu, mniej więcej dwadzieścia jardów przed dziobem stat-ku.Barak spojrzał na niewolnika, potem znowu na rzekę.Zamrugał oszołomiony.Niewielka łódz z czterema Nyissanami u wioseł odbiła od tamtego nabrzeża i wolnopłynęła w stronę okrętu Greldika.Na dziobie stał wysoki Murgo z zagniewaną twarzą. Jest u was moja własność!  krzyknął przez dzielącą ich wodę. Natychmiastoddajcie mi niewolnika.525  Może tu przyjdziesz i sam go zabierzesz, Murgu?  odpowiedział Barak, pusz-czając ramię Hettara.Algar przeszedł na burtę, zatrzymując się tylko, by podnieść długibosak. Czy będę mógł odejść nie napastowany?  zapytał z powątpiewaniem Murgo. Czemu nie zejdziesz na ląd? Przedyskutujemy tę sprawę  zaproponował uprzej-mie Barak. Naruszacie moje prawo własności. Ależ skąd.Oczywiście, sytuacja prawna jest dosyć delikatna.To nabrzeże jestterytorium Drasni, a w Drasni niewolnictwo jest zakazane.A skoro tak, ten człowiekjuż do ciebie nie należy. Sprowadzę ludzi  zagroził Murgo. Jeśli trzeba, odbierzemy go siłą. Obawiam się, że będziemy musieli to uznać za inwazję na terytorium Alornów ostrzegł z demonstracyjnym żalem Barak. Pod nieobecność naszych drasańskich ku-zynów będziemy właściwie zmuszeni, by podjąć odpowiednie kroki w obronie tegonabrzeża.Co o tym sądzisz, Mandorallenie?526  Twoje rozumowanie wyjątkową odznacza się precyzją, panie  odparł rycerz.Powszechny obyczaj nakłada na ludzi honoru moralny obowiązek obrony posiadłościkrewniaków pod ich nieobecność. No właśnie  oświadczył Murgowi Barak. Mój przyjaciel jest Arendem, więcw tej materii człowiekiem neutralnym.Musimy chyba przyjąć jego interpretację sporu.Marynarze Greldika wspinali się już po takielunku i zwisali na linach jak wielkie,złośliwe małpy.Bawili się bronią i uśmiechali groznie, patrząc na intruza. Jest jeszcze jeden sposób  stwierdził złowróżebnie Murgo.Garion poczuł, jak zaczyna tworzyć się moc.Słaby dzwięk rozbrzmiewał echemw jego głowie.Chłopiec wyprostował się, opierając dłonie o reling.Odczuwał potwornąsłabość, ale opanował się i spróbował zebrać siły. Dość już tego  poleciła surowo ciocia Pol.Wyszła na pokład razem z Durni-kiem i Ce Nedrą. Prowadziliśmy tylko dyskusję na tematy prawne  wyjaśnił niewinnie Barak. Wiem, co robiliście  warknęła.Lodowatym wzrokiem spojrzała ponad pasemwody na łódz Murga. Lepiej stąd odejdz  poradziła.527  Muszę najpierw coś odebrać  odparł tamten. Na twoim miejscu nie upierałabym się. Zobaczymy.Wyprostował się i zaczął mruczeć jakby do siebie, poruszając rękami w serii zło-żonych gestów.Garion poczuł, że coś go odpycha  prawie jak wiatr, choć powietrzebyło zupełnie nieruchome. Staraj się nie pomylić  poradziła spokojnie ciocia Pol. Jeśli zapomnisz choć-by najdrobniejszy fragment, wszystko wybuchnie ci w twarz.Człowiek w łódce zamarł, a po jego obliczu przemknął wyraz niepokoju.Tajemni-czy wiatr ustał.Murgo zaczął od nowa i całkowicie skoncentrowany kreślił w powietrzujakieś wzory. Tak się to robi, Grolimie  ciocia Pol lekko poruszyła dłonią, a Garion poczułnagły podmuch: jakby odpychający go wiatr odwrócił się nagle i powiał w przeciwnymkierunku.Murgo zamachał rękami, potknął się i upadł na dno łodzi, która odpłynęłakilka jardów do tyłu, jak gdyby ktoś pchnął ją mocno.Grolim podniósł się na łokciu.Miał wytrzeszczone oczy i śmiertelnie bladą twarz.528  Wracaj do swego pana, psie  rzuciła jadowicie ciocia Pol. Niech cię wy-chłoszcze za to, że nie opanowałeś należycie lekcji.Grolim przemówił nerwowo do Nyissan u wioseł, a ci zawrócili natychmiast. Dojrzewała nam tu śliczna mała bitwa, Polgaro  poskarżył się Barak. Mu-siałaś wszystko popsuć? Może byś tak wydoroślał  rzuciła obojętnie.Potem spojrzała na Gariona; oczyjej płonęły, a biały lok nad czołem był strugą ognia. Ty idioto! Najpierw nie chceszsłuchać żadnych instrukcji, a potem atakujesz jak wściekły byk! Czy masz chociaż po-jęcie, jaki zgiełk wywołuje translokacja? Zawiadomiłeś o naszej obecności każdegoGrolima w Sthiss Tor! On umierał. Chłopiec bezradnie wskazał leżącego na brzegu niewolnika.Musiałem coś zrobić. Był trupem już w chwili, kiedy dotknął wody  odparła zimno. Spójrz naniego.Niewolnik zesztywniał w śmiertelnym cierpieniu.Głowę miał wykręconą, ciało wy-gięte w łuk i szeroko otwarte usta.Najwyrazniej był martwy.529  Co mu się stało?  Garion poczuł nagle mdłości. Te pijawki są jadowite.Ukąszeniami paraliżują ofiary, a potem karmią się nimi.Serce tego nie wytrzymało.Dla umarłego zdradziłeś nas przed Grolimami. %7łył jeszcze, kiedy to zrobiłem  protestował Garion. Krzyczał o pomoc.Był wściekły bardziej niż kiedykolwiek w życiu. Nie można było mu pomóc  odparła lodowato, wręcz brutalnie. Co z ciebie za potwór?  zapytał przez zaciśnięte zęby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl