[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W miarÄ™jak wznosiÅ‚ siÄ™ wyżej, to samo czyniÅ‚o sÅ‚oÅ„ce, tÅ‚umaczÄ…c tym,dlaczego Sycylia nigdy nie staÅ‚a siÄ™ letniÄ… MekkÄ… alpinistów.Brak naturalnych warunków I do istnienia tutaj tego sportu,jeÅ›li chodzi o Simona, pogarszaÅ‚ fakt, że musiaÅ‚ walczyć nietylko ze skutkami Å‚agodnego wstrzÄ…su, jakiego doznaÅ‚, leczrównież że byÅ‚ bez Å›niadania i od wczorajszego obiadu nie jadÅ‚nic ani nic nie piÅ‚.Najlepszym dowodem jego odpornoÅ›ci zarówno umysÅ‚owejjak i fizycznej byÅ‚o to, że ruszyÅ‚ krokiem, którego niepowstydziÅ‚by siÄ™ turysta niedzielny na jakichÅ› Å‚agodnychwzniesieniach jesieniÄ… w Anglii, i utrzymaÅ‚ to tempo.Koszulajego byÅ‚a już przesiÄ…kniÄ™ta potem, kiedy tarasowate sady iwinnice ustÄ…piÅ‚y miejsca roÅ›linom krzaczastym i kaktusom nanagim, poszarpanym zboczu góry; lecz sÅ‚oÅ„ce jeszcze usilniejstaraÅ‚o siÄ™ naÅ›ladować otwór wielkiego pieca.Bardziejdokuczliwa byÅ‚a pokusa skÅ‚aniajÄ…ca myÅ›li do skupienia siÄ™wokół zimnych napojów orzezwiajÄ…cych, co tylko potÄ™gowaÅ‚omÄ™kÄ™ pragnienia.Organizm ludzki może obejść siÄ™ bezjedzenia przez miesiÄ…c, lecz ginie po kilku dniach bez wody.Simon nie miaÅ‚ zamiaru umierać, ale nigdy pragnienie mu taknie dokuczaÅ‚o, jak w chwili kiedy dotarÅ‚ na szczyt góry, doktórej zmierzaÅ‚.ByÅ‚o prawie poÅ‚udnie i czuÅ‚, jakby mózg gotowaÅ‚ mu siÄ™wewnÄ…trz czaszki.SkaÅ‚y poÅ‚yskiwaÅ‚y w sÅ‚onecznym żarze,wywoÅ‚ane upaÅ‚em zÅ‚udne obrazy mÄ…ciÅ‚y jego wzrok i krewtÄ™tniÅ‚a w skroniach.JeÅ›li jednak wybraÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwÄ… krawÄ™dz,mógÅ‚by zejść w dolinÄ™, która doprowadziÅ‚aby go do morza zcaÅ‚kiem innej strony i na caÅ‚kiem inny obszar, niż ten, gdzie goszukali ludzie Destamia.JakiÅ› szelest, niby liÅ›cie poruszane wiatrem, doszedÅ‚ do jegouszu, gdy okrążyÅ‚ wystajÄ…cy wzgórek nieco niżej na zboczu iznalazÅ‚ siÄ™ na wprost trzech przestraszonych kóz.Sierść miaÅ‚yzjedzonÄ… przez mole, pokryte byÅ‚y kurzem i wychudzone doostatecznoÅ›ci, co byÅ‚o zrozumiaÅ‚e, jeÅ›li żywiÅ‚y siÄ™ jedyniewyschÅ‚Ä… trawÄ… porastajÄ…cÄ… to spalone sÅ‚oÅ„cem zbocze.Dwie znich to byÅ‚y samice z dużymi, ale nie rozdÄ™tymi wymionami iwyjaÅ›nienie tego szczegółu zaÅ›witaÅ‚o w jego mózgu chwilÄ™ j zapózno, żeby cofnąć siÄ™ pod osÅ‚onÄ™ grzbietu góry.JednoczeÅ›niezobaczyÅ‚ pasterza kóz i spostrzegÅ‚, że ten go zauważyÅ‚.Przez milczÄ…cÄ… chwilÄ™ patrzyli na siebie, pasterz równiezaskoczony jak i jego trzódka.ByÅ‚ to szczupÅ‚y chÅ‚opak, takpokryty kurzem i o tak nÄ™dznym wyglÄ…dzie jak i kozy, wwypÅ‚owiaÅ‚ej koszuli z rÄ™kawami oddartymi od pleców ispodniach reperowanych tyle razy, że trudno byÅ‚o powiedzieć,co jest materiaÅ‚em, a co Å‚atÄ….PozwiÄ…zywana supÅ‚ami linasÅ‚użyÅ‚a mu za pasek i dopeÅ‚niaÅ‚a jego garderoby; podeszwybosych stóp musiaÅ‚y być tak twarde jak podkowy, żeby niezważać na szorstkÄ… i wypalonÄ… powierzchniÄ™ pastwisk, poktórej stÄ…paÅ‚y.OdgarnÄ…Å‚ do tyÅ‚u strzechÄ™ nie Å›cinanych wÅ‚osów,żeby lepiej przyjrzeć siÄ™ niezwykÅ‚emu zjawisku, dziwniejszemuniż wszystkie inne w jego samotnymi bytowaniu. Buon giorno rzekÅ‚ uspokajajÄ…co ZwiÄ™ty. PiÄ™kny dzieÅ„na chodzenie po górach. Sissignore odrzekÅ‚ grzecznie chÅ‚opak, aby nie obrażaćoczywistego wariata. Pan jest Anglikiem? zaryzykowaÅ‚pytanie.Simon skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, uważajÄ…c, że lepiej zgodzić siÄ™ na toprzypuszczenie, niż być uznanym za wÅ›ciekÅ‚ego psa.DostrzegÅ‚skrawek cienia pod wystÄ™pem skalnym i usiadÅ‚ tam, abyodpocząć chwilÄ™. Nie byÅ‚o tak gorÄ…co, kiedy wyszedÅ‚em powiedziaÅ‚,pragnÄ…c usprawiedliwić częściowo swój spacer urÄ…gajÄ…cyzdrowemu rozsÄ…dkowi. Panu musi siÄ™ chcieć pić rzekÅ‚ pastuszek.CoÅ› w sposobie bycia Simona przezwyciężyÅ‚o jego pierwszystrach, zbliżyÅ‚ siÄ™ do niego i usiadÅ‚ obok. Mam wargi tak suche, że wÄ…tpiÄ™, czy mógÅ‚bym polizaćznaczek. ChciaÅ‚by siÄ™ pan czegoÅ› napić? Och, tak.WypiÅ‚bym chyba ze sześć szklanek rzekÅ‚Simon rzewnie wysokich i żeby napój byÅ‚ zimny jak lód.ObojÄ™tne co by w nich byÅ‚o: sok pomaraÅ„czowy, piwo, cydr,wino, sok pomidorowy, nawet woda.Masz może lodówkÄ™gdzieÅ› niedaleko w jakiejÅ› pieczarze? Może pan dostać trochÄ™ mojej wody, jeżeli pan chce.ChÅ‚opak siÄ™gnÄ…Å‚ za siebie i wydostaÅ‚ skórzanÄ… butelkÄ™, którÄ…miaÅ‚ zawieszonÄ… na plecach na szarym sznurku, WyciÄ…gnÄ…Å‚korek z szyjki i podaÅ‚ ZwiÄ™temu, który wziÄ…Å‚ jÄ… do rÄ™ki niemy zosÅ‚upienia. A ja myÅ›laÅ‚em, że blagujesz& Simon podniósÅ‚ butelkÄ™do ust i pozwoliÅ‚, aby struga ciepÅ‚ej, kwaÅ›nej, lecz życiodajnejwilgoci spÅ‚ynęła po mu jÄ™zyku do gardÅ‚a.W każdej innej chwiliomal by nie zwymiotowaÅ‚, lecz w jego sytuacji pÅ‚yn ten wydaÅ‚mu siÄ™ nektarem.PiÅ‚ drobnymi Å‚ykami, żeby wysÄ…czyć z niegojak najwiÄ™cej wilgoci i aby mieć wrażenie przedÅ‚użania tejczynnoÅ›ci bez rzeczywistego opróżniania butelki.OddaÅ‚ jÄ…jeszcze wypeÅ‚nionÄ… wiÄ™cej niż do poÅ‚owy i westchnÄ…Å‚ zwdziÄ™cznoÅ›ciÄ…. Mille grazie.Być może ocaliÅ‚eÅ› mi życie.Jednak równie dobrze chÅ‚opak mógÅ‚ siÄ™ przyczynić do jegoÅ›mierci.Nie byÅ‚o sposobu, żeby zmusić chÅ‚opca dozapomnienia o spotkaniu inaczej, jak uderzeniem go w gÅ‚owÄ™ izrzuceniem ciaÅ‚a w najbliższÄ… przepaść, co byÅ‚oby niecogrubiaÅ„skim rewanżem za jego samarytaÅ„ski uczynek.WkoÅ„cu przecież chÅ‚opak dowie siÄ™ o poszukiwanymcudzoziemcu i potrafi wskazać, w jakim kierunku udaÅ‚ siÄ™ZwiÄ™ty.Za jednym wybrykiem losu Simon utraciÅ‚ wiele z tego,co z tak bolesnym trudem przychodziÅ‚o mu zdobyć a ile, tobÄ™dzie zależaÅ‚o, jak szybko opowieść chÅ‚opca dotrze doktóregoÅ› ze Å›cigajÄ…cych go.Tak czy owak, byÅ‚o to tylko jeszczejednym niebezpieczeÅ„stwem, z którym należaÅ‚o siÄ™ liczyć.3Nie byÅ‚o już nic wiÄ™cej do zyskania sterczeniem na tej skaleniby unieruchomiony myszołów, i ponurym rozmyÅ›laniem.Simon wstaÅ‚ i doceniwszy korzyÅ›ci krótkiego wypoczynku iodÅ›wieżenia siÄ™, zrobiÅ‚ ruch rÄ™kÄ… w kierunku stromego zbocza. Czy tam w dole jest wioska? Sissignore.Mieszkam tam.ChciaÅ‚by pan, żeby panazaprowadzić? Nie.Jeżeli bÄ™dÄ™ szedÅ‚ w dół, to trafiÄ™. Kiedy pan obejdzie to wzgórze z dwoma uschÅ‚ymidrzewami z boku, zobaczy pan wioskÄ™.Ja też zaraz muszÄ™wracać. Czas już na mnie, i tak za dÅ‚ugo byÅ‚em tu z tobÄ… rzekÅ‚poÅ›piesznie ZwiÄ™ty. DziÄ™kujÄ™ jeszcze raz i niech twoje kozyrozmnożą siÄ™ jak króliki!OdwróciÅ‚ siÄ™ i żwawo puÅ›ciÅ‚ siÄ™ w dół po zboczu, aby oddalićsiÄ™ od chÅ‚opca, uniemożliwiajÄ…c podjÄ™cie dyskusji nim coÅ›jeszcze mogÅ‚o jÄ… wywoÅ‚ać.ZwolniÅ‚ kroku dopiero gdy nabraÅ‚ pewnoÅ›ci, bez spoglÄ…daniaza siebie, że pastuszek kóz zostaÅ‚ na miejscu, bezradniewzruszajÄ…c ramionami na tÄ™ arbitralność Anglosasów, i gdyspadzistość terenu ostrzegÅ‚a go, że wykrÄ™cona kostka u nogimoże w koÅ„cu okazać siÄ™ równie«tragiczna w skutkach jakzÅ‚amany kark
[ Pobierz całość w formacie PDF ]