[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Taka szybkość może oznaczać piratów albo przemytników - powiedział Alex.- Trudno się z tobą nie zgodzić - odparł Kenny.- Kiedy jego czas korzystania z usług stacji odnowy minął, ktoś z obsługi wszedł do jego pokoju i zastał.to.Na szczęście niczego nie dotykał, szczelnie zamknął drzwi i zawiadomił nas.- A co z obsługą stacji? - spytała Tia.- Wszyscy są odizolowani, lecz jak na razie, dzięki bogom kosmosu, u żadnego z nich nie wystąpiły oznaki choroby.- Za co bądźmy im wdzięczni - wymamrotał Alex.- Co mu właściwie jest? - zapytała Tia.Kenny wzruszył ramionami.- Kolejna bezimienna zaraza.Jej symptomy są dość łatwe do zinterpretowania.Bąble, które wkrótce zamieniają się we wrzody zdające się goić, by pojawić się na nowo.Zespół bakterii i wirusów wzmocniony niewydolnością układu immunologicznego.Jak dotąd nie ma na to lekarstwa.Grupa interwencyjna wysterylizowała pokój stacji i na razie nie zaobserwowaliśmy podobnych przypadków.Jak wykazują nagrania, po przybyciu do stacji odnowy ani razu nie opuścił swojego pokoju.- Nie sądzę, by coś podobnego groziło piratom - stwierdziła Tia.- Jednak przemytnicy zabytków.- Dlatego właśnie poprosiłem was tutaj - odpowiedział Kenny.- I dlatego Instytut przekazał was do naszej dyspozycji.Aha, Alex, gdybyś się dziwił, to zajmuję się tym, ponieważ stałem się specjalistą od chorób towarzyszących archeologom.Alex spojrzał znacząco na kolumnę.Tia wiedziała, dlaczego tak patrzy.Czy to możliwe, żeby to była choroba, o której mówił im tajemniczy pan Sinor? Czy powiedział im prawdę, mimo że wystąpił pod fałszywym nazwiskiem?Odpowiedziała na te pytania, wypisując pod wizerunkiem doktora Kenneta:“To musi być zbieg okoliczności.Niemożliwe, żeby to była choroba, o której mówił Sinor.Musiałby być szalony, gdyby na własną rękę chciał ścigać coś takiego".Zerknął pytająco.Dlaczego?“Porażenie układu odpornościowego.Przenoszenie przez powietrze lub dotyk.Pomyśl o tym".Spojrzał ponad ekran i powoli skinął głową.Koszmar, który spędzał sen z oczu ludzkości od dwudziestego wieku; widmo choroby układu immunologicznego przenoszonej przez powietrze lub przez dotyk.Nikt nie chciał nawet o tym myśleć, mimo to specjaliści zajmujący się chorobami zakaźnymi zdawali sobie sprawę, że niebezpieczeństwo jest wciąż żywe.- Stanowicie niezwykły zespół i sądzę, że macie spore szansę odnalezienia źródła naszego kłopotu - powiedział Kenny.- Oczywiście będą nad tym pracowały także Służby Medyczne.Jesteście jednak jedynym wahadłowcem BB, który został nam udostępniony.Instytut nie chciał się zgodzić, żeby jego ludzie byli narażeni na bezpośrednie zetknięcie się z plagą, dlatego odstąpił na jakiś czas od kontraktu z wami.Mnie oddelegowano, bym pomógł wam w nakreśleniu planu działań.Macie jakieś pomysły, od czego by tu zacząć?- W porządku - odpowiedział Alex.- Spróbujmy zatem najpierw zastanowić się nad różnymi możliwościami.Po pierwsze, jaka istnieje szansa, że to może pochodzić ze statku lub stacji przebywającej w zupełnej próżni?- Szansa? Żadna.Zupełna próżnia zabija wszelkie bakterie i wirusy.To nam chyba eliminuje takie miejsca jak asteroidy czy planetoidy.- Kenny wyglądał na mile zaskoczonego.- Pozwólcie, że wywołam Larsa.On od początku obserwował tego biedaka.Musieli chwilę odczekać, zanim Lars zakończył aktualne zajęcia i dostroił swoje fale do fal statku.Przez tę chwilę Tia pomyślała o kilku pytaniach, które chciała mu zadać.- Lars, czy on coś powiedział? - zapytała, gdy tylko Lars pojawił się wśród nich.- Coś, co byłoby dla nas wskazówką?- Głównie bredzi.Myślicie, że coś wam to da? - spytał Lars z dezaprobatą.- Wygląda na to, że nie był nikim związanym z astronautyką.To, co mówił, dotyczyło w głównej mierze pogody; prócz tego majaczył na temat skarbów i złota, jak zwykle w takich przypadkach.- Mówił o pogodzie? - zareagowała natychmiast Tia.- Co dokładnie?- Posłuchaj nagrań.Oczywiście doprowadziłem je do stanu, który gwarantuje w miarę dobry odbiór.Usłyszeli inny głos wydobywający się z głośników: chropowaty, sztucznie gardłowy.- Skarb.złoto.nigdy tyle nie widziałem.Majątek.nie ma księżyca, jak można tu coś zobaczyć? Nie ma księżyca.Ciemno jak w norze kreta.Durna pogoda.Po prostu durna pogoda.śnieg, deszcz, śnieg, błoto - jak mam to wszystko powyciągać?- To tyle - powiedział Lars, wyłączając nagranie.- Mówił o skarbie, braku księżyca, ciemnych nocach i durnej pogodzie.- Może powinniśmy złożyć te wszystkie rzeczy do kupy i odszukać miejsce, w którym mógł być? Dodajmy jeszcze do tego atmosferę i.? - podsumowała Tia.- Co mamy?- Racja.Prawdopodobnie będzie to planeta o owalnej orbicie, mocno spłaszczona, bez satelity, ale podobna do Terry.- Lars był wyraźnie podekscytowany.- Już to widzę.- A co z kategorią wahadłowca, który go zostawił? - spytała Tia.- Sprawdź to w Centrali i aktach wojskowych; w dokach na Yamahatchi wykonują pełną obsługę statków.Jaki typ paliwa tankowali, jeżeli w ogóle je tankowali? W dokach muszą mieć takie zestawienia.Może armia na tej podstawie będzie w stanie określić typ i kategorię wahadłowca.To zawęziłoby nasz krąg poszukiwań.- W porządku.- Kenny zrobił notatki.- Mam jeszcze jeden pomysł.Postaram się sprawdzić, ile czasu minęło od zarażenia naszej ofiary.Gdy zestawimy te wszystkie fakty, powinniśmy się sporo dowiedzieć o gościach na Yamahatchi.- Kenny, być może symptomy choroby wystąpiły już, gdy byli w kosmosie.Dlatego tu go zostawili - zauważyła Tia.- Możliwe, że choroba wykluła się podczas ich pobytu w nadprzestrzeni; gdy dobili do portu, po prostu uzewnętrzniły się jej objawy.- Prawda.Będę musiał wziąć to pod uwagę przy określaniu możliwego rejonu ich pobytu.Postaram się jak najszybciej przekazać wam i innym grupom poszukiwawczym mapę strefy działania.- Kenny rozłączył się, a Alex odwrócił się ku kolumnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]