X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słuchasz mnie? Nie chodzi mi o ten zespół,który miał go powstrzymać od wejścia tutaj.Co się z tobą dzieje? Mam już dosyć parta-czy.Powiedziałem, że to mają być najlepsi. Od ściskania słuchawki z całych sił bola-ły go palce. Chcesz przez to powiedzieć, że nie ma nikogo lepszego od Grismana? Jajestem.Rób, co ci mówię. Eliot z trzaskiem odłożył słuchawkę i odwrócił się do Ka-stora.Polluks był na korytarzu, razem ze strażnikami przysłanymi przez Dona do pil-284 nowania pokoju. Potwierdziłeś rezerwację?Kastor skinął głową. Air Canada z Vancouver do Australii.Jutro o siódmej rano. To powinno dać nam mnóstwo czasu.Kastor wzruszył ramionami. Może tak, może nie.Romulus wie, że nigdy nie zdo-ła cię znalezć, jeżeli pozostanie w tyle za nami o dwadzieścia cztery godziny.Prawdopo-dobnie będzie się starał wyrwać stąd, zanim minie ustalony termin. Bez wątpienia.Na to liczę.Będzie chciał mnie ścigać najszybciej jak to możliwe&i w tym właśnie mam przewagę.Kastor zmarszczył brwi. Nie widzę jej. To, co powiedziałem temu idiocie przez telefon, jest prawdą.Romulus jest najlep-szy.Tylko ja jestem lepszy od niego! I wy dwaj.Nadzorowałem jego szkolenie.Potrafięgo przechytrzyć.Błędem, który popełniłem na początku, było oddelegowanie do tegozadania innych. Ale kazałeś otoczyć dolinę.Eliot skinął głową. Romulus spodziewa się tego po mnie.Jeżeli nic nie będę ro-bił, zacznie coś podejrzewać.Oczywiście, jeżeli im się poszczęści, mogą zabić Saula. W zadumie zacisnął usta. Choć wątpię w to.Las jest jego domem.Jeżeli będziechciał wyjść stąd, tak jak przyszedł, nawet tysiąc ludzi nie obstawi wszystkich przełę-czy doliny.Kastor uśmiechnął się z zadowoleniem. W takim razie nic nam nie grozi.Przecho-dzenie przez góry zabiera dużo czasu.I tak pozostanie daleko za nami.Nie dogoni nas. Dlatego też wybierze inną drogę.Uśmiech zniknął z twarzy Kastora.Na czoło powróciła zmarszczka. Jaką? W jakisposób go zatrzymamy? Postaw się na jego miejscu.Nie trzeba dużo wyobrazni, żeby przewidzieć, co zro-bi.Logicznie rzecz biorąc, pozostaje mu tylko jedno wyjście. Może to logiczne dla ciebie, ale&Eliot wytłumaczył mu i Kastor znów skinął z wrażenia głową.�� XXVI.Ponad horyzontem wystawała tylko jedna czwarta tarczy słonecznej.Cienie w doliniewydłużyły się; najpierw przybrały purpurową barwę, potem szarą, a wreszcie stały sięczarne.Saul nie zwracał na nie uwagi.Zaciągnął zasłony w swoim pokoju i usiadł po tureckuna podłodze.Oczyszczał swój umysł, przygotowując się do działania.Wiedział, że drzwina korytarz są strzeżone przez wartowników, którzy mieli uniemożliwić mu jakiekol-wiek działanie przeciwko Eliotowi do chwili, kiedy ten opuści pensjonat.Przypuszczał,że Eliot i jego eskorta są pod taką samą obserwacją.285 To nie miało znaczenia.Wbrew chęciom nie mógł ryzykować zabicia Eliota na tere-nie ośrodka.Jego nadrzędnym celem było pomszczenie brata, ale równocześnie prze-trwanie, by móc cieszyć się faktem, że spłacił honorowy dług wobec Chrisa.Brat.To słowo znów obudziło gniew.Skoncentrował się, by stłumić to uczucie.Teraz,kiedy cel był tak blisko, musi się pozbyć wszelkich rozpraszających emocji.Musi osią-gnąć czystość samuraja; musi udowodnić sobie, że naprawdę jest zawodowcem  takjak tego kiedyś chciał Eliot.Powtarzał bez końca mantry, osiągając podczas medytacji spokój duszy i jasnośćumysłu, konsolidując myśli, instynkty i wiedzę.Znów i znów.Czuł, jak duch brata zlewa się z jego jaznią.Chris.Chris.Chris.Chris.Chris.�� XXVII.Poranek był posępny.Chmury wisiały nisko, a wilgotne i zimne powietrze zapowia-dało deszcz.Granatowy mikrobus chevrolet  żadnych chromów, żadnych ozdobnychpasów po bokach; nic, co mogłoby zwrócić czyjąś uwagę  czekał na żwirowym pod-jezdzie przed domem.Obsługa hotelowa pakowała właśnie od tyłu walizki i torby na garnitury.Po chwilizatrzasnęli klapę i odsunęli się na bok.Dokładnie o ósmej otworzyły się drzwi pensjonatu.Na ganek wyszli Eliot, Kastori Polluks, otoczeni przez strażników.Tuż za nimi szedł Don.Eliot był w swoim zwykłym stroju: czarny garnitur z kamizelką i filcowy kapelusz.Na widok samochodu zatrzymał się, spojrzał w prawo i obrzucił ponurym spojrzeniemSaula, który w otoczeniu strażników stał na końcu ganku.Mgła zaczęła opadać.Staruszek prychnął pogardliwie.Pełna napięcia chwila zdawa-ła się ciągnąć w nieskończoność.Nagle Eliot odwrócił się i chwyciwszy za poręcz zaczął schodzić w dół schodami.Ka-stor otworzył mu tylne drzwi i zamknął je, kiedy tylko starszy pan usiadł na fotelu.Po-tem wraz z Polluksem zajęli miejsca z przodu.Silnik zapalił od razu.Chevrolet odjechał od krawężnika, zgrzytając kołami po żwirze alejki.Saul skoncen-trował wzrok tak bardzo, że widział już tylko tylne okno wozu, po chwili tylko tył gło-wy Eliota, kontur jego kapelusza.Ale przybrany ojciec nie obejrzał się ani razu.Chevrolet przyśpieszył.Po chwili gra-natowy prostokąt zniknął w zieleni lasu.Z bijącym sercem, nastroszony, Saul nie odrywał oczu od drogi.Podszedł do niego Don. Trzeba będzie długo poczekać, co?  zapytał wyniosłym286 tonem. Dwadzieścia cztery godziny.Założę się, że kusi cię, by pobiec na parking,ukraść samochód i rzucić się w pościg.Saul wciąż przyglądał się drodze biegnącej między drzewami. Jest jeszcze helikopter na tyłach pensjonatu  ciągnął Don. Założę się, że aż cięskręca, żeby spróbować nim odlecieć, co? To musi być kuszące.Saul rzucił mu ponure spojrzenie. No, dalej, spróbuj  mówił Don. Tylko dlatego pozwoliłem ci dzisiejszego ran-ka opuścić swój pokój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.