X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale pomimo to, kiedy dziewczyna zwróciła niecogłowę w jego stronę i Ludwik dostrzegł jej dziko płonący wzrok i wykrzywioną jakimś80 okropnym skurczem, smagłą twarz doznał mimo woli przykrego, jakby trwożnego uczucia.Wdodatku sam ten fakt, że spotkał ją samotną w gąszczu bezkresnych preryj, kazał mu się do-myślać, że ma przed sobą zagadkową, a tym samym niebezpieczną istotę.Dopiero, kiedy dziewczyna otworzyła trzymany w ręku skórzany woreczek i wysypała nadłoń mnóstwo drobnych, mieniących się wszystkimi barwami tęczy, kamyków, Ludwik zro-zumiał wszystko.Zrozumiał, iż ma przed sobą zbiegłą ze skradzionymi komuś klejnotamikobietę i oczy na widok tak ponętnego skarbu roziskrzyły mu się niezdrowym blaskiem pożą-dania.Skoczyć znienacka, wyrwać jej z rąk ów skórzany woreczek i uciec w szeroki step  otopierwsze myśli, jakie zawibrowały w głowie Ludwika Bluma.Ale chłodny, zrównoważony rozsądek nakazywał rozwagę.Kto wie, czy gdzieś w pobliżunie przebywał jej wspólnik, który na wszczęty alarm rzuci się za nim w pogoń?.Tego rodzaju sprzeczne myśli ścierały się jakiś czas ze sobą w głowie zbrodniarza, zapo-minając na, widok klejnotów o pragnieniu, głodzie i strasznym niebezpieczeństwie, jakie i beztego zawisło nad jego głową.Widział tylko te ponętne połyskujące kamyki i pragnął je po-siąść za wszelką cenę.Sama myśl, że mogłoby się stać inaczej, napawała go jakimś przeraz-liwym i bolesnym dreszczem. Nagrodzi mi to z nawiązką, owe sto tysięcy dolarów  rozmyślał  których przez okrutnezrządzenie złego losu nie zdołałem uzyskać.Nagrodzi mi to trudy nieludzkiej poniewierkipośród tych dzikich, niegościnnych stepów, gdzie jak zgoniony zwierz tułam się o głodzie odkilku dni i otworzy nowe, beztroskie życie tam, za tymi ośnieżonymi szczytami, w słonecznejKalifornii.Blum podczołgał się jeszcze bliżej, ale nagle potrącona gałązka wydała suchy, donośnyszelest.Dziewczyna drgnęła, zacisnęła dłoń z klejnotami i odwróciła głowę w stronę podkra-dającego się intruza.Na chwilę starli się dzikim, zalękłym wzrokiem.Kobieta zerwała się jak spłoszona prze-piórka, zanim jednak zdołała sprężyć w sobie wszystkie siły do gwałtownego skoku przezotaczający ją zwarty gąszcz czamizalu, Blum już był przy niej.Potężnym uderzeniem zwi-niętej w kułak dłoni powalił ją na ziemię, po czym, chwyciwszy jej smukłą szyję w kurczowyuścisk palców, dławił długo.długo, aż wytrzeszczone przed śmiertelnym przerażeniem oczydziewczyny zasnuły się mgłą, a z bezwolnie rozwartej dłoni wysunął się mały, skórzany wo-reczek, zawierający bezcenny skarb Jacka cowboy a.Dopiero teraz zbrodniarz odskoczył od swej ofiary i uchwyciwszy trzos z klejnotami, gna-ny jakimś panicznym, podnoszącym mu włosy na głowie, lękiem, popędził w szeroki, rozko-łysany step, kierując się w stronę uśnieżonych szczytów Rocky Mountains.I znów niezamącony spokój rozsiadł się nad bezkresną, tajemniczą stepową równiną.Omdlałeupałem zioła zdały się drzemać w oczekiwaniu chłodnej, orzezwiającej nocy, a tylko odurzającyich zapach nasycał czyste, rozedrgane żarem, powietrze.A nad wszystkim królowało roześmiane,przejasne słońce.Nic nie świadczyło, że przed chwilą rozegrała się tu jeszcze jedna ludzka tra-gedia, jakich tysiące dokonało się dotąd pośród bezkresnych oceanów zieleni.Step ma swe tajemnice i strzeże ich zazdrośnie.81 ROZDZIAA XVIIIWZR�D SKAA  CZARCIEGO UROCZYSKAJack stwierdziwszy potajemną ucieczkę Anity, wpadł w furię wściekłości.Metys Wachita,który pierwszy, nie przeczuwając nic złego, nawinął mu się pod rękę, padł na miejscu, rażonypotężnym knock-outem.Wyładowawszy w ten sposób pierwszy gniew, cowboy wskoczył nakonia i niczym wicher pognał bez celu w szeroki, roześmiany wschodzącym słońcem step,aby w szalonym pędzie rozproszyć rozpacz, rozdzierającą mu serce na strzępy.Tak zwykle czynił dawniej, ilekroć razy napadła go niezrozumiała, nieodparta tęsknota zaczymś, czego dobrze nie potrafił zrozumieć, ani określić.Czy były to uczucia żądnego pierw-szej miłości gorącego serca młodzieńca, czy pęd za wskazaniem podświadomie wyczuwanegospołecznego instynktu życia w większej gromadzie, z tego Jack nie potrafił sobie zdać spra-wy.Wiedział tylko, że ten szalony pęd na grzbiecie ulubionego konia rozproszy owe dziwneuczucia i przywróci dawny spokój i opanowanie.Dziś jednak nic nie zdołało ukoić rozedrganych aż do ostatniego fibru nerwów młodzieńca.%7łal, wstyd, uczucie poniżenia, a przede wszystkim dziki, nieokiełzany gniew; jednym słowemwszystkie te obce mu dotąd, uczucia kipiącym warem przelewały się w jego duszy.A nadwszystkim górowała ta straszna, boleśnie wgryzająca się w mózg, prawda, że utracił na zaw-sze jedyny cel swego życia, ów jasny promień, który na chwilę rozjaśnił ponure ściany jegonamiotu, dając przedsmak niepojętego wprost szczęścia i wkrótce zgasnął, aby nie rozbłysnąćjuż więcej, pozostawiając w duszy biednego cowboy a okrutny, przerażający swą nagą praw-dą mrok Beznadziei.Gwałtowny pęd wiatru, który dawniej tak mile wpadał w ucho pędzącego po stepie Jacka,rozpraszając chwilowe troski i niepokoje, teraz zdawał się jęczeć jakąś dziwną, potępieńcząmelodią, oraz pełną grozy i złowieszczego ryku, to znów chichocząc szyderczym tonem bez-litosnego naigrawania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.