[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chex z powątpiewaniem, ale ani trochę nie zmartwiona, również się położyła. Mam nadzieję, że ten zombi wie, co robi wymruczała. Ja też mam taką nadzieję wyszeptała Ivy. Nie podobają mi się te liczby!Rzeczywiście, liczby atakowały je teraz.Bzykały jak rozzłoszczone pszczoły i prze-chodziły przez ich ciało, nie wyrządzając jednak krzywdy.Chex roześmiała się. To muszą być liczby urojone! Co? zapytała Ivy. Liczby, które nie są rzeczywiście używane w matematyce wyjaśniła Chex. Czasami jednak okazują się potrzebne. Dla mnie nie ma to wielkiego sensu odburknęła Ivy. Jestem pewna, że nie ma! Ale tutaj musi być dom tych liczb.Prawdopodobnie sązłymi snami matematyków.Horacy odchylił swój ludzki tors do tyłu i zasnął.Chex zawahała się.Czy ten zombi naprawdę wiedział, co robi, czy się poddał? Jeżelito pierwsze, czy mogła pozwolić sobie na pójście w jego ślady? Z pewnością istniały tu-taj niebezpieczeństwa, i to była hipnotykwa.Mogli wpaść w prawdziwe kłopoty, jeśli. Myślę, że nie mamy wielkiego wyboru powiedziała Ivy, po raz pierwszy bez en-tuzjazmu. Na to wygląda, kochanie zgodziła się Chex.Obydwie ułożyły się do snu i zamknęły oczy.Zasnęły natychmiast.Chex otworzyła oczy.Był dzień i leżały na plaży.Na horyzoncie widoczny był zarysjakiejś dużej wyspy.Zamrugała oczami. Czy możliwe, że to Wyspa Centaura? zapytała głośno. Oczywiszczie dobiegł ją z tyłu głos Horacego.Ivy obudziła się. Jak się tutaj dostaliśmy? Zasnęliśmy w tykwie powiedziała Chex, sama sobie nie dowierzając. Mogęjedynie zakładać, że zaśnięcie w królestwie snów jest równe zbudzeniu się w królestwie78zwykłej świadomości. Może być, że naprawdę potrzebowałyśmy przewodnika zauważyła dziewczyn-ka. Może być zgodziła się Chex, Ale heca! wykrzyknęła Ivy. Mówisz moim językiem! Po tym, co przeszłyśmy, twój język wydaje się łatwiejszy. Chex podniosła się. Czy to naprawdę jest Wyspa Centaura, czy tylko sen o niej? zapytała Horacego. Ona jest prawdziwa zapewnił ją. Szkrót.Tak się wydawało.Chex postanowiła, że będzie przyjmowała rzeczy, jakimi się wyda-ją, i ruszyła wypełnić swą misję.Ivy ześlizgnęła się z jej grzbietu. Chciałam poczuć prawdziwy piasek pod stopami powiedziała.Chex zrozumiała doświadczenie w tykwie było wstrząsem, nawet dla małej cza-rodziejki.Teraz musiała przeprawić się na wyspę.W miejscu, dokąd dochodził trakt, powinienbyć prom. Rozejrzę się za jakimś przejściem. Ja zostanę tutaj powiedziała Ivy. Będę wystarczają bezpieczna z Horacym.A poza tym, mamusia dała mi ochronny czar.Chex musiała się upewnić. Poczekasz tutaj na mnie? zapytała Horacego. Jaszne odpowiedział.Ruszyła kłusem wzdłuż plaży, kierując się na wschód, ponieważ wydawało się, że naj-bliżej do wyspy jest w tym kierunku.Wkrótce jej przypuszczenia potwierdziły się.Przybrzegu była tratwa z żaglem.Pocwałowała tam. Halooo! zawołała.Z szałasu wyszedł centaur w średnim wieku. Ktoś do przewiezienia? zapytał. Tak.Muszę się dostać na Wyspę Centaura, a potem wrócić. Urwała, ponieważcentaur wpatrywał się w jej skrzydła. O, mieszaniec powiedział z głębokim niesmakiem. Zapomnij o tym. Ale ja muszę porozmawiać ze Starszyzną Centaurów o. Nie rozmawiamy z mieszańcami odezwał się szorstko. A teraz wynoś sięstąd, zanim ktoś cię zobaczy! Ale.Sięgnął po swój łuk. Posłuchaj! zaprotestowała. Mam prawo być wysłuchana! Auk znalazł sięw jego rękach. Mieszańce nie mają prawa do istnienia, a co dopiero do wysłuchania skomen-79tował opryskliwie. Nikt nie będzie z tobą rozmawiał.Zostaniesz stracona bez sądu,jeżeli postawisz nogę na wyspie.A teraz odfruń stąd, zanim narobisz mi kłopotówz grzebaniem twojego ciała.Przestraszona Chex zrozumiała, że on nie żartuje.Nastawienie jej babki było zaled-wie echem uprzedzenia większej społeczności centaurów.Nie były zdolne do tolerowa-nia jakiegokolwiek odchylenia od ich norm.Przez chwilę owładnęła nią pokusa, by upierać się przy swoim i sprawić mu kłopotz grzebaniem jej ciała.Wiedziała jednak, że w ten sposób nie osiągnie niczego.Stanowi-sko centaurów było ostateczne.Jak powiedziała Ivy: centaury były uparte.Odwróciła się i pokłusowała z powrotem, sfrustrowana i pełna niesmaku.Teraz do-ceniała to, że jej samka wychowywała ją w dużej izolacji od jej własnego gatunku.WujChet często był w pobliżu.Pokazywał jej swoją magię z głazami i kamykami.Czasamiodwiedzały ich żyjące jak pustelnicy centaury leśne, ale nigdy centaury z osady na pół-noc od Rozpadliny czy z Wyspy Centaura.Jej edukacja stawała się brutalna.O centau-rach mówiło się, że są najbardziej błyskotliwe spośród wszystkich stworzeń Xanth i żezawsze można na nich polegać.Jak gatunek będący krzyżówką pomiędzy człekokształt-nymi i koniokształtnymi mógł być tak nieustępliwy wobec dalszych krzyżówek?Po dłuższym zastanowieniu zrozumiała, dlaczego tak jest.Jeżeli centaury zgodziły-by się na dowolne krzyżowanie gatunków, jak to robiły koniowate, zostałyby w końcuzróżnicowane gatunkowo tak jak koniowate.W Xanth nie było już żadnych prawdzi-wych koni.Spotkać je można było już tylko w Mundanii, gdzie nie mogły krzyżowaćsię z innymi gatunkami.W Xanth, gdzie były nocne mary i puki, koniołaki, morskie ko-nie i hipogryfy, centaury, jednorożce i latające konie, nie istniała czysta rasa.Centauryochraniały swoją odmianę jako zdolną do samodzielnego życia.Nadal jednak istniało więcej krzyżówek ludzkiej rasy niż końskiej, poczynając od el-fów, przez ogry, aż do wielokrotnego mieszańca, Jakim był sfinks.A jednak oryginalnarasa, z której pochodzili, nadal występowała.Ludzie nie zachęcali do krzyżowania ga-tunków, ale kiedy to się już zdarzyło, zachowywali rozsądną tolerancję.Centaury byłyprzyjmowane w Zamku Roogna.Zakaz nie musiał być absolutny.Starając się usilnie dowieść obiektywności centaurów, przypomniała sobie, że gatu-nek ludzki posiada stałe zródło zasilające Mundanię.Wiele było Fal Kolonizacyjnychz Mundanii, każda odnawiała ludzką populację Xanth.Centaury nie miały podobnejszansy, ponieważ występowały tylko w Xanth.Zatem sytuacja obydwu gatunków niebyła dokładnie taka sama.Wszystkie te przemyślenia wcale nie poprawiły jej samopoczucia.Potrafiła zrozu-mieć stanowisko centaurów, bez oceniania go.Ona sama potrzebowała jakiegoś gatun-ku podobnego do niej.Zaśmiała się do siebie gorzko.Wiedziała, że jest w Xanth jedynąw swoim rodzaju istotą.80Zawróciła do miejsca, gdzie czekali Ivy i Horacy. Powiodło się? zapytała dziewczynka pogodnie. Nie odparła Chez zmienionym głosem. Nawet nie chcą ze mną rozmawiać,ponieważ jestem mieszańcem.Ivy zagryzła wargi. Tak jak Cherie? Tak. Może ja mogę to załatwić?Chex zastanowiła się.Ivy była dzieckiem, ale była również córką Króla i czarodziej-ką.Może centaury udzielą jej audiencji.Musiałaby jednak dostać się na wyspę sama,a w ten sposób Chex złamie swoją obietnicę ochraniania jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]