[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ceretelego znałem mało, Czcheidze trochę lepiej, Kierenskiego nie znałemzupełnie.Skobielew był moim uczniem, z Czernowem nie raz już walczyłemna zebraniach zagranicą.Goza widziałem po raz pierwszy.To była rządzącasowiecka grupa demokracji.Cereteli bezwątpienia przewyższał pozostałych o głowę.Spotkałem go poraz pierwszy na zjezdzie londyńskim w 1907 roku, gdzie reprezentował socjal-demokratyczną frakcję drugiej Dumy.Już wtedy, mimo swego młodego wieku,był dobrym mówcą, jednającym sobie słuchaczy moralnym podkładem swychwywodów.Lata, spędzone na ciężkich robotach, podniosły jego autorytetpolityczny.Wrócił na arenę rewolucji, jako człowiek dojrzały i odrazu zająłpierwsze miejsce w szeregu swych współideowców i sprzymierzeńców.Zródprzeciwników był jedynym człowiekiem, którego można było brać na serjo.Jednak, jak to się nieraz dzieje w historji, trzeba było rewolucji dla ujawnienia,że Cereteli nie jest rewolucjonistą.Aby nie zgubić się w labiryncie, należało198ujmować rewolucję rosyjską ze światowego punktu widzenia, nie zaś zrosyjskiego.Cereteli natomiast ujmował ją z punktu widzenia doświadczeńGruzji, uzupełnionego doświadczeniem drugiej Dumy państwowej.Okazałosię, że jego horyzont polityczny jest zabójczo wąski, wykszałcenie zaś politeracku powierzchowne.%7ływił głęboki szacunek dla liberalizmu.Nanieuniknioną dynamikę rewolucji patrzał oczami półwykształconegomieszczucha, lękającego się o kulturę.Przebudzone masy coraz bardziejwydawały mu się zbuntowanym plebsem.Od pierwszej chwili okazało sięwyraznie, że to wróg.Lenin nazwał go tęposzem.Było to ostre, ale trafneokreślenie.Cereteli był uzdolnioną i uczciwą ograniczonością.Kierenskiego Lenin nazywał chełpliwcem, nawet obecnie nie wiele możnado tej charakterystyki dorzucić.Kierenskij był i pozostał postaciąprzypadkową, efemerydą chwili historycznej.Każda nowa, potężna falarewolucji, porywająca dziewicze, jeszcze nieuświadomione masy, musiwyrzucać na powierzchnię takich jednodniowych bohaterów, którychnatychmiast oślepia własny blask.Kierenskij wywodził się od Hapona iChrustalewa.Uosabiał przypadkowość w regularności.Najlepsze jego mowybyły jedynie ntensywnem przelewaniem wody.W 1917 roku woda wrzała iunosiła się nad nią para.Kłęby pary robiły wrażenie aureoli.Skobielew rozpoczął pracę polityczną pod mojem kierownictwem wWiedniu, gdzie był studentem.Z ramienia redakcji wiedeńskiej Prawdywyjechał do swej ojczyzny na Kaukaz, aby spóbować dostać się do IV Dumy,co mu się też powiodło.W Dumie Skobielew uległ wpływowi mieńszewików irazem z nimi wziął następnie udział w rewolucji lutowej.Stosunki międzynami oddawna się urwały.W Piotrogrodzie zastałem go, jako świeżoupieczonego ministra pracy.W Komitecie Wykonawczym z tupetem podszedłdo mnie, pytając, co ja o ,,tem myślę.Odpowiedziałem: Sądzę, że wkrótcedamy sobie z wami radę. Niedawno Skobielew, śmiejąc się, przypomniał miową przyjacielską przepowiednię, która sprawdziła się w sześć miesięcypózniej.Wkrótce po rewolucji pazdziernikowej, Skobielew zadeklarował się,jako bolszewik.Obaj z Leninem byliśmy przeciwni przyjęciu go do partji.Teraz jest, naturalnie, stalinowcem.A zatem wszystko jest w porządku.Zamieszkaliśmy z żoną i dziećmi w jakichś ,,Kijowskich Numerach wjednym pokoju.I to nawet zdobyślimy z trudem.Następnego dnia zjawił się unas oficer, we wspaniałym mundurze: Nie poznajecie mnie? Nieprzypominałem sobie. Aoginow. Wówczas w strojnym oficerze poznałemmłodego ślusarza z 1905 roku.Był wtedy członkiem drużyny bojowej, walczyłz za węgła z policjantami.Do mnie przywiązany był gorącem młodemprzywiązaniem.Po roku 1905 straciłem go z oczu.Dopiero teraz dowiedziałemsię od niego, że w rzeczywistości nie był proletarjuszem Aoginowem, leczstudentem technologji Sierebrowskim z bogatej rodziny, który w latachmłodości dobrze zaasymilował się z robotniczem środowiskiem.W okresiereakcji został inżynierem, dawno odsunął się od rewolucji i podczas wojny byładministratorem dwuch największych fabryk w Piotrogrodzie.Rewolucjalutowa wstrząsnęła nim zlekka, przypomniał sobie przeszłość.O moimpowrocie dowiedział się z gazet.Teraz zaś stał przede mną i domagał sięgorąco, żebym zamieszkał z rodziną w jego mieszkaniu i to natychmiast, niezwlekając.Po krótkiem wahaniu, zgodziliśmy się.Było to ogromne, bogatedyrektorskie mieszkanie, w którem Sierebrowskij mieszkał z młodą żoną.Dzieci nie mieli.Znalezliśmy u nich wszystko.Pośród wygłodzonego,199walącego się w gruzy miasta, tutaj poczuliśmy się jak w raju.Ale sytuacjapogorszyła się odrazu, kiedy rozmowa przeszła na politykę.Sierebrowskij byłpatrjotą.Jak się pózniej okazało, żywił głęboką nienawiść dla bolszewików, aLenina uważał za niemieckiego agenta.Spotkawszy się od pierwszej chwili zesprzeciwem, stał się coprawda ostrożniejszy, jednak życie z nim pod jednymdachem było dla nas niemożliwe.Opuściliśmy mieszkanie gościnnych, aleobcych nam, ludzi i wróciliśmy do pokoju w Kijowskich Numerach.Sierebrowskij potem raz jeszcze zaprosił obu chłopców do siebie.Poczęstowałich herbatą z konfiturami, i chłopcy z wdzięczności opowiedzieli mu oprzemówieniu Lenina na wiecu.Twarze ich zarumieniły się, zadowoleni byli zrozmowy i konfitur. Ale przecież Lenin jest niemieckim szpiegiem, oświadczył im gospodarz.Co takiego? Czy słuch ich nie myli? Chłopcyodsunęli herbatę i konfitury.Zerwali się z miejsc. No, to jest już świństwo oświadczył starszy.W słowniku swym nie znalazł innego słowa, któreby lepiejodpowiadało okolicznościom.Teraz zkolei obraził się gospodarz.Na tem teżskończyła się ta znajomość.Po naszem zwycięstwie w pazdziernikuwciągnąłem Sierebrowskiego do sowieckiej pracy.Jak wielu innych, wszedł dopartji poprzez sowiecką służbę.Teraz jest członkiem stalinowskiegoCentralnego Komitetu partji i jednym z filarów r�gime u.Jeżeli w 1905 rokumógł uchodzić za proletarjusza, to teraz jest mu bez porównania łatwiejuchodzić za bolszewika.Po dniach lipcowych, o których jeszcze będzie mowa, stolicarozbrzmiewała oszczerstwami, miotanemi na bolszewików.Zostałemzaaresztowany przez rząd Kierenskiego i w dwa miesiące po powrocie zemigracji znalazłem się znów w dobrze mi znanych ,,Krestach.PułkownikMorris z Amhersł z zadowoleniem przeczytał o tem w porannej gazecie, i napewno nie był w tem uczuciu odosobniony.Chłopcy jednakże byli niezadowoleni.Cóż to za rewolucja, zwracali się zwyrzutami do matki, jeśli papę pakują albo do obozu koncentracyjnego, albodo więzienia? Matka zgadzała się z nimi, że to jeszcze nie jest prawdziwarewolucja.Mimo to gorzkie krople sceptyzmu sączyły się im do duszy.Gdy opuściłem więzienie ,,rewolucyjnej demokracji , zamieszkaliśmy wmałem mieszkanku, które wynajmowała wdowa po liberalnym dziennikarzu, wwielkim burżuazyjnym domu.Przygotowania do przewrotu pazdziernikowegoszły całą parą.Zostałem przewodniczącym Piotrogrodzkiego Sowietu.Nazwisko moje odmieniano w prasie we wszystkich przypadkach.W domuotaczał nas coraz ciaśniej mur wrogości i nienawiści
[ Pobierz całość w formacie PDF ]