[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak iskierka nadziei zapadła weń głęboko i czuł, że tli się wciąż i wbrew rozsądkowi. Dobrze kiwnął głową. Zabiorę dziecko.Tego dnia już więcej o tym nie mówiono.Nazajutrz o wyznaczonej porze Murek stawił się w Ministerstwie.Początkowo zamierzałw ogóle zignorować wezwanie.Cóż go mogło teraz obchodzić to, co się działo kiedyś w jakżedalekiej, jakże innej przeszłości.Rehabilitacja miałaby dlań jakąś konkretną wartość wtedy,gdyby oczyszczała go w oczach ludzi, którzy byli świadkami jego wydalenia, byłaby policz-kiem dla tych, którzy odwrócili się od niego po redukcji, gdyby udzielona mu satysfakcjakompromitowała Niewiarowicza, wojewodę Dornickiego, wszystkich urzędników z tamtej-szego magistratu.Poszedł jednak.Trochę przez ciekawość, trochę dlatego, by nie sprawić przykrości Lip-czyńskim, a trochę w celu wyrżnięcia ministrowi kilku słów prawdy.Po krótkim oczekiwaniu został wprowadzony do gabinetu ministra.Zza biurka wychylałasię szczupła postać o małej, siwej głowie z dużym, orlim nosem.W pokoju było jeszcze kilkustarszych panów.Wśród nich Murek poznał dyrektora departamentu Gąsowskiego, obecniejuż piastującego stanowisko wiceministra.Minister wstał, uścisnął rękę Murka i okrągłym gestem przedstawił go reszcie zebranych,po czym wygłosił coś w rodzaju krótkiej mowy.Stwierdził, że prawdziwe zasługi i prawdziwa wartość nie mogą być i nie bywają zapo-mniane przez państwo.Dr Murek został zredukowany.Popełniono w stosunku do niego nie-sprawiedliwość, która wynikła z nieporozumienia.Mianowicie przesadnie gorliwy i usuniętyjuż dawno za nadużycia tymczasowy prezydent miasta Niewiarowicz wprowadził nieścisłąinformacją w błąd władze zwierzchnie.Używając do tego celu jednego z nieuczciwych do-stawców, zapewnił ówczesnego dyrektora departamentu samorządowego, pana wiceministraGąsowskiego, że dr Murek jest owym znanym komunistą, zamieszanym zresztą w różne aferykryminalne, który w swoim czasie grasował na terenie województwa lwowskiego i narobiłwiele szkód w tamtejszych organizacjach samorządowych.Oszczerstwo mogło zyskać wiaręwskutek przykrego podobieństwa nazwisk, wspomniany bowiem osobnik nazywał się Mar-murek. W ten sposób obarczono posądzeniem o komunizm najlojalniejszego politycznie, naj-uczciwszego i jednego z najdzielniejszych urzędników samorządowych.Minister podniósł głos i kończył:151 Doktorowi Franciszkowi Murkowi należy się nie tylko rehabilitacja, nie tylko satysfak-cja, lecz otwarcie mu pola działania.Minęło od czasu redukcji sporo lat, ale wszyscy to ro-zumiemy, że lepiej pózno, niż nigdy.Minister potoczył wzrokiem po obecnych, po czym otworzył stojące na biurku pudełko,skąd błysnął złotem krzyż na kolorowej wstążce. W imieniu pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej powiedział uroczyście deko-ruję pana doktora Franciszka Murka Złotym Krzyżem Zasługi.I przypiął Murkowi do klapy order, po czym powinszował on i inni panowie.Gąsowskiściskając dłoń Murka nazwał go kolegą i prosił o puszczenie w niepamięć dawnego nieporo-zumienia.Zaznaczył też, że wakuje właśnie stanowisko komisarycznego wiceprezydenta wCzęstochowie i że prosi Murka o zgłoszenie się w tej sprawie w przyszłym tygodniu.Murek przez cały czas zaciskał zęby, by nie wybuchnąć śmiechem i przekleństwami, bynie rzucić im pod nogi tego orderu, by nie wykrzyczeć im w oczy, że pluje na ich parusetzło-towe posadki, bo dzięki nim nauczył się kraść, dzięki nim gwiżdże na ich szumne słowa opaństwie i społeczeństwie.Na szczęście pohamował się.Jakkolwiek wielkie było jego wzburzenie, życie już go na-uczyło panować nad sobą, liczyć się z konsekwencjami, przygryzać język.Nie zdołał wszakżewydobyć z siebie ani słowa.Skłonił się w milczeniu i wyszedł.Dopiero po dłuższym czasie wrócił do równowagi.Wtedy zaczął rozmyślać nad położe-niem i nad ewentualnymi szansami wyzyskania propozycji Gąsowskiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]