[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się stało, Dagu?Chrząknął.- Nie musisz nic mówić - powiedziała cicho, wracając do swoich róż.- Zrozumiałam to już w dniu twego powrotu do domu, kiedy wspomniałeś o nieporozumieniu z panną Trolle i natarczywych zalotach Laurentsa.- Tak, myślę, że już wtedy tkwiło to w mojej podświadomości.W głębi duszy doskonale wiedziałem, jak bardzo mi na niej zależy.Nie pozwoliłem jednak tej myśli rozwinąć się do końca.Była przecież zamężną kobietą.Ale dzisiaj.Właśnie teraz.- Matka czekała, pozwalając mu wyrzucić z siebie gorzką prawdę.- Nie rozumiałem siebie do tej pory, zawsze byliśmy traktowani jak rodzeństwo - mówił wzburzony.- Ale nim nie jesteśmy.Myślę, że Liv odczuwa podobnie, choć i ona ogromnie się przeraziła.Charlotta pokiwała głową.- Rozumiem.Zasmuciła ją nowina o pannie Trolle i nie zdając sobie sprawy z prawdziwej przyczyny uległa presji i poślubiła Laurentsa Bereniusa.Liv jest przecież taka ustępliwa: A ty.w Kopenhadze.Wstrząsnęła tobą wiadomość, że wychodzi za mąż, prawda?- Tak.Odwrócił się gwałtownie, aż żwir zatrzeszczał mu pod stopami.- Ale może ty nie zezwoliłabyś na małżeństwo między mną a Liv? - zapytał z nutą agresji w głosie.- Ona przecież nie jest szlachcianką.- Dagu, najdroższy, jak możesz tak mówić? Czy kiedykolwiek okazałam się snobką?- Nie, dzięki Bogu, nigdy.- Daj jej trochę czasu, synku.Myślę, że musisz postępować niezwykle delikatnie.Wszyscy wiemy, w jakim stanie jest Liv po tym koszmarnym małżeństwie.- Mam pewne podejrzenia - westchnął.- Mam niejasne obawy, że to może potrwać nieskończenie długo.Być może nigdy nie uda mi się do niej dotrzeć.- Wydaje się, że dręczą ją wyrzuty sumienia - przytaknęła Charlotta.- Jak gdyby ktoś wmówił w nią, że nigdy się od nich nie uwolni bez względu na to, czym i jak będzie się zajmowała.Sądzę też, że jeszcze bardziej przeraża ją myśl o miłości między dwojgiem ludzi, którzy wyrastali razem jako rodzeństwo.Biedna dziewczynka! Musimy jej dać całą naszą czułość, Dagu.Dag zgadzał się z tym bardziej, niż potrafił to okazać.* * *Pewnego dnia w Lipowej Alei podczas miłego śniadania odbyła się rodzinna narada.Sol zwróciła uwagę, że Silje dzielnie nie zbliża się do talerza z ciastkami, i uśmiechnęła się z lekką ironią.Tengel podjął temat, który, jak się spodziewała Liv pewnego dnia musiał wypłynąć.- Liv, wkrótce będziesz musiała zacząć myśleć o swojej przyszłości - powiedział, patrząc na nią z powagą - Zostałaś właścicielką dużej firmy zajmującej się handlem drzewem.- Nie chcę jej - oświadczyła gniewnie.- Będziesz więc musiała ją sprzedać - orzekł Tengel.- Nie możesz tak po prostu zostawić jej własnemu losowi.- Sprzedać? To nierozsądne! - wtrącił się Are.- Jak wiesz, ojcze, mam zamiar wykorzystać tutejszy las.Omawiałem to z ciotką Charlottą.Co więc mogłoby być lepszego niż własna firma, która zajęłaby się wywozem drzewa?- Wspaniały pomysł - włączył się Dag.- Ale ja nie znam się na handlu - zaprotestowała Liv.- Nie chcę też mieszkać w tym okropnym domu wśród wspomnień.Chcę być tutaj!- I zostaniesz - orzekł Dag zawiedziony, że dziewczyna unika jego wzroku.- A ja jestem prawnikiem i wiele będę mógł ci pomóc.Poza tym nie zapominaj, jak dobrze umiesz rachować.Rachunki możesz prowadzić tutaj.Nie wiem, co zrobimy z domem.Szkoda by było go sprzedawać.- Dlaczego ja nie miałabym w nim zamieszkać? - zapytała Sol.- Udawać wielką damę, trzymać służbę i tak dalej.Zalotnicy cisnęliby się drzwiami i oknami, mieliby chrapkę na ten piękny dom.Przy okazji wzięliby i mnie.- Nie opowiadaj głupstw - powiedział Tengel ostro.- Nie możesz tam mieszkać sama.- Dlaczegóż by nie? To tylko doda mi tajemniczości.Ludzie będą umierać z ciekawości, kim jest ta piękna kobieta o smutnych oczach.- Ty o smutnych oczach? - zaśmiał się Are.- W twoich oczach błyszczy żądza przygód.Widać, że masz w sobie diabła.- Are! - surowo skarciła syna Silje.- W tym domu się nie przeklina.- Ja nie przeklinam, to tylko takie utarte powiedzenie.Tengel westchnął, nie zdołał jednak ukryć uśmiechu.- Kolejna rodzinna narada, która zamienia się w zabawę - stwierdził.- Musimy spróbować porozmawiać poważnie.Wszyscy, z wyjątkiem Arego, jesteście już dorośli, a tylko on ma zapewnioną przyszłość.Wy, duże dzieci, nie możecie dłużej nic nie robić! Dagu, skończyłeś studia, ale co masz zamiar począć ze swoim wykształceniem?- Nie wiem tego jeszcze, ojcze.Otrzymałem dwie naprawdę dobre propozycje, mam też inne możliwości.Dag nadal nazywał Tengela ojcem.Przyjaciele i znajomi Charlotty często kpili z niej z tego powodu.- A więc siedzisz tylko i zbijasz bąki.Liv odziedziczyła fortunę, ale nie ma sił, żeby się nią zająć.A Sol.Czy nie mogłabyś znów pomóc mi trochę przy chorych? Wszystkim ciebie brakowało, a mnie najbardziej - dodał.- Chyba tak zrobię - powiedziała bez entuzjazmu, wspominając wolność, której dane jej było posmakować.Może trzeba by raczej powiedzieć: wszystko zmieniło się od czasu, gdy spotkała Księcia Ciemności.Nie mogło już być jak przedtem.- Tak, chyba tak.Przynajmniej przez jakiś czas, dopóki nie postanowię, co chcę zrobić ze swoim życiem.Nie wygląda bowiem na to, bym była otoczona murem zalotników.- Dobrze wiesz, że miałaś wielu starających - uśmiechnęła się Silje.- Mniej więcej połowa mężczyzn, twoich pacjentów, prosiła cię o rękę.Nie wydaje się, by któryś z nich przypadł ci do gustu.- Nie znalazłam jeszcze tego jedynego - odparła beztrosko.I znów rozmowa zeszła na inny tor.Z czasem na obydwu dworach wszystko się jakoś ułożyło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]