[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słyszałam zresztą, jak oceniający mówili, że ze mnie prawdziwa artystka, podczas gdy inni to tylko rzemieślnicy.To było jak balsam na rany.Niektórzy z nich jednak nie uwierzyli, że sama namalowałam to, co im pokazałam.Dobrze, zrobię sobie przerwę.Tej zimy, kiedy Dag przeprowadził się do dworu i tak wiele się zmieniło, postanowiły odrzucić wszelkie tytuły i mówić sobie na ty:- Dziękuję ci za wczorajsze przyjęcie dla dzieci - powiedziała Silje, odkładając paletę.- O niczym innym nie mówiły przez cały wieczór, musiało więc być udane.- Tak sądzę.Zaprosiłam dwadzieścioro dzieci z majątku i jeszcze kilkoro z okolicy.Zawsze szkoda mi dzieci podczas zabaw dożynkowych i innych uroczystości.Przychodzą wystrajane, a rodzice trzymają je krótko, zmuszają do siedzenia jak trusie, do nabożnego wysłuchiwania księcia, a najlepiej, żeby nie było ich widać! Chciałam, żeby Dag urządził prawdziwe przyjęcie dla dzieci.Powinien je poznać, zostanie przecież kiedyś właścicielem tych dóbr.Myślę, że to przyjęcie było udane.Skoro tylko minęła pierwsza nieśmiałość, wszystko potoczyło się znakomicie.Żartowali, bawili się w chowanego w komnatach, chłopcy się bili i na powrót godzili.Dziewczynki podziwiały mój domek dla lalek, a ja chyba byłam najszczęśliwsza ze wszystkich.Zwróciłam uwagę na atmosferę, która panuje w waszym domu.Jest tak niepodobna do tego, co znałam dotychczas.Chciałam więc pokazać dzieciom, że może być inaczej.Dzięki dobremu Bogu, że zesłał cię na drogę Daga tego dnia wiele lat temu.Silje, dzięki, że to byłaś właśnie ty! Nikt nie mógłby mieć więcej ciepła i zrozumienia.Pomyśl tylko, matka i ja mogłyśmy nadał siedzieć zgorzkniałe i samotne w Trondheim, gdybyście nie pojawili się w naszym życiu.Matka też jest teraz bardzo szczęśliwa i, o nieba, jak rozpieszcza chłopca!- Nas także - uśmiechnęła się Silje.Charlotta zbliżyła się do płótna.Lata nie uczyniły jej rysów piękniejszymi, promieniała jednakże wewnętrznym blaskiem wywołanym miłością do Daga.- O, a to co? - zapytała.- Podoba mi się.Co to przedstawia?- To alegoria wiosny - odparła Silje zawstydzona.Zadzwoniła i weszła pokojówka; ani młoda, ani piękna.Silje poprosiła, by wniosła coś orzeźwiającego do salonu.Usiadły przy stole, jadły bułeczki i popijały sok.Charlotta powiedziała:- Czy wiesz, że wyglądasz na bardzo szczęśliwą?Silje roześmiała się.- Lata po urodzeniu Arego były wspaniałe.Zarówno Tengel, jak i ja mogliśmy robić to, czego najbardziej pragnęliśmy.Przestałam zajmować się tymi nieznośnymi pracami domowymi, dzieci sprawują się bez zarzutu.Charlotta zauważyła, że po jej twarzy przesunął się cień.- Myślisz o tym, że Dag nie jest już z tobą? - zapytała cicho.- Nie, Dagowi jest dobrze, a ja często go widuję - odpowiedziała Silje.- Nie, nie o niego się nie lękam.- Przychodzę do ciebie z tym samym.Niepokoję się o Sol.- My też.Czy coś się wydarzyło?- Tak.Nie wiem, jak mam to powiedzieć, ale uznałam, że muszę ci zwrócić uwagę na jej zachowanie.Ze względu na nią.- Oczywiście.Z wielkim trudem przychodzi nam utrzymanie jej w ryzach.Charlotta zagryzła wargi.- Wczoraj rozmawiała z naszym nowym parobkiem we dworze.I ona.uwodziła go, Silje.Prowokowała jak dorosła.Chłopak był zupełnie otumaniony.Silje przymknęła oczy.- Och, jeszcze i to!- Czy jest coś poza tym? - zapytała Charlotta ostrożnie.- Tak! Ona.eksperymentuje.Zabiera ze sobą węzełek Hanny i chodzi do lasu, tam ma spokój.Pozostałe dzieci twierdzą, że ona potrafi czarować.Przyrządza jakieś tajemnieze mikstury.Tengel rozmawiał z nią już wiele razy, stale obiecuje poprawę, wkrótce jednak znów robi swoje.Ona i Tengel należą do dwóch różnych grup potomków swego praprzodka.Tengel jest przecież taki dobry.Sol jednak jest jak Hanna.Chce zachować złe dziedzictwo, sądzę, że cieszy ją to, że jest.- Silje zniżyła głos do ledwie słyszalnego szeptu: - czarownicą.- Nie wolno ci tak mówić - zaprotestowała Charlotta.- Ale to prawda - stwierdziła Silje zmęczonym głosem.- Ani ty, ani ja, Tengel, ani nawet ona sama, nikt nie może temu zaprzeczyć.Jedyne, co nam pozostało, to wspierać ją w nadziei, że będzie dobra.Już to mówiłam.Charlotta pokręciła głową.- Dziewczynka jest w przełomowym okresie, dojrzewa.Sama wiesz, jak trudno było nam samym w tym wieku.To przejdzie, jak będzie starsza.- Mam nadzieję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]