[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odek widział tylko, jak migały ich ręce czepiającsię występów skalnych.Nie minęła minuta, kiedy Murzyn" jużwspiął się na skałę. Zuch, Katran.Utarł nosa lice! zakrzyczano z brzegu. Co to za imię?" zastanowił się Odek i zobaczył obok siebiedrugiego chłopca, w białej koszulce, z czołem przepasanym niewiadomo dlaczego granatową wstążką. Ależ z ciebie grubas! powiedział Katran i pokręcił głową. Po prostu klucha!Odkiem aż zatrzęsło: cóż to, umówili się z Olą? A ja już cię gdzieś widziałem mówił dalej Katran. To tymieszkasz u Kraba?Odek bezmyślnie gapił się na niego. No u tego.Jak mu tam? U Karpowa wyjaśnił Katran. Nie dumnie i stanowczo zaprzeczyła Ola. My niemieszkamy u Kraba, mieszkamy u porządnego człowieka!Chłopiec o szczupłej, energicznej twarzy i przenikliwych czar-nych oczach aż zatrząsł się ze śmiechu. Chłopaki, słyszycie, co oni mówią? krzyknął do stojącychna dole. Czy po tym wszystkim pomóc im zlezć ze skały, czynie? Ja tam bym nie pomagał powiedział Ilka, ten który wdra-pał się na skałę jako drugi, chłopak piegowaty, wysoki i barczy-sty, widać najstarszy z całej gromadki.Odka nurtowało: to oni, oni.Ta banda.To o nich mówiliLila i Witalik.Są okrutni i bezczelni, a Ola wezwała ich na po-moc! %7łeby nas tylko nie zrzucili ze skały. Hej, wy tam, pośpieszcie się, nie mamy czasu! krzyknąłchłopiec z plecakiem. No, już dobrze łaskawie powiedział Katran do Odka i Oli. Zdejmuj pasek.Odek stał jak osłupiały i nie mógł się poruszyć. Słyszysz? Katran nawet lekko trącił go w ramię. %7łal mi tej dziewczynki,bo ciebie, grubasie, warto by tu zostawić, żeby cię mewy zeżar-ły.Mówiąc to wyciągnął z szortów przytrzymujący je pasek, zwią-zał go z paskiem liki, niemal siłą zdjął pasek z Odka jegospodnie natychmiast zaczęły opadać, ale Odek mimo strachu zprzyzwyczajenia w porę wypiął brzuch, żeby nie spadły. Jak możesz żyć z takim brzuszyskiem? spytał Katran zciekawością. Jakeś tu wlazł? Co cię to obchodzi?Odek nienawidził tych chłopców i bał się ich. Za to potrafi bardzo szybko biegać zaraz wzięła go wobronę Ola. Prócz tego jest bardzo silny, a brzuch może stra-cić.Jest przecież jeszcze chłopcem. Czekaj tatka latka! zaśmiał się Katran.Odek nie wiedział,co robić, co powiedzieć.Przez ten czas Katran szybko owiązał Olę paskiem, a ona, głu-piutka, jeszcze się do niego uśmiechała. Będziemy ciebie ubezpieczać pouczał ją Katran aleschodzić będziesz sama.No, jazda!Katran i Ilka trzymając Olę za ręce spuścili ją za krawędz ska-ły, i kiedy Ola postawiła nogi w szczelinie skalnej i zaczęłaschodzić w dół, powolutku wypuszczali pas. Czy tylko pasek wytrzyma twój ciężar? spytał Ilka ześmiechem Odka, kiedy Ola była już na dole. N-nie w-wiem wydusił Odek.Tak jak przedtem wstrząsałnim dreszcz. A kto to ma wiedzieć? wrzasnął Ilka. Skręcisz kark,niewielka będzie strata! Nie trzeba! Nie chcę! cisnęło się Odkowi na usta, Zawo-łam starszych, to mnie stąd sprowadzą!" Odrętwiały pozwoliłchłopcom, by go zepchnęli na skraj skały, by go przez ten skrajprzesunęli, i półprzytomny, rozpalony i na wpół ogłuszony zestrachu zaczął pełznąć w dół, rękami i nogami czepiając się wy-stępów i wgłębień, cały czas czując naciągnięty pasek.Już nadsamą wodą osunął się z występu skalnego, ale pasek go ocalił.W dole pochwyciły go ręce innych chłopców i Odek, osłabły,powlókł się na brzeg, gdzie Ola wkładała już sandały.Wszystko stało się tak nagle, ci chłopcy byli tacy bezczelni iszybcy, przecież to oni tak brzydko przezwali pana Karpowa ioni naturalnie że oni! rzucili wtedy w Odka meduzę, aleteraz pomogli im i Odek nie wiedział, jak postąpić, jak się wo-bec nich zachować. Dziękuję wam, chłopcy powiedziała Ola. Dziękuję wimieniu własnym i Odka. A kto to jest? rozległo się z góry, ze skały r gdzie pozostaliKatran i Ilka. To on. Ola palcem wskazała Odka, ale nikt już nie zwra-cał na nich uwagi.Katran nagle ściągnął wypłowiałe spodnie, zrzucił koszulkę izostał tylko w granatowych kąpielówkach.Okazało się, że jestzgrabny, muskularny i cały czarny.Po prostu jak gawron.Wrę-czył swoje ubranie Ilce i podszedł do samego skraju skały i sko-czył.Ola aż jęknęła z przerażenia.Katran leciał na tle białych obłoków ręce wyciągnięte doprzodu, sprężysty, lekki, i jak zaostrzony kijek zgrabnie wpadłdo wody.Plusk! Szybkim crawlem popłynął do brzegu.I chybanikt, ale to nikt prócz Oli i Odka nie patrzył, jak nurkował.Ilka z ubraniem Katrana w zębach szybko zszedł ze skały.Ka-tran po wyjściu z wody otrząsnął się jak pies, ale się nie ubierał.Wziął ubranie pod pachę, podniósł ze żwiru dętkę i zwrócił siędo Odka: Jeszczeście nie wpadli w jego kleszcze? Czyje kleszcze? Kraba!Odek zerknął na Olę.W jej obecności nie powinien okazać sięciapą. Jak Warn nie wstyd! krzyknął drżąc pod wpływem pod-niecenia i własnej odwagi. Jeśli tak mówicie, to go nie zna-cie, wcale go nie znacie! Pan Karpow jest dobry.To człowiek kulturalny zaraz po-mogła mu Ola. I proszę, powiedzcie mi, dokąd toczycie tokoło? I na co wam farba w kubełku?Już to wypatrzyła! W ogóle gdyby nie Ola, siedzieliby jeszczena skale. To sekret tajemniczo powiedział Katran operacja A".Rozumiesz? Albo może twój opasły, zbyt już tłusty brat zrozu-miał?Tak to powiedział, że Odek się nie obraził, lecz nawet sięuśmiechnął.W ogóle poczuł, że Katran, chociaż prostacki ioczywiście zupełnie bezceremonialny, nie jest złym chłopcem.W klasie także byli tacy Loszka Siemionów i Boria Lewaszowtakże nie przebierali w słowach, ale byli o ileż gorsi od Katrana:uważali siebie za bogów, a Odka za coś w rodzaju pół-człowie-ka, poszturchiwali go, nie pozwalali mu przyjaznić się z innymichłopcami.I Odek plunął na wszystko: obejdzie się bez nich! Więc idziecie czy nie? zawołał wysoki, jasnowłosy chło-piec z plecakiem, nazywał się Misza, i nie czekając na resztę ru-szył naprzód.I tu Ola dosłownie wprowadziła Odka w osłupienie. A czy my możemy pójść z wami?. spytała nieoczekiwanie. Proszę was, chłopcy.Co ona, fioła dostała? Nie możecie! uciął Ilka. Na jakie licho jesteście nampotrzebni? Podziękujcie lepiej, żeśmy was sprowadzili ze skały. Już wam podziękowałam odpowiedziała Ola. Nie słyszałem! zachichotał Ilka. Powiedz tak, żebywszyscy słyszeli.Czekam.Ola trochę się odęła. Powiedz, bo cię obedrę ze skóry.Dlaczego się czepia? I czemu ma na czole wstążkę? Przecieżtylko on ją ma. Daj jej spokój powiedział Katran i nagle w jego czarnych,przenikliwych oczach pojawił się jakiś błysk. Chłopcy, mampomysł, zabierzemy ich.Pokażemy im prawdziwych bohaterówSkalistego!Chłopcy zaśmiali się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]