[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślę, że wkrótce zostanie utworzony następny cech ludzi zajmujących się delfinami.— One same potrafią dobrze troszczyć się o siebie — rzekł Robinton — skoro przez tak długi czas udało im się samodzielnie przetrwać w naszych morzach.— No tak, rzeczywiście.Jednak nie chcę, żeby cokolwiek odwracało uwagę od naszych pierwszoplanowych zadań ustalonych przez Assigi.— Ta sprawa nie spowoduje tego — powiedział Alemi z wielkim przekonaniem, co wywołało uśmiech Lessy.Po chwili wstała.— Czy to już wszystko na dziś? — zapytała mistrza Robintona.On także się podniósł.Strażniczka, widząc jego sztywne ruchy, zaniepokoiła się stanem zdrowia przyjaciela.Od ataku serca, który przydarzył mu się w Strażnicy Ista, nie poruszał się już tak zwinnie jak kiedyś, chociaż nieustannie twierdził, że czuje się dobrze.Całe to zamieszanie z Assigi i odkrycia na Lądowisku nie tworzyły atmosfery, jakiej by w tym momencie najbardziej potrzebował.A do tego…— O, tam jest kilka bardzo interesujących osobników — powiedział Robinton, wskazując ręką na pięknie zabarwione wody swojej zatoki.Lessa wydała pomruk niezadowolenia oznaczający odrzucenie propozycji.— I bez tego mam dostatecznie dużo zajęć.A liczba gości, z którymi muszę się spotykać i pomagać w rozstrzyganiu spraw, praktycznie przekracza moje możliwości.— Dostrzegła wyraz rozczarowania na twarzy Głównego Harfiarza i delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu.— Kiedy już zrealizujemy wielki projekt Assigi, obiecuję ci, że znajdę czas na spotkanie z tymi twoimi del… delfinami.— Doskonale, z pewnością polubisz ich zabawy.— Zabawy? — I znowu Lessa zmarszczyła brwi.— Lesso, zabawy mogą być tak samo potrzebne jak praca — łagodnym tonem wyjaśnił Robinton.— Ty sama nie znajdujesz dostatecznie dużo czasu dla siebie.— Ciągle brakuje mi czasu na rzeczy, które muszę zrobić, więc co tu mówić o przeznaczaniu go wyłącznie dla siebie — odparła, jednak uśmiechnęła się do niego.Zdecydowała się opuścić chłodne, ocienione wnętrze budynku i wyjść na zewnątrz, w południowy upał.Ramoth zaczęła brodzić w jej kierunku.— Te morskie stworzenia zawsze potrafią odnaleźć swędzące miejsca i drapać mnie w nie — powiedziała do swojej jeźdźczyni.— Naprawdę potrafią to robić? — Lessa spojrzała na wody zatoki, gdzie delfiny nurkowały i skakały z lekkością linoskoczków w czasie radosnych Spotkań.Ciągle miały uśmiechnięte pyski.— Musiały się już takie urodzić — powiedziała sobie.— No, dalej Ramoth, musimy sprawdzić, czy uda się założyć nowe Siedlisko powyżej istniejących już w górnym biegu Rzeki Jordan.— Usadowiła się na szyi smoczycy.Ramotha w czasie kąpieli nie zanurzyła się cała, gdyż wiedziała, że będą musiały lecieć przez przestrzeń pomiędzy, a Lessa nie lubi w czasie takich podróży siedzieć na mokrej skórze.Już od wielu tygodni usiłowała znaleźć trochę czasu na tę inspekcję, ale zawsze wypadało jej coś pilniejszego.I to wcale nie dlatego, że przydzielenie ziemi odpowiednio wyszkolonym mieszkańcom przeludnionych Pomocnych Siedlisk nie było sprawą pilną.Problem leżał w hierarchii ważności załatwiania spraw.Wzdłuż Rzeki Jordan ciągnęły się fascynujące ruiny budowli wzniesionych przez Starożytnych.Leżały one tak blisko, że łatwo można było dokładnie zbadać te tereny i ewentualnie zezwolić na założenie tam Siedlisk, nie tak wielkich co prawda jak istniejące niegdyś, ale całkiem znacznych rozmiarów.Powodem opóźniającym zasiedlenie była konieczność znalezienia odpowiedniej ilości przedstawicieli wszystkich zawodów, mogących zapewnić pełną samowystarczalność nowym siedzibom.Musiał też być co najmniej jeden czeladnik lub czeladniczka Cechu Uzdrowicieli dla zapewnienia opieki zdrowotnej w kilku sąsiadujących ze sobą osiedlach.Rzucając ostatnie spojrzenie na zaciszną zatokę, Lessa pomyślała, jak zwodnicze bywa piękno bujnej roślinności na Kontynencie Południowym.Nie wolno zbytnio się spieszyć z zakładaniem tutaj nowych Siedlisk.Przede wszystkim należało ludzi odpowiednio wyszkolić, by nauczyli się poznawać wszelkie niebezpieczeństwa zagrażające im w tych dzikich stronach.Natomiast w Siedlisku Cove Alemi wyrzucał sobie, że nie opowiedział o najnowszych zadaniach, jakie zaproponował dla delfinów Jayge.Ostatni najazd amatorów nielegalnego osiedlenia się na jego tereny rozwścieczył Włodarza Siedliska Rajskiej Rzeki.W najmniejszym stopniu nie pocieszał go fakt, że Siedlisko nie było jedynym spośród dwunastu Włodarstw, gdzie zdarzył się taki potwierdzony przypadek.Nie życzył sobie, by coś podobnego przytrafiło mu się po raz drugi! Zwrócił się więc do Alemiego z prośbą o sprawdzenie, czy delfiny mogłyby patrolować przybrzeżne wody i meldować o każdym bezprawnym lądowaniu.— Za kubełek ryb zrobią to z radością — powiedział Alemi włodarzowi po uprzednim wytłumaczeniu stadu, jakie je czeka nowe zadanie.— Dobre statki i złe statki — stwierdziła Afo.— Złe statki nigdy nie mają ryb dla delfinów? — zapytał z uśmiechem Alemi.— Masz rację! Złe statki śmierdzą, ciekną i zostawiają paskudztwa w naszych wodach.To nieładnie.— Dla podkreślenia niesmaku strzyknęła w górę strumieniem wody ze swojego otworu oddechowego.Alemi uznał, że te cechy można było uznać za wystarczające do rozpoznawania takich statków, gdyż kapitanowie skłonni do przewożenia nielegalnych pasażerów należeli do zupełnego marginesu w Cechu.Ci ludzie byli skłonni do zrobienia czegokolwiek za kilka marek… no nie, w tym przypadku za ciężki wór marek, Alemi poprawił sam siebie.Przybysze, którzy usiłowali wylądować na terenach Rajskiego Siedliska, zapłacili kapitanowi znaczne sumy za przewiezienie ich na południe.Statek zaś nie nadawał się do pełnomorskiej żeglugi, jego ładownie były wilgotne i ociekające wodą, żagle i kadłub połatane, a ścieki okrętowe lądowały prosto w morzu.— Jaskinie Ingen są takie paskudne — powiedział z niesmakiem jeden z przybyszów.— Macie tutaj tyle ziemi, dlaczego my nie możemy dostać chociaż kawałka? — pytał pełen goryczy.— Możecie, jeżeli we właściwy sposób poprosicie o to — odpowiedział mu Jayge.— Tak! Jeźdźcy smoków zatrzymują dla siebie najlepsze tereny — w oczach intruza pojawiły się błyski zazdrości, kiedy patrzył na dostatni wygląd Rajskiej Rzeki.— Nie jestem jeźdźcem smoków, lecz włodarzem tych terenów i w górze rzeki mam sąsiadów, którzy uzyskali prawo do ziemi.— Za co musieli zapewne zapłacić całą górę forsy.— Nie, nic nie zapłacili — warknął Jayge.— Złożyli odpowiednie podanie i wśród swoich kandydatów mieli żądaną liczbę przedstawicieli poszczególnych zawodów.Takie są oficjalne wymagania dla wszystkich pragnących tu zamieszkać.Trzeba pamiętać, że życie na południu nie toczy się łatwo tylko dlatego, że jest tu ciepło.Wkrótce Jayge oddalił się z groźną miną, a Alemi poszedł jego śladem.Alemi wiedział, że Jayge i Aramina byli rozbitkami, ale uzyskali przydział Siedliska na długo przed tym, zanim Piemur ich odnalazł.Zdawał sobie także sprawę z tego, że miał wielkie szczęście, gdy zaproponowano mu założenie Zakładu Rybackiego w Rajskiej Rzece
[ Pobierz całość w formacie PDF ]