[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziwię się, że w ogóle mi na tym zależy.Lubię jącałować, to wszystko.Pukanie do drzwi wyrywamnie z zamyślenia. Czego chcesz? pytam gburowato. To ja, Kiara. & i Tuck dodaje drugi głos.Otwieram drzwi. Chce cię przeprosić mówi Kiara. Przepraszam, że wszedłem do twojegopokoju bez pozwolenia mówi Tuck, jak małydzieciak, który nabroił. Obiecuję, że nigdywięcej tego nie zrobię.Proszę o wybaczenie. Dobra już zaczynam zamykać drzwi, aleKiara je przytrzymuje. Poczekaj.Tuck naprawdę potrzebuje twojejpomocy, Carlos. W czym? Najlepsi mają tylko sześciu zawodników, amusi być siedmiu.To moja drużyna.Trzechludzi ma grypę, a dwóch zostałokontuzjowanych w ćwierćfinałach i nie możegrać.Kiara uważa, że jesteś w miarę spoko.W miarę spoko? Dlaczego sama z nimi nie zagrasz? pytamKiarę. Jesteś wysportowana. To nie jest żeńska drużyna odpowiada.Grają w niej sami faceci.Tuck składa błagalnie ręce i czuję, że z jego ustzaraz popłynie gówniana gadka. Proszę, amigo.Potrzebujemy cię, Kimosabe,Jedyny i Wszechmocny.Potrzebujemy ciębardziej niż wschodu ziemi na zachodzie. Słońce wschodzi na wschodzie, bałwanie. Jeśli stoisz na Ziemi.Jeśli jesteś na Księżycu,to Ziemia wschodzi na zachodzie.Wchodzisz wto czy nie? Mecz zaczyna się za pół godziny.Jaknie będzie kompletu, to przegramywalkowerem.Niestety, jesteś ostatnią deskąratunku.Patrzę na Kiarę. Tuck naprawdę potrzebuje twojej pomocy.Przyjdę popatrzeć. Dobra, zgoda.Zrobię to.Dla ciebie mówiędo niej. Zaraz, zaraz& Co to znaczy, że zrobi to dlaciebie? Tuck patrzy to na mnie, to na Kiarę, aleoboje milczymy. Czy ktoś mi powie, co tu jestgrane? Nie.Dajcie mi pięć minut.Kiedy jedziemy na mecz, Kiara prosi, żebymzadzwonił do brata i poprosił go, żebyprzyjechał. No zadzwoń mówi. Albo ja zadzwonię. Może wcale nie chcę, żeby przyjeżdżał.Podaje mi swoją komórkę. A może bardzo chcesz, ale jesteś zbyt uparty,żeby się przyznać? Rzucam ci wyzwanie.Po co ona to robi?Biorę telefon i dzwonię do brata.Mówię mu omeczu.Bez wahania odpowiada, że przyjedzie.Rozłączam się i oddaję Kiarze telefon, a Tuckstreszcza mi reguły gry.Staram się zapamiętaćnajważniejsze: kiedy złapię frisbee, muszę sięzatrzymać i wykonać następne podanie w ciągudziesięciu sekund. To nie jest sport kontaktowy, Carlos przypomina mi Tuck po raz nie wiadomo który. Jeśli masz ochotę kogoś walnąć, popychać czybić, zrób to po meczu.Na boisku Tuck przedstawia mnie swojejdrużynie.Nie daje mi spokoju jedna myśl: czyjeśli pomogę im wygrać, to w oczach Kiary stanęsię bohaterem?wiczę z chłopakami przez dziesięć minutprzed meczem.Nie rzucałem dysku od wielu lat,ale nie mam problemu z celnym podanieminnemu zawodnikowi.Jeden z kolesi z mojej drużyny mija mnie wbiegu, mruga i klepie mnie w tyłek.Co to ma, do diabła, być? Jakiś rytuałNajlepszych? Nie ze mną rytuały, którewymagają klepania po tyłku innych facetów.Podchodzę do Tucka, który rozgrzewa się zalinią boczną. Czy ten facet na mnie leci, czy coś mi sięprzywidziało? Ma na imię Larry.Uważa, że jesteś sexy,zupełnie nie wiem, dlaczego.Zlini się, odkądtylko cię zobaczył.Nie zachęcaj go. Nie ma obawy. Proszę. Tuck ryje w plecaku i rzuca mikoszulkę. To koszulka meczowa.Trzymam koszulkę w wyciągniętych rękach. Jest różowa. Masz coś przeciwko różowemu? I to dużo.To gejowski kolor.Tuck zaciska ust. Hm, no tak.To chyba dobry moment, żebymci coś wyznał, Carlos.Raczej ci się to niespodoba.Po słowach Tucka przyglądam się badawczoinnym zawodnikom z mojej drużyny.Dennisma dość kobiecy wygląd.Koleś, który mnieklepnął w tyłek, przygryza teraz dolną wargę,jakby chciał mnie przelecieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]