[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę usiąść.Możemy od razu przystąpić do sprawy. Szanowna pani powiedział H.M.z gracją słonia wskładzie porcelany, która sprawiała równie piorunującewrażenie, jak ataki jego najbardziej nieopanowanej wściekłości szanowna pani, wcale nie jestem szczęśliwy, że znajduję siętutaj. Ale ja jestem szczęśliwa, że jest pan z nami uśmiechnęłasię Mina, strzepując palcami puder z szyi.Jej oczy zabłysłypodejrzanie. Pragnęłabym tylko, żeby mógł pan być tutajwcześniej.Czy zatrzyma się pan u nas?Zabrzmiało to groteskowo, ale H.M.pokręcił tylko przeczącogłową. Nie, szanowna pani.Mogę się zatrzymać tylko na jedendzień.Ale usadowił się ostrożnie w fotelu, kładąc ręce naoparciach powiedziano mi, że chciała pani porozmawiać zemną.Pomyślałem więc sobie, że jest kilka pytań, na którełatwiej będzie pani odpowiedzieć mnie niż Mastersowi.Są toraczej kłopotliwe pytania, droga pani. Proszę się pytać, o co pan tylko zechce. Hmm.tak.Czy to prawda, że pani małżonek od pewnegoczasu podejrzewał, że pani chce go zabić? Kto panu to powiedział? Larry Chase?Sir Henry wykonał nieokreślony ruch ręką. On tego nam właściwie nie powiedział.To samo wypłynęłona wierzch jak.oliwa.Czy to prawda?W pokoju paliła się tylko mała lampka na stoliku nocnymrzucająca przyćmione światło na ciemne włosy Miny.Ale nawetw półmroku było widoczne, że stara się zdławić śmiech. Nie, nie, nie! To jest tak absurdalne, że.że aż po prostuśmieszne.Ale dlaczego Larry tak powiedział? On przecież wienajlepiej.Na pewno nie miał tego na myśli.To był dowcipbiednego Sama. Jak na dowcip to wybrał sobie dosyć ponury temat.Mina zręcznie odparowywała ciosy.Sanders, obserwującją, odniósł wrażenie, że w.pojedynku tym władała (albo jejsię tak wydawało) ostrzejszą szablą. Chyba nie.Widzi pan uśmiechnęła się lekko ja jestempisarką. Wiem. Oo, to dobrze.Zresztą napisałam tylko jedną powieśćkryminalną, która została bezlitośnie zjechana, ale w inne mojeksiążki prawie zawsze wsadzam jakąś tajemniczą lub nagłąśmierć.Sam patrzyła spokojnie i szczerze w oczy swojegorozmówcy Sam mawiał, że ja mam umysł przestępcy.Uważam, że jest wręcz przeciwnie i że to właśnie ludzie, którzyduszą w sobie wszystko, mają umysły przestępców.To był takijego dowcip, że ja go kiedyś zamorduję. Niepokoiło to panią? Nie, nigdy. Wyglądała na zdziwioną samym przy-puszczeniem. Właśnie zastanawiałem się.skąd pani bierze materiał dotych wszystkich skomplikowanych i tajemniczych śmierci? Och, sporo opowiadają ludzie.I dużo materiału możnaznalezć w staroegipskich i średniowiecznych dokumentach.No,a poza tym, oczywiście, prowadzę album z wycinkami.Nazwałam go: Nowe sposoby popełniania morderstw.Nawet H.M.nie mógł powstrzymać mrugnięcia powiek.Jużdawno jego partnerzy od pokera w Klubie Diogenesa ,zorientowali się, że każda próba odczytania myśli z jego twarzykończy się kompletnym fiaskiem; ale w tym momencie obliczejego miało bardzo dziwny i chytry wyraz.Założył ręce nabrzuchu i zaczął przebierać palcami. Taaak? Album, co? To świetnie by się czytało, proszę pani. Kiedyś, ale teraz już nie, dzięki Bogu powiedziała Minazaciskając kurczowo dłonie. Spaliłam go wczoraj.Skończyłam już z myśleniem na te tematy i pisać o tym więcejnigdy nie będę.Pochyliła się do przodu. Sir Henry, nie wiem, czy panu powiedziano, dlaczego takbardzo chciałam pana poznać.Z całego serca podziwiam pana.Naprawdę to nie jest grzecznościowy komplement.Znamwszystkie pana sprawy, począwszy od historii Darwortha w1930 roku, morderstwa gwiazdy filmowej na Boże Narodzeniew 1931 i dziwacznej sprawy - zatrutego pokoju w domu lordaMantlinga.Uważam, że nie doceniają pana należycie.Częstomówiłam, że powinni już byli panu dawno nadać tytuł lorda.Twarz H.M.okryła się ciemną purpurą. To, co najbardziej lubię u pana ciągnęła Minanieświadoma wrażenia, jakie wywarły jej ostatnie słowa tołatwość, z jaką obala pan piętrzące się trudności i zamieniastraszne upiory w niewinne duszki, którymi były wrzeczywistości.Właśnie tego tutaj potrzebujemy! I dlategozwracam się do pana z prośbą o pomoc.Chcę, żebyzdemaskował pan Hermana Pennika.%7łeby został odarty zmaski i otrzymał to, na co zasługuje: szubienicę, jeżeli to jestmożliwe.Czy poznał pan już Pennika?Sir Henry z wielkim wysiłkiem wciągnął powietrze w płuca;ale zachowywał się nadal z całą godnością. Hmm.tak, tak powiedział. Otwiera pani szerokiepole do domysłów.Czy sugeruje pani, że Pennik zabił mężaprzy użyciu jemu tylko znanej metody? Nie mam pojęcia.Wiem tylko jedno ten człowiek jestoszustem! Ale to już jest trochę niekonsekwentne, prawda? Najpierwsugeruje pani, że Pennik mógł zabić pani męża za pomocąjakiegoś rodzaju supertelepatii.Następnie twierdzi pani, że jestoszustem.Co właściwie ma pani na myśli?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]