[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oto spróbujcie tylko, dajcie pracować Beniaminowi - choć się razu w tęlub ową stronę zachwieje, podtrzymajcie go na tej i na owej stronie.Sami wkrótce się przeko-nacie, jaki nam z niego wyrobnik przybędzie.- Za pózno już! Za pózno - rozbrzmiał jak wyrok surowy głos Seweryny.- Użyteczna pra-ca nie może być ani jako ćwiczenie, ani jako zachęta uważaną.Pan Bóg ją tylko na nagrodędla wybranych swoich zachował.Spojrzyjcie dokoła, moi państwo - widzicie, ile to ludzigimnastykuje się, trudzi, poci, krząta, zwija - a ilu jest takich, którym użytecznie pracowaćwolno? Garstka maleńka, z krociowego tłumu chętnych garstka wyłączona kapłańska.garst-ka, do której może nawet z nas, tu siedzących, żaden imienia swego nie dopisze w przyszłości- bo ku temu innych stygmatów i nowych sakramentów trzeba - a wam się zdaje, że ten bied-ny, ten bezduszny na próżnię swego znicestwienia stygmata przyjmie właśnie i sakramentotrzyma? - Daremne wasze zabiegi! Zostawcie go lepiej na tej, którą obrał, przepadłej i odpa-dłej drodze jego.Niech się wywiązuje z długów zaciągniętych względem społeczeństwa je-dyną, jaką może złożyć nam, korzyścią - niechaj grozi i ostrzega straszliwym upadku swegoprzykładem.- Nie, nie! - z pośpiechem zaprzeczyła Emilia - musi być przecież i dla niego środek jakiśwybawczy, nie godzi się tracić nadziei ocalenia.- Ach! gdyby ten Beniamin mógł się modlić! - westchnęła Tekla.Beniamin westchnął tak-że.- Ach! gdyby ten Beniamin mógł się we mnie pokochać!.dzwięcznym półgłosemszepnęła Augusta.Beniamin nie wznosząc nawet oczu równie półgłosem szepnął:- Fenariotka!.W tej chwili Henryk zerwał się z miejsca, obie ręce jak do uścisku i pieszczoty ku Benia-minowi wyciągnął:- Bracie mój! Bracie! Gdybyś ty miał matkę!.- zawołał takim przejętym, takiej głębokiejprawdy wykrzykiem, że się jego echo o wszystkie nasze serca odbiło.- Gdybym miał matkę! - powtórzył Beniamin i także wstał z miejsca swojego, usta mudrżały, łza w oku błysnęła - gdybym miał matkę! O, pewnie, z potępienia wiekuistego tylkomatka wybawić może.- Więc słuchaj, powiem ci, Beniaminie, wszak wierzysz w ducha nieśmiertelność.Ale Beniamin nie słuchał już - wolnym krokiem ku drzwiom postąpił i wyszedł  nie że-gnany, nie żegnający - a co się z nim pózniej stało? próżno pytać.Aysy Humboldt od owegowieczoru nigdy przy kominkowym ogniu, wśród gromadki naszej, miejsca swojego nie zajął.Przez jakiś czas tylko z jego wspomnienia snuły się zawsze długie dysputy o potrzebie lubo niebezpieczeństwach wyłącznej miłości.Raz, gdy się zdarzyła nowa pod tym względemwątpliwość, nowych do roztrząśnienia przyrzekłam dostarczyć faktów i powiedziałam moimukochanym, że im odczytam rękopis, który się przypadkowo w moje ręce dostał, a którymógłby niejeden ciemniejszy punkcik rozjaśnić.Wszyscy na to bardzo chętnie przystali i za-częłam pierwszy mój odczyt Książki pamiątek - drugi bez przerwy po pierwszym nastąpił,trzeci nie bardzo się odwlekł, ale pózniej między odczytem a odczytem coraz dłuższe zapa-dały odstępy, każdy z nas miał coś ważniejszego, coś zupełniej egoistyczniejszego na myśli,więc i czytania szły nader powolnie - kartek się odwracało niewiele.aż przyszło do tego nakoniec.Lecz o tym właśnie  terazniejsi moi czytelnicy na końcu się dowiedzą.81 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl