[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mistrz zmarszczył brwi.- Nikt inny nie powinien się o tym dowiedzieć.Ty, Lorenzo, osobiście zajmiesz się księżną Theresą.Lorenzo starał się ukryć wzburzenie.- Ale.- Podróż dobrze ci zrobi, zbyt długo już siedzisz w jednym miejscu.Wyruszysz na północ jeszcze w tym tygodniu.Trzeba się spieszyć!Lorenzo bez słowa skłonił się swemu panu i opuścił salę.Tylko po odgłosie kroków dało się poznać, jak bardzo jest rozgniewany.Mistrz spoglądał za nim spod wpółprzymkniętych powiek.Na surowej twarzy wykwitł złośliwy uśmiech.Rozejrzał się po sali, po jej ciężkich sklepieniach.Nikt poza członkami zakonu nie wiedział o istnieniu tych lochów, tak głęboko skrytych pod murami kasztelu.To oni odrestaurowali to miejsce, odtworzyli salę rycerską z minionych czasów.Rycerze Zakonu Słońca.Jego zakon.On był Wielkim Mistrzem.O swej potędze nie musiał przypominać, dlatego nazywano go tylko Mistrzem.- Jakiś czarnoksiężnik ośmiela się mierzyć ze mną? - szepnął.- Czarnoksiężnik z dzikiej Północy? Tam przecież były tylko nie znające się na rzeczy czarownice.W zamyśleniu zwrócił się ku ołtarzowi.Z ukrytej w murze półki zdjął jakiś przedmiot i położył go na stole.Dotykał go palcami, a myśli wędrowały.- Bez względu na to, co potrafi ten nieznajomy czarnoksiężnik z Północy, to nie ma tego, co ja posiadam.Nigdy, przenigdy nie dorówna mi mocą.Przegra.Podniósł to, co zdjął z półki, Ciężki, bardzo, bardzo stary przedmiot.Księgę oprawioną w skórę, której czerwonej barwy można się było z trudem domyślać.Poczerniałe złote litery.Islandczycy taką księgę nazwaliby „Rödskinna”.* * *[1] Ugle (norw.) – sowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]