[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze lepiej.Wtedywszystko, co siÄ™ widzi, nabiera wiÄ™cej sensu.Ta gwiazda to dziwna rzecz.Nasze59miasto nie zawsze byÅ‚o takie.Bo też od poczÄ…tku nie daÅ‚oby siÄ™ tak zaplanować.Nikt z nas nie pamiÄ™ta, kto pierwszy to zauważyÅ‚ i kiedy. Mnóstwo dziwnych rzeczy jest w waszym mieÅ›cie.PrzeszedÅ‚em siÄ™ nacmentarzysko z czasów zarazy. Tam nie ma nic dziwnego.Te doÅ‚y byÅ‚y koniecznoÅ›ciÄ….No, i pozostaÅ‚y. WidziaÅ‚em to miejsce.ZrobiÅ‚o na mnie duże wrażenie.Dlaczego? Milionyludzi od roku tysiÄ…c sześćset trzydziestego drugiego umieraÅ‚y na caÅ‚ym Å›wiecie.Dlaczego mieliby mnie tak bardzo obchodzić wÅ‚aÅ›nie ci obcy, w tej ziemi? Dla-czego?Judasz wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni fajkÄ™ i bez poÅ›piechu zajÄ…Å‚ siÄ™ nabijaniem jej. To nie Å›mierć obcych dziaÅ‚a na nas powiedziaÅ‚. Tylko to, że zbliżamysiÄ™ do ich Å›mierci. Jak? Niech pan powtórzy, proszÄ™.PotrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. A po co? I bez powtarzania pan zapamiÄ™ta.ByÅ‚ pan w starej części miasta? Tak.Na ulicy lutników i na ulicy szewców. Pracowite uliczki.Dobrzy rzemieÅ›lnicy.Interesy we Friedheim sÄ… nieduże,ale nasi ludzie potrafiÄ… wszystko robić dobrze. Nie wÄ…tpiÄ™.TrafiÅ‚em na jakÄ…Å› maÅ‚Ä… uliczkÄ™ bez nazwy.Nad drzwiami jed-nego z domów jest gÅ‚owa bÅ‚azna, doskonale wyrzezbiona gÅ‚owa.PomyÅ›laÅ‚em so-bie, że może tam urodziÅ‚ siÄ™ i mieszkaÅ‚ Bonifacy Rohlmann. Możliwe.To dom sprzed wieków.Hans Aschenbrenner mieszka w nim te-raz.Hans gra żoÅ‚nierza rzymskiego w misteriach.Jak panu powiedziaÅ‚em, Rohl-mannowie rzeczywiÅ›cie mieszkali kiedyÅ› we Friedheim.ByÅ‚y wojny, najazdy,dwa okropne pożary.Dawne kroniki w ratuszu sÄ… fragmentaryczne.Przeważniedostarczone przez te stare rodziny, które prowadziÅ‚y swoje zapiski. Może bym mógÅ‚ porozmawiać z kimÅ› z tych starych rodzin, zapytać, czynie majÄ… jakichÅ› dokumentów dotyczÄ…cych także Rohlmannów. Nie majÄ… nic wiÄ™cej, niż ja mam w ratuszu.Miasto zrobiÅ‚o wielki wysi-Å‚ek. Judasz zadumaÅ‚ siÄ™ pykajÄ…c fajkÄ™. Owszem, byÅ‚oby jedno zródÅ‚o.Aleto chyba nie dla pana.Pan nie jest katolikiem, prawda? Nie jestem. No, wÅ‚aÅ›nie.Szkoda.Proboszcz naszej parafii, ksiÄ…dz Albrecht Schecker,ma duże archiwum.Nikt nie wie, jak duże.KoÅ›cioÅ‚y potrafiÄ… chronić, co trzeba.MajÄ… skarbce, krypty, kryjówki.Friedheim nigdy nie miaÅ‚o tajemnic przed Ko-Å›cioÅ‚em, a KoÅ›ciół tajemnic dochowuje. W tym wypadku to chyba niepotrzebne, kiedy chodzi tylko o jakiegoÅ› ma-larza, który umarÅ‚ przed wiekami. Możliwe, ale ksiÄ…dz proboszcz panu nic nie powie. Pan jest dobrym katolikiem.Niech pan go poprosi.60Judasz parsknÄ…Å‚ Å›miechem w swój pusty kufel, wiÄ™c zamówiÅ‚em nastÄ™pne pi-wo. Owszem, jestem w dobrych stosunkach z ksiÄ™dzem proboszczem.Poza tymregularnie przystÄ™pujÄ™ do komunii i on jest moim przewodnikiem duchowym.Alena polu informacji o Friedheim może trochÄ™ ze sobÄ… współzawodniczymy.KsiÄ…dzproboszcz uważa siÄ™ za strażnika historii.Nie chciaÅ‚by, żeby pewne dokumentyprzeszÅ‚y do ratusza.Takiej sytuacji nie przewidziaÅ‚em.Fakt, że interesujÄ…ce mnie dane sÄ… ukrytepoza moim zasiÄ™giem, rozzÅ‚oÅ›ciÅ‚ mnie, byÅ‚ gorszy niż brak danych w ogóle. Może on ma niewiele z tego, o co panu chodzi, może nie ma nic powie-dziaÅ‚ Judasz. Tutejszy koÅ›ciół też ucierpiaÅ‚ od pożarów i też odczuÅ‚ te wojny. Proboszcz nie zechce porozmawiać ze mnÄ…? Jest pan tego pewny? Porozmawiać, to on by z panem porozmawiaÅ‚.Dobrze wychowany, bardzosympatyczny z niego czÅ‚owiek.Ale nic by siÄ™ pan nie dowiedziaÅ‚. ZnajdÄ™ jakiÅ› okrężny sposób.Judasz znów parsknÄ…Å‚ Å›miechem. Uliczka, gdzie jest ten dom z gÅ‚owÄ… bÅ‚azna, nazywa siÄ™ Kirschbaumstrasse.To dom numer osiemnaÅ›cie.Ma trzysta lat co najmniej, może trzysta pięćdziesiÄ…t.Bo ta uliczka byÅ‚a, kiedy przyszli Szwedzi, a oni przyszli trzysta pięćdziesiÄ…t lattemu.MówiÅ‚ teraz wolniej i uprzytomniÅ‚em sobie, że mnie również ogarnia rozleni-wienie.WypiliÅ›my już po trzy kufle piwa, dosyć przepastne. ZaczÄ…Å‚ pan o tych doÅ‚ach z czasów zarazy rzekÅ‚ Judasz powoli. W hi-storii Friedheim tylko jedna czarownica zostaÅ‚a spalona na stosie.I wÅ‚aÅ›nie tamjÄ… spalili.Frieda Neuhardt.To byÅ‚o w roku tysiÄ…c sześćset sześćdziesiÄ…tym pierw-szym.Zdumiony, uciekÅ‚em siÄ™ do arytmetyki. Misteria pasyjne wystawiono tu w roku tysiÄ…c sześćset sześćdziesiÄ…tymdrugim powiedziaÅ‚em. Tak.Wtedy już po raz czwarty. Jak mogli ludzie pobożni, ludzie oddani tej sprawie, dotrzymujÄ…cy swegoÅ›lubowania spalić kobietÄ™ na stosie? SÄ…siadkÄ™ prawdopodobnie.Judasz zaciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ dymem z fajki krzepki, barczysty mężczyzna o gru-bych rysach twarzy w obramowaniu czarnego zarostu. Istnieje ZÅ‚o odpowiedziaÅ‚.WygÅ‚osiÅ‚ to kategoryczne oÅ›wiadczenie nie rozwijajÄ…c tematu.Można by wy-wnioskować gdyby siÄ™ chciaÅ‚o że on stwierdza zÅ‚o w ludziach, którzy palÄ…kobiety na stosie, ale ja sobie nie tÅ‚umaczyÅ‚em tego w taki sposób.ZÅ‚o dla niego(po niemiecku Übel) byÅ‚o sÅ‚owem, jak z naciskiem zaznaczyÅ‚, zaczynajÄ…cym siÄ™od dużej litery.61Jeszcze myÅ›laÅ‚em o Judaszu, kiedy krokiem trochÄ™ chwiejnym wracaÅ‚em dohotelu.MżyÅ‚ kapuÅ›niaczek i jakÄ…Å› mżawkÄ™ miaÅ‚em w mózgu, dlatego moje myÅ›linie biegÅ‚y wyraznym torem.Może to naturalne, że czÅ‚owiek, który wierzy w ostateczne Dobro, w Stwór-cÄ™ i w Zbawiciela, i w obietnicÄ™ życia wiekuistego, wierzy również w odwrotnośćtych abstrakcji: w ostateczne ZÅ‚o, w niszczyciela, w zdrajcÄ™ i w grozbÄ™ unicestwie-nia.Dobro ze wszystkimi swymi koÅ›cioÅ‚ami, prorokami i kapÅ‚anami nieraz han-dluje faÅ‚szywym miÅ‚osierdziem i zadufanÄ… obÅ‚udÄ…, elastycznymi zasadami moral-nymi, okrucieÅ„stwem, gÅ‚adkim kÅ‚amstwem i niewczesnÄ… pobÅ‚ażliwoÅ›ciÄ….ZÅ‚o niemajÄ…c szczytnych dążeÅ„, podniosÅ‚ej koncepcji sÅ‚użenia ludziom, nie narzucajÄ…cżadnych hamulców na zwierzÄ™cÄ… naturÄ™ czÅ‚owieka i nie obiecujÄ…c żadnej nagrodydla jego ducha, jest samo w sobie potworne.No, ale ja nie wierzyÅ‚em ani w dobro, ani w zÅ‚o, zaczynajÄ…ce siÄ™ od maÅ‚ychliter czy od dużych.InteresowaÅ‚o mnie tylko to, że wpadÅ‚em na trop informacji o Bonifacym Rohl-mannie, zobaczyÅ‚em kierunek z pozycji, która dotÄ…d wydawaÅ‚a siÄ™ martwympunktem.U proboszcza Friedheim sÄ… stare ksiÄ™gi, do których miasteczko ma do-stÄ™p zależnie od jego uznania: poczÄ…tki dziejów miejscowych rodzin, być możeÅ›wiadectwa urodzenia, Å›lubów i zgonów.ZdarzaÅ‚y siÄ™ skandale, jakieÅ› niewÄ…tpli-wie haniebne sprawy, ale dawno temu, i owe osoby zmarÅ‚y, odeszÅ‚y w niepamięć,teraz w każdym razie nie znane komuÅ›, kto by czytaÅ‚ zapiski o nich.Można byuznać, że wszystko to już jest historiÄ… i jako takie powinno być ujawnione, cóż,kiedy ksiÄ…dz proboszcz maÅ‚ej niemieckiej parafii roÅ›ci sobie prawo do decydowa-nia o tym.I nie ma na niego sposobu.RozmyÅ›lajÄ…c tak i rozmyÅ›lajÄ…c znalazÅ‚em w koÅ„cu wyjÅ›cie zgoÅ‚a niepożądane:jest dziewczyna, katoliczka.Przeszkolona w badaniach archiwów.I za przysÅ‚ugÄ™,którÄ… jej oddaÅ‚em, należy mi siÄ™ rewanż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]