[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A co będzie, jeśli zacznę płakać?Silje nigdy nie brała jakoś pod uwagę, że „baronowa Meiden” to jej własna córka, Liv.- Gdyby ci było za ciężko, to zrzuć winę na mnie, Irjo.Powiedz, że ja cię prosiłam o pomoc.Możesz tu przyjść i wypłakać się do woli.- Dziękuję, jak to dobrze.Bo naprawdę bardzo bym chciała pomóc tej delikatnej, kochanej Sunnivie.A wygląda na to, że ona też bardzo liczy na moją przyjaźń.- O, w to wierzę - mruknęła Silje.- Jesteś takim dobrym dzieckiem, Irjo.Tengel jest tobą zachwycony.Twarz Irji rozjaśniła się z radości.- Naprawdę?- Oczywiście! Chciałabym.Nie, nie mogę mówić takich rzeczy.- Co takiego?- Nie, tak nie można, Sunnivę przecież także bardzo kochamy.Irja nie była taka głupia, żeby się nie domyśleć, co Silje chciała powiedzieć.Odwróciła się szybko, żeby nie było widać wyrazu jej twarzy.- Próbowałam zdusić w sobie to uczucie - powiedziała po chwili.Bo to po prostu idiotyczne czerwienić się na widok mężczyzny, który świata nie widzi poza inną kobietą.Ma zamiar się z nią ożenić i jest ojcem jej dziecka.Który - proszę mi wybaczyć - spędza noce w jej objęciach.Nigdy mi się nie śniło, że mogłabym być aż taka głupia, zawsze zresztą uważałam, że tego rodzaju myśli są trochę chorobliwe.O, pani Silje, złościłam się sama na siebie, tłukłam głową o ścianę i starałam się wzbudzić w sobie zainteresowanie dla innych młodych mężczyzn, nie zastanawiając się, czy będą mnie chcieli, czy nie.Ale moje nierozsądne serce zawsze się temu sprzeciwiało.Sama siebie nienawidzę.- Irjo, kochanie - szepnęła Silje serdecznie, starając się pocieszyć tę dużą, niezdarną dziewczynę.- Co gorsza, uważam, że ty jesteś za dobra dla tego szczeniaka, mojego wnuka! I co my zrobimy z tym twoim sercem?- Tego nie wiem, niestety! - Irja zgnębiona próbowała się roześmiać.- Ale że jestem za dobra dla Taralda, o nie, to niemożliwe! Dla niego nikt nie jest dość dobry!- Nie wolno ci na niego patrzeć aż tak bezkrytycznie, Irjo! Jeśli mam być szczera, uważam, że oni są najmniej udanymi z moich wnuków.On i Sunniva.- Może, ale są przecież tacy młodzi!- Ty masz dokładnie tyle lat, co oni.Irja roześmiała się.- I co, uważa pani, że jestem szczególnie rozsądna?Silje roześmiała się także.- No, rzeczywiście, chyba masz rację.Sunniva miała się dobrze.Jeśli zdarzało się czasami, że coś ją bolało, starała się nie zwracać na to uwagi.Wprost przeciwnie, była ostentacyjnie dzielna i zręczna, by dziadek Tengel nie mógł mieć żadnych zastrzeżeń do stanu jej zdrowia.Nikt jednak nie wiedział, jak wiele swojej pracy przerzucała na Irję, która tej zimy i wiosny właściwie już na stałe zamieszkała w Grastensholm.Ktoś, kto się nie przemęcza do tego stopnia jak Sunniva, nie ma kłopotów, by wyglądać zdrowo i ładnie.Było tak, jak Tengel się obawiał: środek, który miał wywołać poronienie nie zadziałał.Sunniva także czepiała się mocno życia, nim przyszła na świat, mimo usilnych starań Sol, by się jej pozbyć.Nic więcej nie można było zrobić.Pozostawało tylko czekać i mieć nadzieję.ROZDZIAŁ VICecylia siedziała oniemiała w swojej sypialni, we Frederiksborg, jednym z licznych królewskich zamków w Danii, i wpatrywała się przed siebie.W ręce trzymała list od matki.Babcia i dziadek umarli?A jej przy nich nie było!Kochana babcia Charlotta, zawsze taka ruchliwa i serdeczna.Jak to możliwe, że nie żyje?Cecylia miała wrażenie, że nie zniesie tej myśli.Ale to, niestety, prawda, nie sen.Musi się jakoś z tym pogodzić.I dziadek Jacob! Wiedziała oczywiście, że nie był jej prawdziwym dziadkiem, ale dla wnuków nie miało to żadnego znaczenia.Nigdy nie znały innego dziadka, a on zawsze był z nimi, odkąd pamiętały.Cecylia często biegała do niego po pomoc w tym lub owym, bo wszystko potrafił.Był duży, przyjazny i dawał poczucie bezpieczeństwa.Na ogół ludzie nie specjalnie się z nim liczyli, zawsze pozostawał w cieniu swojej energicznej małżonki, lecz dla rodziny był jak opoka i jeśli chodzi o Grastensholm, to wiedział wszystko.Za jego czasów majątek był naprawdę w znakomitym stanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]