[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem popatrzyłana kulomiot, leżący na podłodze, na chwilę złożyła dłonie w łódkę. Schowajcie broń, proszę.Przyszliśmy w pokoju.Szybko podszedłem do Marka, wziąłem go za podbródek, uniosłem lekko do góry.Powiedziałem tylko: Coś ty, Mark?Sam nie wiem, co właściwie chciałem przez to powiedzieć.Czy to, że porzucił mniewtedy na wybrzeżu? Czy ich dzisiejszą głupotę, gdy Mark ze swoją opiekunką samwszedł nam w ręce? Wysłuchaj nas powiedział szybko. Wysłuchaj mnie i siostrę Luizę.Helen już się opanowała.Wstała i gestem gościnnej gospodyni wskazała kanapę.Gościnność gościnnością, ale sadzała ich tak, żeby byli dobrze widoczni w świetle. Hrabina Helen, awiator.Nocna Wiedzma.Ująłem rękę siostry Luizy, dotknąłem ustami. Rad jestem niezmiernie, że mogę was poznać, siostro.Hrabia Ilmar, złodziej.223Chyba siostra Luiza była nieco stropiona.Wszystko działo się szybciej, niż się spo-dziewała.Czy naprawdę myślała, że nie poznam w damskiej odzieży chłopca, z którymuciekałem z katorgi? Siostra Luiza powiedziała w końcu. Przeorysza klasztoru UzdrawiającychAez.Pokój wam, hrabio i hrabino. Jeśli chcecie się obmyć zaczęła Helen, ale siostra Luiza zerknęła na nią i prze-rwała jej ostro: Odłóżmy uprzejmości, Nocna Wiedzmo.Nie jesteśmy w twoim zamku w Bohe-mii, i to nie będzie salonowa rozmowa. Jak sobie życzycie.siostro Luizo. Helen wzruszyła ramionami. Siadajcie,proszę.Książę Markusie, przepraszam, w istocie was nie poznałam.Chłopak uśmiechnął się lekko, znowu narzucając chustkę na głowę. Zapewne trudno sobie wyobrazić, że syn Władcy zniża się do podobnych rzeczy?Okropnie wyglądam, prawda? Ależ nie, nawet ci pasuje odparła kpiąco Helen Jak nas zalezliście? Chłopiecaktor?Siostra Luiza popchnęła Marka do kanapy i siadła obok, kładąc ręce na kolanach. Tak.Markus był pewien, że Ilmar będzie próbował go odszukać.Ja.ja zastawiłamkilka pułapek.Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że zadziała właśnie ta w teatrze. I któż wpadł w ową pułapkę? zainteresowała się Helen.Wydawało mi się, że pomiędzy kobietami błyskawicznie i bez żadnego powodu po-jawiła się wrogość.Niedobrze, ale w takich wypadkach wtrącanie się oznaczałoby dole-wanie oliwy do ognia. My wszyscy siostra Luiza zignorowała złośliwość. Pozwólcie, że coś wamopowiem.Nie podobało mi się to wszystko.Skoro chcemy złapać Marka i go wydać nie powinniśmy niczego słuchać.Związaćchłopaka, zatkać mu usta kneblem i dostawić szybowcem prosto do Wersalu czy Urbisu.Miejscowej Straży nie można ufać, przywłaszczą sobie całą zasługę pojmania zbiega.Na słuchanie zwierzeń nie ma czasu. Ilmar, nie jesteście przecież człowiekiem zgubionym, proszę, wysłuchajcie mnie.Siostra Luiza patrzyła mi prosto w oczy, jakby czytała moje myśli. Mówcie powiedziałem. Ale ja będę uczciwy do końca.Markus, byliśmy pra-wie przyjaciółmi.Chłopiec stał się czujny. Ale ja nie mam innego wyjścia.Od początku mnie okłamywałeś, wykorzystałeśi porzuciłeś, odszedłeś.Jesteśmy kwita.Przez ciebie szukają mnie w całym Mocarstwie,jestem zaszczuty jak dzikie zwierzę.Nie mam wyboru.Mogę tylko.224 Wydać mnie? Tak.Patrzyliśmy na siebie. Gdybyś od początku był ze mną szczery, Mark, nigdy bym tego nie zrobił.Ale te-raz wybacz. Wysłuchajcie mnie, Ilmar! siostra Luiza mówiła cicho, ale władczo.Zamilkłem, rozłożyłem ręce.Dobrze, ja uprzedzałem, moje sumienie jest czyste. Markusa, młodszego księcia Domu, znam od trzech lat.Gdy delegacja Domuprzybyła na Capri, powierzono mi opiekę nad nim.Przeorysza zerknęła na Marka.Albo mi się przywidziało, albo rzeczywiście zobaczy-łem ciepło w jej spojrzeniu. Szkoda, że młodsi książęta nie mogą dziedziczyć tronu.Choć raz na czeleMocarstwa stanąłby dobry człowiek.Helen na podobną rokosz nie zareagowała, mnie było wszystko jedno.Luizę osadziłMark: Siostro, nie mówcie tak. Wybacz, chłopcze.Hrabino, hrabio, chcę powiedzieć, że ukrywałabym Marka na-wet wówczas, gdyby rzeczywiście był czemuś winien.Ale.Znowu popatrzyła na chłopca.Zrozumiałem, że pomiędzy nimi toczy się niewidocz-ny dialog, że opiekunce młodszy książę zaufał znacznie bardziej niż na przykład mnie. To, co chłopiec wziął z Wersalu, nie należy do Władcy.To wspólna własność. Co jest w tej księdze? zapytałem ostro.Siostra drgnęła. Ja nic nie mówiłem! powiedział szybko Mark. Co w niej jest? powtórzyłem. Zwięta siostro, jesteś bliżej Boga, łatwiej ci de-cydować.Ale jeśli chcesz mnie przekonać.Helen nadal masowała palce zdrowej ręki, kreśliła nimi w powietrzu jakieś znaki.W jednej chwili pojąłem, że ona nie zmieni zdania.A ja?.Czy gotów jestem zrezygnować ze schwytania Marka? Czy zacznę mu poma-gać?Co się ze mną dzieje? Księga, która trafiła do rąk Markusa. zaczęła Luiza i zabrzmiało to absolut-nie jednoznacznie: nie chłopak znalazł książkę, lecz ona pozwoliła mu się znalezć.Została napisana przez Siostrę.Poczułem dreszcz na plecach i ogień na twarzy.To niemożliwe.A może możliwe?Helen westchnęła w ciszy westchnienie zabrzmiało zbyt wyraznie, by można byłoje zignorować.225 Siostro nasza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]