[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety, nikomu nie przyszło do głowy symulowanie wariantów teoretycznie niemożliwych.Zresztą nie mieliśmy czasu na takie głupstwa.Nie należy sądzić, że w swym zadufaniu w ogóle nie liczyliśmy się z niespodziankami.W Ginących Światach zetknęliśmy się już z tyloma niezwykłymi zjawiskami, że właściwie nic już nie mogło nas zaskoczyć.Przygotowaliśmy się wiec na najgorsze.Nasz błąd polegał jedynie na przekonaniu, że wszelkie wrogie działanie groźnych sił panoszących się w Układzie Trzech Mglistych Słońc, działanie owych arańskich Okrutnych Bogów, będzie oparte na prawach natury, a zatem mieścić się będzie w ramach logiki, ludzkiej logiki.Pozwoliłem sobie na te dygresje, aby lepiej uzmysłowić to, co wydarzyło się gdy „Taran" przekształci się w satelitę gwiazdy potrójnej.Wszystko przebiegało zgodnie z programem.Statek zbliżył się do centrum układu po zwężającej się spirali, a potem MUK uruchomił anihilatory masy.Zataczał teraz wyciągnięte elipsy, a za nim ciągnęła się smuga czystej przestrzeni, w której czerwonawy blask Trzech Mglistych Słońc przybierał swą właściwą barwę srebrzystego błękitu.Nie upłynie nawet ziemskie półwiecze i przynajmniej jeden z Ginących Światów przekształci się w Świat Odrodzony!Zszedłem do pegazowych stajni.U Włóczęgi był Romero, przy którego nogach rozciągnął się Mizar Mądry pies nie przyszedł jeszcze do siebie po tragicznej śmierci Lusina.Unikał nas, gdyż najwidoczniej uważał, że nie zrobiliśmy wszystkiego co możliwe, żeby uratować jego przyjaciela i nauczyciela.Nigdy tego nie powiedział, nie pozwolił sobie na najmniejszą aluzje, na najcichsze warkniecie, ale odwiedzał tylko smoka.Włóczęga przecież nie był na powierzchni Aranii, a zatem nie miał nic wspólnego z tragedią.- Wszystko idzie dobrze, Włóczęgo - powiedziałem.- Zbyt dobrze, aby było naprawdę dobrze - odparł smok.- Nie rozumiem, co masz na myśli.A ty, Mizarze - pogładziłem psa - co myślisz o pesymizmie Włó­częgi?- Nie potrafię już myśleć o niczym i nikim poza Lusinem - odwarknął ze smutkiem pies.- Oduczyłem się myśleć po waszemu.Romero powiedział:- Drogi admirale! Niesłusznie moim zdaniem oskarża pan naszego przyjaciela Włóczęgę o czarnowidztwo.W jego paradoksalnej uwadze tkwi głębsza myśl.Nasz mądry przyjaciel zapewne postawił się.na miejscu Okrutnych Bogów, których zresztą może w ogóle nie być, i zastanowił się, jak by wówczas działał.I doszedł do wniosku, że w tym wypadku działaniem najskuteczniejszym było zaniechanie wszelkiego działania, przynajmniej z początku.Włóczęga, będąc Okrutnym Bogiem, najpierw starannie zbadałby cele i możliwości fizyczne naszego kosmicznego odkurzacza, a dopiero potem postarał się go unieszkodliwić.- Wprawdzie zastrzegł się pan, że nie bardzo wierzy w realne istnienie Okrutnych Bogów, ale mówi o ich hipotetycznych działaniach jak o czymś oczywistym! - zaoponowałem.- Tymczasem groźni władcy Układu Trzech Mglistych Słońc mogą być po prostu takim samym płodem fantazji Aranów, takim samym upostaciowaniem banalnych zjawisk fizycznych, jakim okazała się śmiercionośna Matka Bły­skawic.To zdanie kończyłem już w drodze na stanowisko dowodzenia, gdzie Oleg pilnie wezwał nas obu.Z „Taranem" coś się stało.Jego anihilatory przestały nagle wygarniać pył kosmiczny, a sam statek po wyłączeniu napędu wszedł na niesterowaną keplerowską orbitę.Nie reagował na żadne sygnały, ale jego MUK nie przestał funkcjonować, bo generował słabe impulsy, tak jednak niezborne, że nie sposób ich było rozszyfrować.- Musimy wysłać holownik - powiedział chmurnie Oleg - Ale jak dostać się do wnętrza statku? Wprawdzie „Taran" nie wydaje się być uszkodzony, ale przy niesprawnym mózgu pokładowym włazy nie dadzą się otworzyć.Trzeba chyba będzie wyciąć otwór w kadłubie., Najbliżej unieruchomionego statku znajdował się gwiazdolot dowodzony przez Petriego, więc Oleg rozkazał mu przyprowadzić „Tarana".Wkrótce oba statki znalazły się przy burcie „Koziorożca".Petri jeszcze w drodze polecił przy pomocy komory remontowej wyciąć otwór w pancerzu kosmicznego odkurzacza i wymontować MUK.Sam go następnie dostarczył na pokład flagowca.Mózg wyglądał na całkowicie sprawny - żadnego uszkodzenia mechanicznego, najmniejszego nawet zadrapania na obu­dowie, żadnych przerw w obwodach elektrycznych - jego sterujący kryształ nadal lśnił cudownym zielonkawym blaskiem, jakim poszczycić się może tylko neptunian najczystszej wody, ale MUK zacho­wywał się jak szalony i plótł niesamowite, całkowicie niezborne bzdury.Umieszczono go na stanowisku testującym i Ellon z Ireną przystąpili do badania chorej maszyny.Stanąłem opodal, żeby im nie przeszkadzać.Wspominałem już zapewne, że Ellona niełatwo jest zadziwić, ale tym razem nawet nie starał się ukryć zdumienia.- Admirale - powiedział.-Jestem wstrząśnięty.Pola ochronne mózgu nie zostały przebite, zdeformo­wane lub chociażby osłabione.MUK rozregulował się sam.Sam, admirale, gdyż kategorycznie wyklu­czam tu działanie sił zewnętrznych.Ale wewnętrznych uszkodzeń układu elektrycznego też nie stwier­dziliśmy.Z niczym podobnym do tej pory się nie zetknąłem! Pozostała tylko jedna możliwość: samo­czynna degradacja jednego z podzespołów.Musze to sprawdzić, ale zajmie mi to co najmniej parę godzin.- No cóż - powiedziałem - zaczekamy na wynik.- Po czym zwróciłem się do Włóczęgi.Smok, któremu nadal towarzyszył Mizar, czekał z niecierpliwością na najświeższe wiadomości.- Włóczęgo - powiedziałem.- Najlepiej z nas wszystkich znasz naturę przestrzeni, wiec może potra­fisz rozwikłać zagadkę „Tarana".Posłuchaj uważnie.Jego MUK przestał działać, chociaż nie miały na to wpływu żadne siły zewnętrzne ani wewnętrzne.Inaczej mówiąc, w przestrzeni, przez którą mknął mózg wraz ze statkiem nic się nie wydarzyło.Rozumiesz mnie, Włóczęgo? Chodzi mi o to, czy na MUK nie mogła zgubnie podziałać sama przestrzeń.Czy przestrzeń, będąc w warunkach normalnych jedynie biernym nośnikiem pól, fal i cząstek materii, nie mogła się nagle uaktywnić?- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie - wyznał smok - Miałem do czynienia jedynie z pasywną przestrzenią, którą umiałem niemal dowolnie kształtować.Wiem, że potrafi wytwarzać własne fale, które wy nazywacie falami przestrzennymi, że można ją przekształcić w materie, z której znów da się wytworzyć przestrzeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl