[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W porządku! - powiedziała Odrade na głos, dając do zrozumie­nia, że zwraca się do wszystkich obecnych.- Nigdy jeszcze nie robi­łyśmy tego w ten sposób, ale skoro nie możemy zabrać Duncana ze statku, to my musimy iść do niego.Będzie przy tym obecny.Bellonda wciąż jeszcze była wstrząśnięta.Żaden mężczyzna, z wy­jątkiem przeklętego Kwisatz Haderach i jego syna, Tyrana, nie znał szczegółów tego sekretu Bene Gesserit.Obydwa "te potwory" prze­szły Agonię.Dwie katastrofy! Nieważne, że Agonia Tyrana zadziałała we wnętrzu komórki, by po pewnym czasie zamienić go w symbiotycznego czerwia pustyni (jeszcze nie prawdziwego czerwia i już nie prawdziwego człowieka).I Muad'Dib! Odważył się na Agonię i prze­konał się, co z tego wynika!Sheeana odwróciła się od okna i zrobiła krok w stronę stołu, wy­wołując u Odrade dziwne wrażenie, że oto dwie kobiety stały się figu­rą Janusa: zwrócone do siebie plecami, przypominały jedną postać o dwóch twarzach.- Bell jest zażenowana twoją obietnicą - Sheeana powie­działa to bardzo cicho.- On mógłby się stać katalizatorem, który przeciągnie przez to Murbellę - powiedziała Odrade.- Nie jesteś skłonna doceniać potęgi miłości.- Nie! - rzekła zwrócona do okna Tamalana.- Boimy się jej siły.- Mógłby się stać! - Bellonda wciąż mówiła pogardliwym tonem, ale u niej było to naturalne.Wyraz jej twarzy wskazywał na to, że trwa w niewzruszonym uporze.- Hubris - mruknęła Sheeana.- Co? - Bellonda poruszyła się na fotelu, który zaskrzypiał.- Mamy pewną wspólną słabość ze Scytalusem - powiedziała Sheeana.- Och? - Bellonda była ciekawa tajemnicy Sheeany.- Myślimy, że tworzymy historię - wypaliła Sheeana.Wróciła na swoje miejsce u boku Tamalany i obie teraz wypatrywały przez okno.Bellonda skierowała uwagę ku Odrade.- Ty to rozumiesz?Odrade zignorowała ją.Niech mentat sam się z tym upora.Proje­ktor na stole roboczym zabrzęczał i pojawił się przekaz.Odrade od­czytała go.- Ciągle nie są gotowe na statku.- Spojrzała na dwie wyprosto­wane sylwetki przy oknie."Historia?"Na Kapitularzu, zanim pojawiły się Czcigodne Macierze, niewiele było tego, o czym Odrade mogła pomyśleć jako o tworzeniu historii.Tylko stałe promocje Wielebnych Matek przechodzących przez Ago­nię."Jak rzeka."Przepływała i uchodziła gdzieś.Można było stanąć na brzegu i ob­serwować jej bieg.Mapa ukazywała, dokąd płynie rzeka, ale nie przy­nosiła żadnych istotniejszych informacji: nie mówiła nic o ukrytych ruchach tego, co unosił jej nurt.Dokąd płynęła? Mapy, w obecnej epoce, straciły na znaczeniu.Wydruk albo projekcja z Archiwów: to nie było to, czego potrzebowały Bene Gesserit.Ale istniała lepsza, czerpiąca z całego doświadczenia ludzkości.Można było nosić tę ma­pę w pamięci i od czasu do czasu spoglądać na nią z bliska."Co się stało z Wielebną Matką Perinte, którą wysłałyśmy w ze­szłym roku?""Mapa w umyśle" może doprowadzić do projekcji "scenariusza Perinte".To ty będziesz na tej rzece, oczywiście, ale to nie stanowi żadnej różnicy.Takiej mapy potrzebowały."Nie podoba nam się to, że porwał nas prąd, że nie wiemy, co może ukazać się za następnym zakrętem rzeki.Zawsze wolimy przelot, mi­mo że w ten sposób nie dowiadujemy się niczego.Ale rzeka i tak jest nieprzewidywalna."Odrade uniosła wzrok, aby popatrzeć na spoglądające na nią trzy towarzyszki.Tamalana i Sheeana stały plecami do okna.- Czcigodne Macierze zapomniały, że niebezpiecznie jest trzy­mać się jakiejkolwiek formy konserwatyzmu - powiedziała Odrade.-A czy my o tym pamiętamy?Ciągle wpatrywały się w nią bez słowa, ale na pewno usłyszały.Ktoś, kto staje się zbyt konserwatywny, nie jest przygotowany na nie­spodzianki.Oto, czego nauczył je Muad'Dib, a jego syn, Tyran, spra­wił, że nigdy nie zapomną tej lekcji.Posępny wyraz twarzy Bellondy nie zmienił się.Gdzieś w zakamarkach świadomości Taraza szeptała do Odrade:- Ostrożnie, Daro.Ja miałam szczęście.Szybko osiągałam korzy­ści.Tak jak ty.Ale nie można polegać na szczęściu i to właśnie je nie­pokoi.Nie licz więc w ogóle na szczęśliwy traf.Już lepiej zaufać swo­im odbiciom w wodzie.Pozwól wypowiedzieć się Bell.- Bell, myślałam, że zaakceptowałaś Duncana - odezwała się Odrade.- W pewnych granicach - odburknęła Archiwistka oskarżycielskim tonem.- Myślę, że powinnyśmy iść na statek - stwierdziła z naciskiem Sheeana.- To nie jest dobre miejsce na oczekiwanie.Czy boimy się tego, czym ona może się stać?Tama i Sheeana zwróciły się ku drzwiom w jednej chwili, niczym kukiełki, które ktoś równocześnie pociągnął za nitki.Odrade przyjęła tę przerwę z wdzięcznością.Pytanie Sheeany za­alarmowało je."Czym może stać się Murbella? Katalizatorem, moje siostry, katalizatorem."Kiedy wyszły z Centrali, uderzył je powiew wiatru, i tym razem Odrade była zadowolona z podróży koleją podziemną.Spacer można było odłożyć na lepszą pogodę, bez tej rozbrykanej mini-burzy, która szarpała ich suknie.Kiedy wsiadły do pojazdu, Bellonda raz jeszcze powtórzyła swój oskarżycielski refren:- Wszystko, co on robi, może być tylko kamuflażem.Raz jeszcze Odrade wypowiedziała często powtarzane ostrzeżenie Bene Gesserit, by nie mieć absolutnego zaufania do słów mentatów:- Logika jest ślepa i często zna tylko swą własną przeszłość.- Stajesz się paranoiczką, Bell! - poparła ją nieoczekiwanie Tamalana.Sheeana była nieco oględniejsza:- Słyszałam, jak mówiłaś, Bell, że logika jest dobra do gry w pi­ramidalne szachy, ale często zbyt wolna jak na potrzeby przetrwania.Bellonda siedziała w gniewnym milczeniu i tylko łoskot kolejki zakłócał ciszę."Na statek nie wolno nam zabierać swoich uprzedzeń."- Bell, droga Bell.Nie mamy czasu na rozważenie wszystkich wa­riantów naszej sytuacji.Nie możemy teraz powiedzieć: "Jeśli stanie się jedno, to na pewno nastąpi drugie i w takim wypadku musimy wy­konać ruch taki, taki i taki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl