[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to dzięki sztuce wróżenia i wygłaszania proroctw?- Jest taka kraina, którą odwiedzają wszyscy Złodzieje Snów - powiedziała Oone takim tonem, jakby czuła się winna.- To miejsce wspólne dla wszystkich snów.Nazywajmy je Krainą Pierwotnych Narodzin.To tam rodzaj ludzki po raz pierwszy doświadczył rzeczywistości.- Ależ to legenda! I to prymitywna!- Dla ciebie legenda, dla nas prawda.Sam się kiedyś przekonasz.- Skoro Alnac potrafił przewidywać przyszłość, to czemu nie poczekał na twoje przybycie?- Rzadko wiemy coś o własnym przeznaczeniu, zwykle znamy tylko ogólne kierunki przebiegu zdarzeń i losów kluczowych postaci danego świata.To prawda, że wszyscy Złodzieje Snów znają przyszłość, bowiem przynajmniej przez połowę ich życia obywają się bez Czasu.Nie ma dla nas przeszłości ni przyszłości, tylko zmienna teraźniejszość.Więzy, które krępują większość ludzi, nas nie dotyczą.- Czytałem o takich ideach, ale niezbyt je rozumiem.- Bo brak ci doświadczenia, które nadałoby sens pojęciom.- Wspominałaś o Krainie Snów Pospolitych.Czy to jest to samo co Kraina Pierwotnych Narodzin?- Może.W tej materii nasze autorytety różnią się zdaniem.Na chwilę pobudzony przez narkotyk, Elryk znajdywał sporo przyjemności w rozmowie, chociaż niewiele z niej pojmował.Pozbycie się miecza zaowocowało lekkością ducha, stanem podobnym do tego, który towarzyszył mu podczas kilku pierwszych miesięcy spędzonych wraz z Cymoril, nim jeszcze rosnące ambicje Yyrkoona rzuciły cień na życie dworu w Melniboné.Wspominał nawet niektóre z przekazów znanych jeszcze z młodości.- Czytałem, że świat jest zawsze tylko i dokładnie tym, czym uczynią go jego mieszkańcy.Było o tym w Sporze o wymiary: „Któż może osądzić, co jest snem, a co jawą? Do nas należy decyzja, co uznamy za rzeczywistość, wówczas nią się staje, chociaż to, co nazwiemy snem, może być czasem o wiele prawdziwsze”.Czy przemawia do ciebie takie filozofowanie, pani?- Dość dobrze.Chociaż to akurat było nieco wydumane.Jechali rozmawiając niby dwoje dzieci na pikniku, aż o zachodzie słońca dotarli do Spiżowego Namiotu.Raz jeszcze zaprowadzono ich do miejsca, gdzie mężczyźni i kobiety siedzieli bądź leżeli wokół spoczywającej w wielkim łożu dziewczyny - klucza do ich istnienia.Elrykowi wydało się, że koksowniki i lampy palą się niniejszym płomieniem niż poprzednio i że dziecko jest jeszcze bledsze, ale nie chciał okazać zaniepokojenia przed Raikiem Na Seemem.- Tym razem jej nie zawiedziemy - powiedział.Oone zdawała się podzielać zdanie Elryka, gdy przyglądała się, jak ostrożnie, zgodnie z jej instrukcjami, przenoszono drobne ciało Varadii z łóżka na wielką poduchę, po obu stronach której ułożono dwie dalsze, równie potężne poduszki.Skinęła, by albinos położył się po prawej stronie dziecka, sama zajęła miejsce po lewej.- Weź ją za rękę, książę - powiedziała ironicznie.- Załóż hak różdżki na waszych dłoniach, jak zrobił to Alnac.Elryk posłuchał jej z drżeniem, ale wiedział, że nie boi się o siebie, tylko o dziecko i jej lud, o czekającą na niego w Melniboné Cymoril i o chłopaka, który zanosił z pewnością w Quarzhasaat gorące modły o powrót przyjaciela ze skarbem.Przyciskając swą dłoń do dłoni dziewczynki, poczuł, jak ich ciało stapia się w jedno, co nie było niemiłe, paliło tylko niby żywym ogniem.Oone również ujęła dłoń dziecka.Natychmiast książę odczuł, jak ogarnia go moc i przez chwilę miał wrażenie, że jego ciało robi się coraz lżejsze, tak lekkie, że zaraz odpłynie uniesione wiatrem.Złudzenie ustąpiło, ale obraz koncentrującej się Oone był teraz nieco zamglony.Spojrzał na twarz Świętej Dziewczyny - jej skóra była coraz bledsza, oczy lśniły szkarłatem niczym u albinosa.Przyszła mu do głowy dziwna myśl: Gdybym miał córkę, tak by właśnie wyglądała.A potem wydało mu się, że jego kości topnieją, ciało znika, a cały umysł rozpada się na kawałki.Poddał się temu uznawszy, że jest tylko pomocnikiem Oone i widocznie tak musi być.Ciało przelewało się niczym woda, krew w żyłach zmieniała się w prądy barwnego gazu, szkielet falował niczym płynne srebro, a wszystko to mieszało się z ciałem dziewczynki, stawało się jej ciałem przez chwilę, by poszybować dalej jeszcze, ku mrocznym jaskiniom i tunelom, ku miejscom, gdzie wznosiły się całe światy zbudowane z pustych wewnątrz skał, gdzie słyszał wołające go głosy pragnące przestraszyć lub dodać mu ducha, inne wyjawiały mu nie chciane sekrety.Nagle zrobiło się jasno.Poczuł, że Oone jest tuż przy nim i prowadzi go za rękę, chociaż wciąż nie wiedział, gdzie kończy się jego ciało, a zaczyna jej.Przemawiała doń pewnie, nawet serdecznie, jakby znała czekające na nich niebezpieczeństwa i przechodziła tędy wiele razy.Jednak pobrzmiewało w jej głosie napięcie sugerujące, że z tak wielkim ryzykiem nie miała dotąd do czynienia i że może się zdarzyć, iż żadne z nich nie powróci już nigdy do Spiżowego Namiotu ni do Oazy Srebrnego Kwiatu.Usłyszał muzykę i wiedział, że to dusza dziecka pod postacią dźwięków.Słodka i smutna, bardzo samotna melodia.Tak piękna przy tym, że gotów był załkać i uczyniłby to, gdyby był czymś więcej niż tylko zwiewną zjawą.A potem ujrzał otwierające się przed nim błękitne niebo i czerwoną pustynię ciągnącą się aż po horyzont, gdzie majaczyły czerwone góry, i wydało mu się, że oto powrócił do znajomej krainy, którą opuścił kiedyś w dzieciństwie, a potem o niej zapomniał.2POGRANICZEElryk czuł, jak wraca normalna waga i spoistość jego ciała, a gdy się rozejrzał, wydało mu się, że okolica nie różni się niemal od tej, którą dopiero co opuścili.Przed nimi rozciągała się czerwona pustynia zwieńczona w oddali czerwonymi górami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]