[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kosmos, ze względu na swe rozmiary, musiałby się w ów zakazany sposób zachowywać odpowiednio d ł u ż e j.Na przykład przez piętnaście miliardów lat.Powstał tedy, jakkolwiek powstać nie mógł, bo nie miał z czego.Kosmos jest zabronioną fluktuacją.Stanowi on wybryk chwilowy, momentalne odstępstwo od właściwego zachowania, tyle że ta chwila i ten moment mają rozmiary monumentalne.Wszechświat jest takim samym odstępstwem od praw fizyki, jakim bywa w najmniejszej skali mezon! Ogarnięty przeczuciem, że znalazł się na tropie tajemnicy, profesor udał się natychmiast do pracowni i podjął sprawdzające obliczenia, które krok po kroku dowiodły jego racji.Lecz nim jeszcze zdążył je zakończyć, zaświtało mu przeczucie, że rozwiązanie zagadki kosmogonii to naj straszniejsze zagrożenie, jakie można sobie pomyśleć.Kosmos istnieje bowiem na kredyt.Jest on ze wszystkimi gwiazdozbiorami i galaktykami jednym potwornym zadłużeniem, jest jakby listem zastawnym, jest obligiem, który musi w końcu zostać spłacony.Wszechświat to nielegalna pożyczka, to dług materialnoenergetyczny, jego pozorne “M a” w istocie przedstawia gołe “W i n i e n”.Tak więc Kosmos, będąc Wyskokiem Bezprawnym, pryśnie jednego pięknego dnia niczym bańka mydlana.Jako anomalia, zapadnie się z powrotem w ten sam Niebyt, z którego wychynął.Dopiero ten moment będzie przywróceniem Porządku Rzeczy!To, że on jest taki duży i że tyle zdążyło się już w nim stać, wynika po prostu stąd, że idzie o Wybryk w Największej z możliwych Skali.Razgłaz wziął się niezwłocznie do obliczania, kiedy przyjdzie ten fatalny kres, to znaczy, kiedy mateńa, słońce, gwiazdy, planety, a więc i my z Ziemią, przepadniemy w nicości jak zdmuchnięci.Przekonał się wszakże, że tego przewidzieć nie można.Oczywiście nie można, skoro chodzi o wybryk, to jest odstępstwo od porządku praw! Groza bijąca z tego odkrycia spędziła mu sen z oczu.Po dłuższej walce wewnętrznej, zamiast ogłosić swe prace kosmogoniczne, zaznajomił z nimi wielu najznakomitszych astrofizyków.Uczeni ci uznali poprawność jego teorii i wypływających z niej wniosków.Zarazem jednak wyrazili w rozmowach prywatnych pogląd, że ogłoszenie stanu rzeczy wtrąciłoby nasz świat w duchowy chaos i w przerażenie, których skutki mogą cywilizację zrujnować.Któż będzie jeszcze chciał cokolwiek robić, niechby ruszyć małym palcem, z wiedzą, że w każdej sekundzie wszystko może sczeznąć razem z nim samym?Sprawa stanęła w martwym punkcie.Razgłaz, ten największy odkrywca historii nie tylko ludzkiej, podzielał opinię swych uczonych kolegów.Choć z ciężkim sercem, postanowił teorii swojej nie publikować.Zamiast tego wziął się do poszukiwania, w całym arsenale fizyki, środków, które by niejako wsparły Kosmos, wzmocniły i podtrzymały jego kredytowy byt.Lecz wszystkie jego wysiłki spełzły na niczym.Nie można bowiem spłacić kosmicznego zadłużenia, bez względu na to, co by się robiło obecnie, skoro ono tkwi nie wewnątrz Universum, lecz u jego Początków - Tam, gdzie Wszechświat został najpotężniejszym, a zarazem najbardziej bezbronnym - Dłużnikiem Nicości.Właśnie w owym czasie poznałem profesora i spędzałem długie tygodnie na rozmowach, w których zrazu wtajemniczał mnie w sedno swojego odkrycia, potem zaś był mi patnerem poszukiwań ratunku.Ach, myślałem wracając do hotelu z rozognioną głową i zrozpaczonym sercem, gdybyż to można było choć na ułamek sekundy znaleźć się Tam - 20 miliardów lat temu - przecież wystarczyłoby umieścić w próżni jeden jedyny atom i z niego, jak z ziarna zasadzonego, mógłby się wylęgnąć Kosmos, już w sposób całkowicie legalny, zgodny z prawami fizyki, z zasadą zachowania materii i energii - lecz jak się Tam dostać?!Profesor, gdy opowiedziałem mu o tym pomyśle, melancholijnie się uśmiechnął i wytłumaczył mi, że ze zwykłego atomu nie mógłby powstać Wszechświat, ponieważ zaródź Kosmosu musiałaby w sobie zawrzeć całą energię tych wszystkich przekształceń i działań, które rozdęły się do metagalaktycznych otchłani.Pojąwszy mój błąd, dalej jednak z uporem rozważałem sprawę, aż jednego popołudnia, gdy nacierałem olejkiem nogi spuchnięte od ukąszeń komarów, wspomnieniem zawędrowałem do dawnych lat, kiedy lecąc przez kulistą Gromadę Psów Gończych dla braku lepszego zajęcia czytałem fizykę teoretyczną.W szczególności zaś czytałem podówczas tom poświęcony elementarnym cząsteczkom i przypomniałem sobie hipotezę Feynmana, że istnieją cząsteczki, które się poruszają “pod włos” strumienia czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]