[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mańka siada przy telefonie.Droga Redakcjo,chciałabym zostać spalona po śmierci, nie wiem, ile to kosztuje i gdzie się to załatwia.Coprawda jestem młoda i nic mi nie dolega, ale byłabym spokojniejsza, gdyby&Mikołaj przynosi gazetę, Mańka dzwoni do całodobowych usług pogrzebowych.Jest jede-nasta.Dlaczego o jedenastej wieczorem ja muszę wiedzieć, gdzie mają kogoś spalić za czter-dzieści czy ileś tam lat?27Droga Ewo,podaję zakłady, które załatwiają taką usługę.Jednak z twojego listu wynika, że jeszcze stu-diujesz&Zapomniałam napisać, że dzisiejsze ceny mogą być nieaktualne za sto lat.Domyśli się? Od-pisujemy wspólnie na czternaście listów.Nie rozumiem, dlaczego ludzie mają takie beznadziej-ne problemy.Maseczka, którą można stosować w każdym wieku, to maseczka z płatków owsianych.No.Wiem o tym.To była pierwsza i ostatnia maseczka, którą sobie zrobiłam.Miałam trzyna-ście lat.W jakimś piśmie przeczytałam, że można ją stosować w każdym wieku.Najpierw prze-kopałam mieszkanie w poszukiwaniu płatków.Znalazłam je w pokoju ojca.Moi rodzice trzy-mali różne rzeczy w różnych dziwnych miejscach.Moja mama na przykład swój koniak trzy-mała przy %7łeromskim.Ojciec natomiast przywiezionego z Ameryki Playboya chował w szu-fladzie ze skarpetami.Zmieszny miałam dom, słowo daję.Płatki były u ojca.W szufladzie ze skarpetami, obok Playboya.Rozpuścić w gorącej wodzie, aż powstanie papka.Rozpuściłam.Pół pudełka musiałam zużyć, żeby się papka zrobiła.Papkę nałóż na twarz i przez dwadzieścia minut trzymaj, po dwudziestu minutach spłuczciepłą wodą.Nałożyłam.Trzymałam.Troszkę jakby szczypało, ale rzeczywiście skóra gładziusieńkai przejrzysta jak nigdy.Zadzwoniłam do mamy, żeby się pochwalić, jaka jestem dbająca o siebie dziewczynka.Mamazapytała, gdzie znalazłam płatki, bo w domu nie było.Zanim się zorientowałam, już wsypałamojca.Może dlatego się rozwiedli?No to moja mama powiedziała: Ach, to świetnie, przynajmniej raz dobrze umyłaś twarz.Patrzę, a na pudełku jak byk: płatki mydlane.Nic dziwnego, że Eksio poszedł do Joli.Ta na pewno nigdy sobie nie położyła maseczkiz mydła.Jeszcze szesnaście listów.Niebieski papier.O rany!Droga Pani,nie wiem, skąd jad w pani liście do mnie.Nie miałem do kogo się zwrócić ze swoim proble-mem i pomyślałem, że pismo, które czyta moja żona, będzie mniej anonimowe niż jakakolwiekinna redakcja.Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tak niesprawiedliwego osądu.Nie znapani sytuacji, w jakiej się znalazłem.Nie wiem, ile pani ma lat, ale może już czas wycofać sięz zawodu, skoro miłość to tak odległy dla pani temat&28O żeż ty!!! Mój Niebieski! Rzeczywiście w ostatnim liście troszkę jadu upuściłam, bo sięwymądrzał.Teraz wylecę z redakcji! Sam pluje jadem, dziad jeden!Jeśli naczelny się dowie, jak odpisuję na listy mężczyzn w potrzebie, zdradzanych biednychfacetów, którzy najpierw dopuszczają do takich zaniedbań, że ich żony mają dosyć, a potempiszą żałosne listy wylecę jak amen w pacierzu.Jakbym nie miała innych kłopotów! A jutro znowu hydraulik i elektryk, bo muszą coś popra-wić po położeniu przez górali kafelków, Tosia złapała dwie pały z matmy, Borys dokończyłzżeranie obicia drzwi wejściowych u mojej mamy, muszę suszyć dom, prawie zima, bo jużniedługo jesień& Boże, jeszcze mi tego brakuje, żeby mnie zwolnili z roboty! Wstaję.Włą-czam komputer.Co mu mogę napisać?Szanowny Panie,rzeczywiście nie znam pana sytuacji i pozwoliłam sobie, być może, odpisać na pana listbardziej jako osoba prywatna niż redaktorka działu łączności z czytelnikami.Być może należypan, statystycznie rzecz biorąc, do tego niewielkiego promila mężczyzn, którzy jednak myśląi czują&Mam nadzieję, że się odobrazi.Poproszę Mikołaja, to zawiezie do redakcji jutro te wszystkielisty.Ptak nie znakNo, wiecie ludzie! Ledwo podjechałam Agnieszka na czas budowy pożyczyła mi małegofiata a tu sowa! Ze złamanym skrzydłem, na środku drogi.%7ływe zwierzę! Ula pobiegła pokarton, i stała daleko, bo Ula uważa, że ptaki są do latania, a ja sowę, myk, do pudła i naprzednie siedzenie.Czy to nie znak? Znak, że będę miała dom, swój własny, że przyjdzie w końcuelektryk, że na pewno wszystko się uda, że będzie zima lekka i nie popękają mi rury bo mamjuż wodę! I ta sowa, którą Mańka wyleczy, będzie sobie mieszkać u mnie na strychu!Znaki są bardzo ważne w życiu.Chciałabym mieć taki charakter, żeby jeśli ktoś mi przyśle kiedyś gówno końskie w paczce,nie krzyknąć z odrazy, tylko się ucieszyć, że konik tu był.Aaduję sowę na przednie siedzenie, a z bezpiecznej odległości Ula pyta, co ja w tej sprawie.No to ja w tej sprawie właśnie zostawiam ją z elektrykiem, bo przecież jak nie uratuję tej sowy,to z domu nici.Ula ma dobry charakter, chociaż uważa, że ptaki nie są do chodzenia po ziemi,i obiecuje, że dopilnuje elektryka.Dzwonię do lecznicy.Mańka mówi, żebym jej coś kupiła do jedzenia.Kupuję smażonegokurczaka.Nie wiem, czy ptak powinien jeść inne ptaki, ale przecież taka sowa to jest chyba ptakdrapieżny.Przeganiam koty i zamykam sowę w ubikacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]