[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mały szaleniec musiał służyć w jakimśdomu! Ale sprawa zamiatania nudziła go wyraznie, rozpalanie ognia nie ożywiało, a szoro-wanie i czyszczenie nie mogło obudzić entuzjazmu.Zacna niewiasta traciła nadzieję i dlaformy raczej poruszyła temat gotowania.Ale ku jej zdziwieniu i szczerej radości twarz królarozjaśniła się od razu! Ach, wytropiłam cię nareszcie! pomyślała wdowa dumna, iż wielkiego dzieła dokonałatak przemyślnie i chytrze, zarazem zaś z tak niecodziennym taktem.Mogła teraz dać wytchnienie strudzonemu językowi, gdyż język królewski natchnionymęką głodu i cudnymi woniami, które płynęły z buchających parą garnków i rynek, rozwiązałsię snadnie i wygłosił tak płynną orację o przeróżnych smakowitych daniach, że niewiastapomyślała, nim minęły trzy minuty: Na pewno miałam słuszność.On pomagał w kuchni.Następnie król rozszerzył jadłospis i rozprawiał o nim z takim znawstwem i przejęciem, żepoczciwa niewiasta rzekła do siebie: Dalibóg, skąd on zna tyle potraw, i to potraw wykwintnych, które są przywilejem stołówludzi znacznych a majętnych? Ach, rozumiem, ten obdarty włóczęga musiał służyć w kuchni74pałacowej, zanim postradał zmysły! Tak! tak! Był zapewne popychadłem przy kuchmistrzusamego króla! Zaraz zrobię z nim próbę.Niewiasta gorąco pragnęła dowieść niezbicie swej teorii, powiedziała więc królowi, abyprzez chwilę pilnował kuchni, przy czym napomknęła, że może dodać według własnego gustujedno lub dwa dania.Potem wymknęła się z izby, dzieciom zaś dała znak, by poszły za nią.Król mruknął do siebie: Dawnymi czasy inny angielski monarcha otrzymał to samo zlecenie.Nie uchybia więcmej godności czynność, do której zniżył się sam Alfred Wielki.Postaram się wszakże lepiejniżeli on wywiązać z zadania, bo Alfred pozwolił wszak przypalić się plackom.Intencja była chwalebna, lecz nie odpowiadało jej wykonanie, bo ten król, podobnie jaktamten, zamyślił się wnet, a dumając o swych sprawach dopuścił do podobnej katastrofy doprzypalenia potraw.Gospodyni wróciła jednak na czas; uchroniła śniadanie od całkowitegozniszczenia i rychło zbudziła króla z zadumy, nie szczędząc mu gwałtownych i gorzkich wy-mówek.Niebawem jednak zauważyła, jak martwi to, że zawiódł zaufanie, zmiękła więc łatwoi cała zamieniła się w dobroć i łagodność dla małego nędzarza.Chłopiec podjadł z apetytem i do syta, co oczywiście dodało mu sił i ducha.Zniadanie tobyło osobliwe z tej przyczyny, że obie strony rezygnowały z należnego ich pozycji przywile-ju, wszelako żadna nie była świadoma zaszczytu, który ją spotyka.Poczciwa niewiasta miałazamiar nakarmić małego włóczęgę podanymi w kąciku resztkami jadła, jak postąpiłabyoczywiście z każdym innym żebrakiem albo z psem.Ale była skruszona udzielonym tak nie-dawno surowym napomnieniem, czyniła więc wszystko, co w jej mocy, aby dać chłopcu za-dośćuczynienie, i pozwoliła mu zasiąść do rodzinnego stołu, przy którym niby równy zrównymi jeść miał razem z osobami o tyle wyżej stojącymi.Król szczerze był wzruszony,iż zawiódł zaufanie ludzi przychylnych, chcąc tedy dać im zadośćuczynienie, postanowił zni-żyć się do poziomu skromnej rodziny zamiast rozkazać gospodyni i jej córkom, by stojąc po-sługiwały mu, kiedy on zajmie ich stół i śniadać będzie w samotnym majestacie, słusznieprzysługującym jego urodzeniu i godności.Każdemu z nas dobrze robi, jeśli niekiedy rezy-gnuje ze swojej dumy.Zacna niewiasta radowała się dzień cały, iż tak wspaniałomyślnie po-traktowała jakiegoś tam włóczęgę.Król zaś był również zadowolony z siebie, ponieważ do-browolnie poniżył się wobec skromnej, ubogiej wieśniaczki.Po śniadaniu wdowa powiedziała królowi, żeby zmył naczynia.Rozkaz ten oburzył gozrazu i chłopiec bliski był buntu, niebawem jednak pomyślał: Alfred Wielki pilnował pieczenia placków, niewątpliwie zatem zmywałby również na-czynia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]