[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby tylko mogła, połknęłaby te słowa z powrotem, bo ich skutek jest natychmiastowy:widzi, jak Cesare nieruchomieje, a jego nieprzytomne spojrzenie skupia się na czymś.Jego palcewyślizgują się z jej wnętrza.Caterina wydaje okrzyk, zamykając oczy i wyrywając się.Tymrazem jednak jej nie uderza. Wpatruje się w nią za to z wyrazem bliskim obrzydzenia.Podnosi sobie przed oczyzłączone palce.Są czarne i mokre, od prochu i krwi miesięcznej.Oczywiście! Stąd ta woń:Amazonki wśród bitwy nie mają czasu na zmianę bielizny.Rozluznia uchwyt na jejnadgarstkach, jakby sam jej dotyk mógł nieść ze sobą jakieś zakażenie, tak że jej uwolnioneramiona opadają raptownie.Caterina stoi, oddychając ciężko i zastanawiając się desperacko, jak przyciągnąć goz powrotem.Lecz gdy naprzeciwko siebie znajduje się taka para wojowników jak oni, nie maczegoś takiego jak druga szansa.Z ulatniającym się pożądaniem Cesare patrzy na nią jakby poraz pierwszy.Widzi usta niczym otwarta krwawa rana, piersi zwiotczałe od własnego ciężaru,rozłożystość brzucha i ud, o ciele rozciągniętym i obwisłym skutek dekad macierzyństwa.Strużka zaschniętej krwi plamiąca wewnętrzną stronę jednego z ud podkreśla wypukłe postronkiżył biegnących w dół aż do łydki.Caterina może wydelikacać swoją skórę dowolnymi balsamamii bielidłami, ale nic nie uleczy spustoszeń, jakie czynią w kobiecym ciele wielokrotne ciążei porody. Słodki Jezu mówi Cesare. Spójrz na siebie.Masz cielsko maciory.Nic dziwnego, żenie podnosisz już publicznie kiecki.Caterina śmieje się, chcąc koniecznie pokazać mu, jak bardzo jest na niego odporna, leczodgłos przypomina bardziej płacz.Zranił ją głębiej, niż mógłby to osiągnąć swoim kutasem.Rzuca się na niego, ale jest przygotowany i nie dopuści do żadnego ataku.Wychodzi jejnaprzeciw i popycha ją silnie, tak że przelatuje przez pomieszczenie i upada, straciwszyrównowagę. Jakich czarodziejskich eliksirów zadawałaś swoim mężom, że im dla ciebie stawał? pyta Cesare, spluwając na podłogę obok niej, jakby chciał pozbyć się ostatków jej smaku.To pech Cateriny, że ten moment wyzwolił w nim takie czarne wspomnienie.Pewnaprostytutka podczas neapolitańskiej nocy pijaństwa i włóczenia się po domach ladacznic.Zrobiłysię z tego zawody: on, Alfonso i inni możni panowie pokazujący papieskiemu legatowi, jakwygląda dobra zabawa.Borgiowie lubią pochędożyć.Tak im mówiono.Lubią także wygrywać.Może to mówiono im również.Ostatnia należała do niego.Ostatnia i najlepsza, zarzekali się.Legenda miasta.Najsłodszy kąsek, tylko nie patrz jej w oczy.Czai się w nich diabeł.Siedziaławsparta o ścianę i na poduszkach, w ciemności, gruchając do niego po hiszpańsku, słodkimsyrenim głosem.Był tak pijany, że prawie nie mógł jej włożyć.Kiedy już to zrobił, znalazł sięw grzęzawisku, rozległym jak zalany grobowiec.Wycofawszy się ze wstrętem, sięgnął po lampę.Była wiedzmą, z milionem lat wypisanych na wygarbowanej skórze twarzy, a gdy się do niegowyszczerzyła, okazało się, że nie ma zębów.Tak bardzo go przeraziła.Jego, który nie znałstrachu.Na zewnątrz, na ulicy pozostali pokładali się ze śmiechu. Uśmiechnęła się do ciebie? Jest nie tylko dziwką, ale i sybillą.Jeśli się uśmiechnęła,jesteś wybrańcem Losu.Człowiekiem, któremu będzie dane wszystko.Nieczęsto się uśmiecha,panie legacie.Pokrył to wszystko śmiechem.Bóg świadkiem, że sam robił przyjaciołom gorsze rzeczy.Następnego dnia wszyscy mieli skołatane głowy i braki w pamięci.Alfonso jednak bardzo chciałwiedzieć, czy wszystko z nim w porządku.Kilka tygodni pózniej, kiedy dopadły go bólei wrzody, mimo że mógł zarazić się od którejkolwiek z tuzinów poznanych kobiet, wiedział, że toona.Niech Bóg skarze dynastię aragońską.Czy za mało ma powodów, by nienawidzić mężasiostry? Pięć tysięcy dukatów za worek skóry i zużytą szmatę Cesare mówi bez wyrazu.Myślio rozprutych ciałach, o głowie osiemdziesięciolatka roztrzaskującej się o bruk, o dwóch mężachposiekanych na kawałki i wyrzuconych jak śmiecie.Za co? Za to przejrzałe ciało? Nie jest wartenawet kopnięcia. Jeżeli nadal jesteś taka chętna, może pofolgują ci strażnicy w ZamkuZwiętego Anioła. Podchodzi do drzwi, podnosząc swój płaszcz.Dostał to, po co przyszedł.Pod warunkiem, że zdmuchną najpierw świece. Myślisz, że poradzisz sobie lepiej ode mnie?! krzyczy za nim Caterina. Nieprzetrwasz tu ani kwartału.Wszyscy oni to zdrajcy do szpiku kości i znienawidzą cię jeszczeprędzej niż mnie.Nie odpowiada.Jej wściekłość ściga go po schodach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]