[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokazuje jej piękno Pustyni Anza Borrego z jej oazami wachlarzowatych palm, ur­wistych kanionów i stromych wąwozów.Identyfikuje dla niej dziwny, odległy krzyk kojota.Następnie wiezie ją przez Julian do rancza na pobliskim wzgórzu.Powoli, udając, że nie jest pewny drogi, prowadzi samochód podjazdem w górę i przejeżdża przez bramę.Zatrzymu­je się przed głównym budynkiem, wysiadają z wozu i jakby nigdy wcześniej tam nie był, otwiera przed nią drzwi.do Nowej Atlantydy i całej swojej przeszłości.Obudził go telefon.Dzwoniła Andrea.- Proszę, pomóż mi - powiedziała łamiącym się gło­sem.- Mam kłopoty.- Gdzie jesteś? - zapytał Osten.Czuł zamęt w głowie i był zupełnie zdezorientowany.Spojrzenie na zegarek uświadomiło mu, że jest późny wieczór.Spał cały dzień.- W Old Glory.No wiesz, w mieszkaniu Domostroya.tam, gdzie kiedyś byłeś.Aż podskoczył.Zaledwie wczoraj powiedziała mu, że go nie zna.- Co tam robisz? - spytał.- Wyjaśnię ci na miejscu.Proszę, Jimmy, musisz tu zaraz przyjechać.Pamiętasz drogę? Jedź.- Trafię - przerwał jej.- Nie bój się.Już jadę.W samochodzie jego umysł pracował na przyspieszo­nych obrotach.Jeśli Andrea znała Domostroya, mogła faktycznie być tą kobietą, która pisała do niego, Goddar-da, te wszystkie zdumiewające listy.Chciał, żeby nią była, ponieważ oznaczało to, że będzie mógł wreszcie kochać kogoś pięknego, inteligentnego, wykształconego i wyrafinowanego.Czyż nie wyznała mu już miłości? Ze swoją fascynacją dramatem i muzyką była doskonałą partnerką, by dzielić z nim jego twórczą tajemnicę.My­śli Ostena powędrowały do Domostroya.Jaki był jego udział w całej tej sprawie? Czy był tylko jej fotografem, czy też odgrywał inną rolę w rym, co mogło stanowić zmowę obliczoną na zdemaskowanie Goddarda? Ale czyja to była zmowa?Brama do Old Glory była otwarta.Przy drzwiach wejściowych, które też były otwarte, stały dwa samocho­dy.Osten zaparkował koło staroświeckiego kabrioletu Domostroya i wbiegł do budynku.W sali balowej paliły się wszystkie światła, na podwyższeniu błyszczał forte­pian.Pulpity muzyków oraz większość mebli pokrywały zakurzone prześcieradła, przez co miejsce to robiło wrażenie opuszczonej sceny teatralnej.Kiedy Osten wszedł do środka, usłyszał za sobą gwałtowne poruszenie.Odwrócił się i zobaczył Patricka Domostroya, bla­dego i rozczochranego.Za nim, trzymając w obcisłych gumowych rękawiczkach rewolwer wymierzony lufą w plecy Domostroya, stał ciemnowłosy mężczyzna w rozpiętej koszuli i workowatych spodniach.Mimo ol­brzymich ciemnych okularów twarz mężczyzny wydała się Ostenowi dziwnie znajoma.Koło nich, w swetrze i w dżinsach stała Andrea, również w gumowych ręka­wiczkach i z rewolwerem w ręce, który bez żadnych wątpliwości wycelowany był w Ostena.- Jak się masz, Jimmy? - spytał Domostroy pobladły­mi wargami.- Zamknij się - warknęła Andrea.- Zdejmuj kurtkę.powoli - poleciła Ostenowi - i rzuć na podłogę.- Co to ma znaczyć? - spytał Osten, nadal niepewny, czy nie żartują.- Rób to, co mówi - polecił nieznajomy, trzymając nadal lufę rewolweru przy plecach Domostroya.Kiedy Osten zawahał się, mężczyzna ryknął: - Rób to! Natych­miast! - Jego głos poniósł się echem po sali.Kiedy wrzasnął, Osten rozpoznał go, ponieważ widział niedaw­no tę samą twarz na okładce jednej z płyt u Andrei.- Jesteś Chick Mercurio, prawda? - powiedział, zdej­mując kurtkę i rzucając ją pod stopy Andrei.– Czego chcesz? - zwrócił się do dziewczyny.Czuł mróz w pier­siach na myśl, że ją traci.Nie spuszczając go z muszki, schyliła się i lewą ręką obmacała kieszenie kurtki.Następnie sięgnęła do otwartej teczki na podłodze i wyjęła z niej magnetofon, który zostawił w jej mieszkaniu.- Niespodzianka, niespodzianka! - krzyknęła, uno­sząc go do góry.- Nie będziemy już tego potrzebować, prawda?Uderzyła nim o stół, sięgnęła znowu do teczki i wyję­ła brulion.Rzuciła brulion Ostenowi, a on go złapał.- W okładce jest długopis - powiedziała, a kiedy go znalazł, ciągnęła dalej: - Siadaj i pisz, co ci powiem.Zaskoczony pogardliwym tonem, jaki usłyszał w jej gło­sie, Osten poczuł się urażony.- A jeśli tego nie zrobię? - zapytał.- Zabijesz mnie?- Nie kuś jej - wtrącił się Mercurio.- Rób, co mówi.Kiedy Osten nadal się nie ruszał, Andrea chwyciła rewolwer dwoma rękami, rozstawiła szeroko stopy i wy­celowała w jego krocze.- Pisz! - ryknął Mercurio.- Pisz, Jimmy - powtórzyła Andrea cichym głosem - albo strzelę ci w brzuch.- Co chcesz, żebym napisał? - spytał Osten, biorąc długopis i siadając przy najbliższym stoliku.Szukał w myślach powodu, który mógł zetknąć ze sobą Andreę i Mercurią.- „Droga Andreo” - zaczęła dyktować.- „Byłem u ciebie koło czwartej, ale nie zastałem nikogo w domu, zostawiam więc ten list pod drzwiami.Patrick Domostroy prosił, żebym dziś wieczór do niego przyjechał.Mówi, że jeśli się nie pojawię.- zaczekała, żeby mógł tonapisać - opowie, kim jestem, a do tego nie mogę dopu­ścić.- Ponownie przerwała i po chwili ciągnęła dalej:„Odkąd wytropił mnie swoimi sprytnymi listami z Bia­łego Domu, które wysyłał do mnie na adres Nokturno­wych Nagrań, szantażował mnie i żądał pieniędzy, a ja mu zawsze płaciłem.Teraz chce więcej, i jeśli mu nie dam, grozi, że mnie ujawni.Nie mogę odmówić mu spotkania, ale ten człowiek jest szalony i czułbym się bezpieczniej, gdyby ktoś był przy mnie, kiedy się z nim spotkam”.- Andrea znowu przerwała.W ciszy sali balo­wej słychać było tylko skrobanie długopisu po papierze.- „Dlatego” - Andrea dyktowała dalej - „mam na­dzieję, że Ty i Chick możecie przyjechać do mieszkania Domostroya w Old Glory w Południowym Bronksie.Bę­dę tam koło jedenastej wieczór.To pilne.Całuję Cię, Goddard”.- Kiedy Osten skończył pisać i zaczai odkła­dać długopis, Andrea powiedziała:- To nie wszystko! - Zastanowiła się chwilę, po czym dodała: - „PS.Proszę, schowaj dobrze dokumenty, które Ci dałem.Nie ufam Domostroyowi!”Osten skończył i spojrzał na nią.- To wszystko? - zapytał.- Nie! - warknęła w odpowiedzi.- Rzuć mi brulion.Rzucił go obok niej na podłogę, a ona podniosła go i włożyła do teczki, z której wyjęła kilka kartek o roz­miarach papieru urzędowego, pokrytych gęstym maszy­nopisem.Mierząc rewolerem w głowę Ostena, podeszła do niego rozkładając przed nim złożone kartki, po czym szybko się cofnęła.Poczuł zapach jej perfum.Przypo­mniał sobie, jak czuł je ostatni raz na jej ciele.Wydawa­ło się to tak dawno temu.- Podpisz je, oryginał i każdą kopię, jako James Nor­bert Osten i Goddard - rozkazała.- W każdym miejscu, gdzie jest krzyżyk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl