[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjechał też narączym koniu Tatar nazwiskiem Zach Murza, zaliczający się dotatarskiej starszyzny; oznajmił on, że chan tak bardzo przejął sięnieszczęsną dolą króla, że przyrzeka niezwłocznie stawić mu napomoc dwadzieścia tysięcy jezdnych.Barbarzyńca na dowód, żechan pragnie pospieszyć z pomocą natychmiast, pokazywałswojego konia, zdrożonego szybką jazdą.Ponieważ przyrodzoną cechą dworzan jest ciekawość, podczaspobytu w Głogówku kilku z nich wzięła chęć dowiedzieć się zpłonnego badania gwiazd, jaki będzie kioniec ówczesnychnieszczęśći czy jest na nie jakieś lekarstwo.Prawo boskie słusznie zabraniatego rodzaju wróżb, gdyż wiara w to, że gwiazdy skrywają w sobieprzepowiednię przyszłości, ubliża czci należnej jedynemu Bogu,wszelako wrodzona duszy ludzkiej chętka, żeby znać naprzódprzyszłe przeznaczenie, mocno korci ciekawych, a obyczaj wróżbtakich nie zakazuje.Był wówczas u dworu Mikołaj %7łórawski,sławny lekarz i astrolog, nakłaniano go więc, żeby z układów iwpływów gwiazd odczytał przyszłość.Długo nie dawał sięnamówić, aż wreszcie doszedł go z kobiecych komnat rozkaz napiśmie, któremu towarzyszyły grozby.Porównawszy pomyślne iniepomyślne domy i koniunkcje planet z konstelacją królewską orazprześledziwszy obraz nieba i układ gwiazd, wyprowadziłprognostyk, przedstawiając go na piśmie.(Prognostyk ten został miudzielony w tajemnicy przez pewnego znakomitego męża i rad bymgo tutaj dołączył, tylko że nie chcę wobec potomności osłabiaćpowagi dworu, przygniecionego wówczas nieszczęściami, a zresztąnie byłoby rzeczą właściwą zapełniać dzieło historyczneprywatnymi pismami niepoważnej treści.) Kiedy polecono muodczytać z prognostyku, co bogowie zapowiadają na przyszłość,długo się ociągał, nie chcąc podsycać ani nadziei, ani lęku; nakoniec przytoczył zdanie Liwiusza z drugiej wojny punickiej:koniec wojny, jak sprawiedliwy sędzia, temu da zwycięstwo, przykim jest prawo i słuszność.Dwuznaczność tych słów byłaoczywista, i choć zaklinał się, że niebo ponosi za to winę, surowyrozkaz zmusił go, że znowu raz i drugi jak najdokładniejprzestudiował prognostyk, po czym stwierdził, że wróżebnepołożenie gwiazd zapowiada, iż Kazimierz po tylu nieszczęściach iklęskach może w chwale odzyskać królestwo, ale że nie umrze wPolsce jako król.Kazimierz nie wiedział o tych wróżbach, a gdy muo nich doniesiono, nie bardzo je pochwalał.Zwiadomy był, że czczata umiejętność nigdy z należytą dokładnością i pewnością nie jestzdolna określić z gwiazd ludzkich poczynań i przypadków, ipamiętał z Tacyta, że astrologowie stanowią rodzaj ludziniebezpieczny dla dobrze się mających, a zdradliwy dla takich,którzy się karmią nadzieją.Tymczasem szczęśliwa gwiazda prowadziła Karola do Krakowa.Dnia 27 września oddziały przedniej straży pod dowództwemmargrabiego Sulzbacha pojawiły się na podkrakowskich wzgórzachod strony Michałowie i nie napotykając przeciwnika posunęły sięnaprzód aż pod Kleparz, gdzie przepędziły noc pod gołym niebem.Następnego dnia (była to niedziela) przybył sam król z całą swojąpotęgą.Wojsko szwedzkie rozwinęło się naprzeciwko miasta narozległej równinie pod Promni-kiem, zajmując obszar od pałacykuna Woli aż po brzegi Wisły, a z lewej strony rozciągniętymiskrzydłami szyku sięgając aż po Strzelnicę.Około południa garśćnaszych harcowników wypadła z miasta, ale potykając się znieprzyjacielem raczej tylko zatrudniała go utarczką niżwstrzymywała w pochodzie.Szwedzi zbliżyli się do dymiącychzgliszczy Kleparza i rozłożyli obozem na równinie.Karol, dowiedziawszy się, że król polski wraz z senatorami okrężnądrogą uszedł w góry oraz że wojsko, wciąż jeszcze niesforne, udałosię w inną stronę, postanowił zrazu pójść w ślady za uchodzącymi,a jednocześnie oblec miasto, pewien, że dokona swojego dziełazarówno wówczas, gdy schwyci króla, jak i wtedy, gdy miastowpadnie mu w ręce.Przewidywał jednak, że niełatwo mu będziezdobyć Kraków, dobrze broniony przez walecznego wodza, iprzekonany był, że kwarciani nie wytrzymają, żeby nie zaatakowaćgo od tyłu, kiedy zacznie kruszyć miejskie mury
[ Pobierz całość w formacie PDF ]