[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przyszłam tamtej nocy na spotkanie, tak jak obiecałam, ponieważ okropne zajścia, którym towarzyszył rozlew krwi, nie pozwoliły mi dotrzymać słowa i zaspokoić własnych pragnień.Kiedy w końcu dotarłam do dworu, było już za późno, on wyjechał.Całe moje dalsze życie było długim i milczącym pasmem kłamstw: po wielu latach nadal uciekam ku gorącemu wspomnieniu tamtej jedynej chwili intymnego szczęścia, jaką dane mi było przeżyć na tym świecie.Bez tego wspomnienia chyba bym nie mogła znieść tak wielkiej samotności.Teraz wreszcie nadszedł moment, by zdać z tego sprawę Najwyższemu, i myślę o tym ze strachem; ufam w Jego Nieskończone Miłosierdzie, ale drżę na myśl o surowej Boskiej Sprawiedliwości, którą na próżno usiłowałam okpić przez te wszystkie lata, tysiąc razy wyznając w konfesjonale swój grzech, ale nigdy nie czując się winna, bo wciąż jestem tam, skąpana w łagodnym blasku owego letniego popołudnia, zaskoczona i na wpół uśpiona, obojętna na wszystko, chociaż dobrze wiem, że właśnie za to pełne arogancji, uparte nieposłuszeństwo muszę zostać potępiona.Ostatnie akapity listu, przelane na papier resztką sił, były prawie niezrozumiałe.Niektóre zdania lub fragmenty zdań zdawały się pisane nieco sprawniejszą dłonią, ale ich sens był niejasny.Cierpienie, szczęście i namiętność są tylko snem, stwierdzała ni z tego, ni z owego w połowie jakiegoś zdania autorka listu.I wreszcie, za pomocą ledwie dających się odczytać gryzmołów, oznajmiała: Zawsze bałam się wieczności; wyobrażam ją sobie jako coś ogromnego, niezbyt sprzyjającego ponownym spotkaniom; i jeżeli rzeczywiście jest taka i nigdy a nigdy już się nie zobaczymy, to chcę, abyś wiedział, mój najdroższy, że zawsze cię kochałam i zawsze cię będę kochać.Pod tym chaotycznym i niewczesnym wyznaniem było jeszcze parę linijek jakiejś bazgraniny, tak jakby ręka, która stawiała te znaki, wykonywała mechaniczne ruchy wówczas, gdy duch, co nią rządził, przekroczył już granice tego świata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]