[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pełtew występuje z brzegów, choć szczur ją mógł przejść; dorożkarskie konie, wszystkie bliskie śmierci, strzygą uszyma i chcą uciekać; na Łyczakowskim cmentarzu trąca blady nieboszczyk zielonego nieboszczyka Ł pyta: „nie wie pan kolega, co się stało?” — wojsko zatacza na gwałt armaty, myśląc, że rewolucja; policjant dyżurny na galerii udaje, szelma, że jest zirytowany i krzyczy wniebogłosy: „ta uspokójcie się, batiary, bo będzie szkandal!” — ale robi to tylko tak „na niby”, bo sam także pragnie, aby śpiewali raz jeszcze.Śpiewaczka uśmiecha się do nas kwaśno, ale się uśmiecha, potem daje znak kapelmistrzowi.Tak, to dobrze! Po co zaczynać z takimi, jak my? Raz jeden kapelmistrz próbował i tego wieczoru nie pozwolił, ale na drugi raz to my nie pozwoliliśmy jemu zacząć.Awantura była pierwszej klasy: co on do pulpitu — my w krzyk; zabawa ta trwała z pół godzimy.Przysłali na galerię aż dwóch (?) policjantów.No i co? Wielkie rzeczy! Kiedy policjanty były po lewej stronie galerii, wrzeszczała prawa, kiedy pobiegli na prawą, krzyczała lewa, a kiedy jeden pilnował lewej, a drugi prawej, robił się w środku podkowy taki tumult, jakby dwustu ludzi nagle dostało obłąkania z bólu zębów.Najspokojniejsi ludzie, nie należący do sprzysiężenia, zarażeni obłędem, dostawali spazmów z krzyku.Kogoś tam zaaresztowali na pięć minut, ale to nic! Kapelmistrza musieli zmienić.Wreszcie ludzie zmądrzeli i przestali się z nami prawować, bo i na dobrą sprawę nie było o co — wszak chcieliśmy wspólnego dobra i działaliśmy w interesie wszystkich.Zresztą kto zapłacił za bilet, ten chciał coś za to mieć… Jest to argument ze względu na nas słabszy, ale ostatecznie może być użyty.Potęga galerii okazywała się w całej pełni.wtedy, gdyby chcieli któremu z aktorów okazać wyjątkowe zadowolenie i kiedy wywoływaliśmy go po spuszczeniu kurtyny.Aktor na to, jak na lato, ale czasem i on miał dość tej męczącej awantury z wychodzeniem przed rampę i składaniem czołobitnych ukłonów, patrzyliśmy zaś bystrze, czy on się kłania dołowi teatru, czy też nam.Bywały wypadki, że nieszczęsny nasz ulubieniec wychodził dwadzieścia razy przed kurtynę.Po czym nam zasychało w gardle i mdlały nam ręce.Aktorowi było lżej, bo szedł na piwo.Jak długo galeria była w dumnej wojnie z całym światem, było dobrze.Były jednak czasy…; Eheu!.? Serce mi się krwawi… Były złe i ponure czasy wojny domowej, ciężkiej walki bratobójczej, kiedy to galeria, opętana przez demona niezgody, biła się ze sobą, kiedy to mnóstwo Kainów było pośród nas; kiedy się pobili Grekowie szlachetni tak, że garściami wyrywali sobie młode sadzonki włosów z młodych, niedowarzonych łbów… O, ucisz się, serce, które nie możesz przełknąć hańby!I o cóż poszło?, — Jak zwykle, o drobiazg: o kobietę.Rozdział szóstyAwantura w rodzinieWięcej niż na operze, a prawie tak, jak na dramacie, znaliśmy się — na operetce.Proszę, aby się nikt w tym miejscu nie uśmiechnął z politowaniem, gdyż operetka owych czasów to nie dzisiejsze idiotyzmy, nawet uśmiechu niewarte.Każda dzisiejsza operetka jest historią niemądrą; w pierwszym akcie oni się kochają i na znak wielkiej miłości tańczą bardzo wesoło; w drugim akcie zawsze się robi, nie wiadomo dlaczego, awantura, tenor śpiewa z goryczą i rzuca primadonnie w upudrowaną twarz pogardliwe kalumnie, a primadonna płacze, tańczy smutno, bo ma serce na nic popękane; robi się dramatyczna scena: primadonna odchodzi, odwraca się jednak, czegoś jej żal, więc podbiega do tenora, wyciąga ku niemu chude ręce, ale on się odwraca, więc ona śpiewa dziko:„Me gorzkie łzy wylałeś ty, odchodzę wraz na wieczny czas!” — i wybiega.Wtedy tenor wrzeszczy rozpaczliwie:— „Księżno! zatrzymaj się!”Jej już jednak nie ma, bo łajdak przeciągnął strunę i zanadto wielki dramat zrobił babie.W trzecim akcie wszyscy się godzą, wskutek tego z wielkiej radości bardzo tańczą.Czy to jest mądre? Nie.I oto taka sama historia powtarza się w każdej nowej operetce, tak że primadonna w każdej nowej roli powtarza swoje dramatyczne konwulsje w „tańcu rozpaczy”, łamie ręce, biedactwo, łamie serce, targa włosy i z wielkiego żalu po stracie miłości pokazuje gołe nogi.Nic nowego już nikt nie wymyśli.Ale dawniej cudowne były operetki! Rzewne i śliczne, i pełne takiej miłości, że serce wzbierało oceanem wzruszenia.Dzisiaj w operetkach miauczą, a pierwej śpiewali, bo w operetce Offenbacha, Straussa, Sulivana albo Audrana trzeba było śpiewać dużo i pięknie.Dowcipu było w nich mnóstwo, tak że się teatr za brzuchy łapał i za boki się trzymał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]