[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzna nie zdołał powstrzymać się od śmiechu.- Konie jako posag? Cóż to będą za małżeństwa? Jak długo przetrwają, kiedy zjazd się zakończy?Katanji odpowiedział wzruszeniem ramion.- Zabrakło synów.- Prowadzisz handel niewolnikami.Trzeci spojrzeniem dał do zrozumienia, że nie pochwala mieszania moralności do rozmowy o interesach.- Szermierze potrzebują wierzchowców.Tivanixi dostaje konie dla swoich ludzi, a hodowcy po dwadzieścia sztuk złota za zwierzę.Trochę więcej za wyjątkowe okazy, na przykład rączego czteroletniego wałacha.Zjazd płaci znacznie poniżej kosztów! Rodzice umieszczają synów w cechu, a córki dobrze wydają za mąż.Wszyscy ci bogacze dostają gęsiej skórki na myśl o wnukach.Kto traci?- Na pewno nie szermierz Katanji.- Jeśli zależy ci na czasie, panie.zbyt wielu chętnych odrzucasz! Przyznaję, że Olonimpi to kiepski materiał, ale myślałem, że inni się nadadzą.- Nie - powiedział Wallie krótko.- Trzy konie od kandydata? - podsunął młodzieniec z nadzieją.- Za Olonimpiego zgodzę się na cztery.Na pewno nie będzie z niego gorszy szermierz niż ze mnie.Ma tupet ten smarkacz! Najwidoczniej rodzina Olonimpiego była bardzo bogata.- Nie.Nie zamierzam obniżać wymagań.Ile pieniędzy trzeba na kupno trzydziestu jeden koni?- Więcej, niż masz, panie!Wallie zerwał się na równe nogi.a Katanji nawet nie drgnął.Już dawno poznał się na lordzie Shonsu.- Wiesz, że Tivanixi chce sam się obsłużyć? Urządzić wypad kawalerii?- A smoła?Wallie usiadł.Będzie niezbędna do katapult, lecz jeszcze nie pomyślał o zakupie.Chłopak czytał w twarzy suzerena, a sam próbował ukryć wyraz zadowolenia.- W Casr jest dwa tysiące czterysta osiemdziesiąt jeden beczek smoły, panie.Brota ma osiemset dwanaście.Reszta należy do mnie.- Beczki smoły łatwiej jest ukryć niż konie?Katanji uśmiechnął się.- Pod zamkiem mamy salę tortur.Trzeci wzruszył ramionami.- Czarnoksiężnikowi obiecałeś.Torturujesz tylko przyjaciół? - Znowu stał się czarujący.- Wiedziałem, że nie zniżysz się do kradzieży koni, ale Ingioli chciał mieć pewność.Bardzo dobrze, bo w ten sposób odkryłem, co robi Brota.Uprzedziła nas ze skórą, ale sparzy się na smole.Chłopak pękał z dumy, natomiast Wallie się przestraszył.- Ile zamierzasz wziąć od nas za smołę?- Dorzucę ją za darmo do koni, jeśli przyjmiesz odrzuconych kandydatów i jeśli starsi zagwarantują pewnemu handlarzowi dziesięcioletni monopol na import dywanów do Casr - powiedział Katanji wspaniałomyślnie.- Trzydzieści jeden koni i ponad szesnaście tysięcy beczek smoły! A Brota może sobie zjeść swoją!Po niedawnej kłótni z Piątą była to kusząca propozycja, o czym Katanji dobrze wiedział.- Czy odrzuceni kandydaci nadają się na kapłanów? - spytał Wallie po namyśle.Źrenice młodzieńca rozszerzyły się.- Nie wiedziałem, że.- Honakura mógłby to załatwić.Pięcioletni monopol na jedwabne dywany nie pogorszy sytuacji biedaków.Trzeci zasępił się, kalkulując w myślach.- Smoła, wszystkie czterdzieści jeden koni, ośmiu kapłanów, sześć kapłanek, dywany na pięć lat i Olonimpi szermierz.Honakura mówił o dwunastu nowicjuszach.Będzie musiał załatwić przyjęcie czternastu.- Zgoda! Ale pod jeszcze jednym warunkiem.Katanji czujnie uniósł brew.- Powiedz mi pod słowem honoru, ile zapłaci ci rodzina Olonimpiego?- Umowa stoi?- Tak.Już rozmawiałem z Honakura, a starszymi ja się zajmę.- Nie powiesz Nnanjiemu?- Nie, na bogów! Doszłoby do buntu.albo czegoś gorszego.- Więcej niż inni.- Ile?Wyciągniecie tej informacji trwało dłużej niż dobicie targu, ale w końcu Katanji mruknął niechętnie:- Tysiąc dwieście.- Wynoś się! - ryknął Wallie, z trudem hamując śmiech.- Zorganizuj z Trookro transport koni.Niech ten Olonimpi lepiej idzie do kawalerii.Katanji zachichotał.W drzwiach jeszcze przystanął.- Dobrze byłoby, gdybyś odwołał, panie, swoich ludzi.Przez nich rosną ceny.Hodowcy podwójnie nas oszukują.- Idź już! I powiedz bratu, że chcę się z nim zobaczyć.Wallie wstał i ruszył za Trzecim do przedpokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]