[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tyłu za namiotami zwykła krzątanina przy koniach;artylerzyści czyścili szmatami miedziane lufy dział.Karol zauważył wzgardliwie: O ileż wspanialej, gdy lawetyzapry- skane błotem, a miedz okopcona prochem!" W dole, nad brzegiem strumienia, żołnierze prali koszule,rozwieszali je na gałęziach niziutkiej łozy.Z drugiej strony wybrzeża po bagnisku z powagą spacerowałybociany, podobne do profesorów teologii.Dalej sterczały gołe kominy spalonej wsi, za nią, na wzgórzu,spoza stuletnich drzew żółciły się dwie odarte wieże kościoła.Królowi Karolowi zbrzydł aż do mdłości ówpejzaż żałosny, powtarzający się niezliczoną ilość razy! Trzy lata krążyć po przeklętej Polsce! Trzy lata,1f5które mogłyby mu dać połowę globu od Wisły po Ural! Wasza królewska mość raczy spożyć śniadanie - rzekł baron Berkenhelm, wytwornie pielęgnowanąręką wskazując na rozchylone płótna namiotu.Tam na pustej beczce od prochu, przykrytej śnieżnobiałym płót-nem, leżał na srebrnym talerzu chleb pokrajany na cieniutkie kromeczki, stała miska z gotowaną marchwią idruga z żołnierską polewką z orkiszu.To wszystko.Król wszedł, usiadł, rozpostarł na kolanach serwetę.Baron stał za jego plecami nie przestając dziwić się upartym dziwactwom królewskim: rujnować swe zdrowietak chudym jadłem! Może to niezbędne dla przyszłych memuarów? Król jest ambitny.W złoconym pucharzeroboty wielkiego mistrza Benvenuta Celliniego z kolekcji króla Augusta zagarniętej po bitwie podKliszowem woda ze strumienia zalatująca żabami.Niewątpliwie, sława światowa niełatwe to brzemię! Skąd się wziął w obozie parszywy psiak, czy ktoś przyjechał? spytał Karol żując marchewkę. Wasza królewska mość, pózną nocą zjechała do obozu faworyta króla Augusta, hrabina Kozielska, wnadziei, że wasza królewska mość okaże jej łaskawość i przyjmie ją. Hrabia Piper wie o jej przyjezdzie?Baron odpowiedział twierdząco.Król Karolskończywszy żałosne śniadanie odważnie napił się wody z kubka, zmiął serwetkę i wyszedł z namiotu,naciskając na tył głowy mały trójgraniasty kapelusz bez galonów.Spytał, gdzie kareta hrabiny, i udał się w kie-runku krzewów leszczynowych; tam wśród gałęzi połyskiwał w słońcu złocony Kupidyn i gołąbki zdobiącewierzch ekwipażu.Hrabina Kozielska spała w powozie wśród stosu poduszek i koronek.Była to wspaniała, świeża jeszczeniewiasta z bardzo białą skórą i jasnymi lokami wymykającymi się spod zmiętego czepka.Zbudzonaskomleniem pieska który wpadł królowi pod botfort otworzyła wielkie, szmaragdowe, słowiańskie oczy,którymi król Karol gardził u mężczyzn i których nienawidził u kobiet.Ujrzała zbliżoną do szkła drzwiczekkarety ziemistą, szczupłą twarz z drwiącymi, chłopięcymi ustami i dużym, mięsistym nosem? hrabina krzyknęłai zasłoniła się rękoma. Po cóż pani przyjechała? spytał król. Proszę kazać niezwłocznie zaprząc konie i jak najprędzejwracać, bo inaczej zostaniesz potraktowana jako szpieg tego brudnego bezwstydnika, króla Augusta.Czy panimnie słyszy?Hrabina była Polką nie tak łatwo można ją było nastraszyć.W dodatku król od razu postawił sprawę wsposób dla siebie niekorzystny: zaczął od grubiaństwa i pogróżek.Hrabina odjęła od twarzy pulchniutkie rączki, obnażone do łokcia, uniosła się na poduszkach i uśmiechnęła do niego z czarującą prostotą. Bonjour, sire rzekła z wdziękiem - stokrotnie przepraszam, że przestraszyłam króla moim krzykiem.Winien jest Bijou, mój piesek, przyczynia mi tyle niepokoju przez to niezgrabne wpadanie pod nogi! Wy-puściłam go z karety, by sobie poszukał jakiej skórki albo kosteczki kurzej.Sire, oboje umieramy z głodu.Cały wczorajszy dzień pędziliśmy przez pustynię, obok zrujnowanych wsi i spalonych pałaców nie mogliśmydostać ani okruszyny chleba, chciałam płacić po dukacie za jajko kurze.Dobrzy Polacy, którzy wychodzili zjakichś nor, jeno wznosili ręce do Boga.Sire* chcę zjeść śniadanie.Chcę wynagrodzić sobie wszystkieokropności podróży, odwołuję się do dobroci waszej, do wspaniałomyślności proszę mi pozwolić zjeśćśniadanie w waszej obecności, najjaśniejszy panie.Hrabina, mówiąc bez zamilknięcia francuszczyzną tak wyszukaną, jakby życie całe spędziła w Wersalu,zdążyła jednocześnie poprawić włosy, podmalować usta, upudrować się, naperfumować i zmienić nocny czepekna koronki hiszpańskie.Król Karol starał się bezskutecznie wstawić słowo hrabina wyfrunęła z karety iwzięła go pod ramię. i O mój królu, cała Europa traci głowę dla waszej królewskiej mości, już nie mówi się o księciuEugeniuszu Sabaudzkim, o hrabim Marlborough Eugeniusz i Marlborough muszą odstąpić wieniec sławy królowi Szwedów.Możnawybaczyć moje wzruszenie; za chwilę widzenia waszej królewskiej mości, bohatera snów naszych, gotowam beznamysłu oddać życie.Proszę oskarżać mnie0 wszystko, sire, jestem szczęśliwa, nareszcie słysząc twój głos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]