[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toczyli uwięzionego wokręguNarska korytarzem, ignorując jego błagania i grozby.Bothanin zastanawiał sięprzez chwilę, czy to może właśnie dlatego tak łatwo udało mu się dostać doCzarnego Kła - że Daiman zatrudniał u siebie tylko głuchych.Bardziej jednak prawdopodobne, uznał, wsłuchując się w ich gardłowepochrząkiwania, że po prostu nie rozumieli basica.Postanowił sprawdzić tęteorię, wypowiadając pod ich adresem bardzo nieprzychylną uwagę na tematgamorreańskich samic.Nieprzerwany strumień pomrukiwań utwierdził go wprzekonaniu, że miał rację - nie było sensu z nimi rozmawiać.W pewnym momencie skręcili z głównego holu i wprowadzili koło z Narskiem dobocznego korytarza, którego przeciwległy koniec pogrążony był w ciemności.Przezjakiś czas Bothanin czułtylko wstrząsy wywołane toczeniem się koła po płytkach posadzki.Uznał, żestrażnicy prowadzą go z powrotem do lochów.A potem został sam.Zamrugał, zaskoczony.Gamorreanie po prostu oparli jego więzienie o ścianę iodeszli.Wyciągał szyję we wszystkie strony, starając się coś zobaczyć.Nic ztego.Minęło jakieś pięć minut.- Zostawiacie mnie? Ot, tak sobie? Zwietnie! - Jeśli to miał być jakiś nowyrodzaj tortur, to zadziałał.Narsk zżymał się i złorzeczył.Wiele dni bezjedzenia i z taką tylko ilością wody, żeby mógł mówić.Dni gwałtówpsychicznych ze strony monomaniaka i jego sługusów.A dziś, na okrasę,turlanie go - całkiem jakby był dziecięcą zabawką - we wszystkie strony.Wszystko to razem wzbierało, aż wreszcie tama się przerwała; strumieńwściekłości i goryczy znalazł ujście przez usta Bothanina, zmieniając się wstek przekleństw.dopóki nie zatamowała go niewidzialna ręka.Poczułw umyśle obcą obecność, która zaszczepiła mu słowa: zamknij się!Zaskoczony, poczuł, że rama, na której jest rozpięty, znów zaczyna sięobracać.Napędzana przez - jak się wydawało - niewidzialną siłę, toczyła sięzaciemnionym holem, a potem opustoszałym korytarzem serwisowym.W pewnejchwili drzwi za nim zamknęły się; zauważył, że jest w małym, słabo oświetlonymskładziku.Domyślał się, że to zaplecze jednej z niezliczonych jadalni, przezktóre go wcześniej prowadzono.Ruch ustał, ale tym razem nie gwałtownie -koło oparto łagodnie o ścianę.Narsk uśmiechnął się pod nosem.- Mam nadzieję, że przyszłaś zwrócić mi moją własność - mruknął.- To zależy - powiedziała Kerra, zdejmując maskę - od tego, co mi powiesz, ijak szybko to zrobisz. Szczątki Togorianina leżały nietknięte na podłodze świątyni.Daiman włożyłjakby nigdy nic swoją pelerynę, a generałowie rozstąpili się, żeby goprzepuścić.- Odlecicie na Gazzari za cztery dni - podjął Sith.- Przybędą tam poza wamiinne statki.Pozostańcie na swoich pozycjach i nie przeszkadzajcie im.-Machnął ręką i w powietrzu pojawiło się więcej hologramów.Rusher przyjrzał się im uważnie.Były wśród nich cztery transportowcepasażerskie, każdy opatrzony logo Industrial Heuristics, a także znaczniewiększa jednostka.Dryfujący pęczek połączonych razem wież, przypominającyminiaturowe miasto, nosił znaki wzbijającej się w niebo strzały, symbolizujący fabrykę intelektu" Słyszał o tej spółce, kiedy jeszcze pracował na terytoriumBactry, Kilku z jego ludzi uczyło się tam nawet swojego fachu._ Arxeum - zgadł.- To coś w rodzaju szkoły wojskowej, prawda?- Tam też będzie szkolony nasz personel.Zjawią się pierwsi, przed przylotemplacówki.A wtedy - dodał konfidencjonalnie Daiman - przybędzie Odion.Rusher aż się wzdrygnął.Co u.?- Przybędzie, żeby zniszczyć placówkę, którą przyśle Bactra - dodał Daiman.-A przynajmniej spróbuje to zrobić.Na pewno dowie się ojej przylocie.- Niewyjaśnił, skąd.- Będzie też wiedział, że wyślemy tam naszych młodych, nowychkandydatów, którzy mają być do niej przyjęci.Industrial Heuristics prowadziłoostatnio otwartą rekrutację na Darkknell, a mój brat ma tutaj swoich szpie; gów- wyjaśnił, machając nonszalancko ręką w stronę wejścia.- Kiedy tuwchodziliście, spotkaliście jednego z nich._ A więc chcesz użyć centrumszkoleniowego jako przynęty - powiedział Rusher, wpatrując się w gałkę swojejlaski.Lśniła, kiedy okręcał ją wokół własnej osi.- I studentów, tak?_ Owszem.- Daiman wrócił na środek pokoju.- Odion nie zaatakuje, dopókiplacówki będą w rękach Bactry.Zaczeka, aż dojdzie do przekazania, żeby tastrata uderzyła we mnie, nie w niego.- To by było typowe dla Odiona działanie,uznał Daiman, ale jak zawsze, to on był lepszym graczem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]