[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bezwstydny i bezpłciowy.Dziury po tych cechach w jego charakterze wypełnione są żółcią i arogancją.– Co zaszło dzisiejszego dnia na posiedzeniu senatu? – spytałem.– Otrzymałem wiadomość, że Cycero zamierza wygłosić mowę przeciwko mnie.Nie mogłem tam nie pójść, prawda? Myślałem, że będę mógł się obronić i wykazać, jakim jest głupcem.Mniemanie, że mogę go pokonać na słowa, to była z mojej strony hybris, jak przypuszczam, za którą bogowie mnie pokarali.Nie było formalnej mowy.Cycero krzyczał i ja krzyczałem, ale senatorowie nie dali mi dojść do głosu.Znalazłem się opuszczony i niemal samotny, nie licząc garstki moich najbliższych przyjaciół.Nie wiesz, Gordianusie, jakim wstydem jest być tak odtrąconym przez kolegów.Nawoływałem, by pamiętali o mym imieniu.Lucjusz Sergiusz Katylina.Sergiusz był u boku Eneasza, kiedy ów uciekał z płonącej Troi i przedostał się do Italii.Byliśmy jednym z najbardziej szanowanych rodów w Rzymie od samego początku jego istnienia! A kim jest Cycero? Kto kiedykolwiek słyszał o rodzie Tulliuszów z Arpinum, miasta z jedną tawerną i dwoma chlewami? Matacz, intruz, niewiele lepszy od cudzoziemca! Powiedziałem mu, że psim swędem dobił się rzymskiego obywatelstwa.– Mocne słowa, Katylino.– Za słabe, jeśli wziąć pod uwagę, że groził mi śmiercią.„Dlaczego taki człowiek wciąż żyje?”, to jego własne słowa, jakimi zwrócił się do senatorów.Przywoływał z historii przykłady, kiedy senat skazywał reformatorów na śmierć i szydził z obecnych, że brak im moralnego kręgosłupa, by czynić to samo.Przytoczył prawa, które zabraniają konsulowi i senatowi skazywać obywatela na śmierć i ogłosił, że ja stoję poza tymi prawami jako buntownik i już nie obywatel! Podburzał ich do morderstwa! A gdyby nie udało mu się do tego doprowadzić, chciałby mnie skazać na wygnanie wraz ze wszystkimi moimi zwolennikami.Zabierz swoje robactwo i odejdź, krzyczał.Uwolnij Rzym od swojej zarazy i zostaw nas w spokoju! Wielekroć dał mi do zrozumienia, że mam do wyboru albo wynieść się z miasta, albo umrzeć.Oczywiście nie mógł sobie odmówić powtórzenia najbardziej jadowitych i bolesnych kłamstw na mój temat.Rzucał mi je w twarz przy wszystkich.Znów czynił szydercze aluzje do mojego zdemoralizowania, znów insynuował, że zabiłem swego syna.Zamierzał mnie sprowokować, sprawić, bym stracił panowanie nad sobą.Niestety, udało mu się.Zacząłem od spokojnego zaprzeczania każdemu kolejnemu zarzutowi, a skończyłem, drąc się na całe gardło, by przekrzyczeć gwizdy i szyderstwa moich kolegów senatorów.Kiedy Cycero postawił wniosek, by wszystkich jego wrogów zamknąć w oddzielnym obozie, nie wytrzymałem.Niech każdy obywatel ma na czole wypisane swoje poglądy polityczne, powiedział.Dlaczego, spytałem, czy będzie ci wtedy łatwiej wybrać głowy do ścięcia? Cała sala wybuchła wtedy taką wrzawą, jakby zerwała się burza.Ale Cycero wyćwiczył swój głos, by przekrzyczeć każdy hałas, na jaki stać ludzi czy przyrodę.Nadszedł czas kary! – zagrzmiał.Wrogów Jowisza, w którego świątyni się zbieramy, pochwycimy i złożymy na jego ołtarzu.Spalimy ich, żywych, czy umarłych! Ryk się podniósł taki, że zacząłem się obawiać o życie.Wstałem ze swego miejsca, przybrałem najzuchwalszą minę, na jaką mogłem się zebrać, i ruszyłem do drzwi.Jestem otoczony przez wrogów! – krzyknąłem.Jestem zaszczuty i przywiedziony do desperacji! Ale powiadam wam: jeśli wzniecicie ogień, by mnie w nim spalić, ja go ugaszę.nie wodą, ale przez zniszczenie!Głos drżał mu z emocji, oczy błyszczały.Jeszcze nigdy nie widziałem, by był tak wzburzony.Tongilius przykląkł przy nim, kładąc mu rękę na ramieniu.Milczeliśmy przez dłuższy czas.Trzeba było dorzucić drew do ognia, ale nikt się nie ruszał.W końcu ja przemówiłem.– Czy chcesz mi powiedzieć, Katylino, że jesteś absolutnie niewinny? Że twoje tajne wyprawy i spotkania, twój sojusz ze wszystkimi radykałami w mieście i twoje militarne powiązania z Manliusem są tylko urojeniem przewrażliwionego Cycerona? Czy chcesz mi powiedzieć, że nie knujesz żadnego spisku?Jego oczy odbijały płomienie ogniska, ale zdawały się też błyszczeć własnym, wewnętrznym światłem.– Nie udaję niewinności.Twierdzę jednak, że moi wrogowie zepchnęli mnie na pozycję, gdzie nie mam już wyboru.Zawsze pracowałem w ramach systemu politycznego republiki.Znosiłem upokorzenia fałszywych oskarżeń i stawałem przed sądem, zawierałem niekończące się kompromisy z ludźmi w rodzaju Cezara i Krassusa, wytrzymywałem zajadłe i paskudne kampanie wyborcze.Dwukrotnie ubiegałem się o konsulat i dwa razy optymaci doprowadzili do mojej porażki.Nikt nie może powiedzieć, że uciekałem się do przemocy, dopóki pozostawała mi choć jedna legalna alternatywa.Republika chwieje się w posadach, jest jak chybotliwa góra luźnych cegieł, o włos od rozsypania się, z grupką optymatów zazdrośnie strzegących swej pozycji na szczycie.Kto ją przewróci? Kto pozbiera gruz i ułoży cegły według swego pomysłu? Dlaczego nie miałbym to być ja i czemu nie miałbym użyć wszelkich potrzebnych narzędzi? Tak, był czas, że zastanawiałem się nad rozwiązaniem siłowym.Jednak absurdem jest twierdzenie, że zorganizowałem spisek.Tak, spotykałem się potajemnie z przyjaciółmi, konsultowałem się z Manliusem co do gotowości i lojalności jego oddziałów.Nazwij to sprzysiężeniem, jeśli chcesz, ale jak dotychczas nie wyszedł on poza sferę mgliście wyrażanej wspólnej woli dokonania zmian, ale bez consensusu, jak to zrobić.Manlius rwie się do boju ze swymi weteranami; Lentulus opowiada się za podjudzeniem niewolników do buntu.szaleństwo, które bezpardonowo odrzucam; Cetegus, gorąca głowa, chciałby posunąć się do spalenia Rzymu.– Potrząsnął głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]