[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słońce grzało mocno, ale w ogrodzie chłodny wietrzyk kołysał główkami astrów i statecznych słoneczników.– Czy może to.Marek Mummiusz?Eko spojrzał na mnie spod krzaczastych brwi.Przez pewien czas po odzyskaniu mowy znów stał się dzieckiem, wiecznie pełnym pytań, wiecznie ciekawym; zdolność mówienia wzmocniła też jednak jego osobowość i przyspieszyła dojrzewanie.Zadziwiające dedukcje jego ojca już nie czyniły na nim takiego wrażenia jak za dawnych czasów.– Słyszałeś jego głos z westybulu – burknął oskarżycielsko.Roześmiałem się.– Nie, słyszałem go już z ulicy.Z początku nie mogłem sobie przypomnieć tego gromkiego basu, ale potem poznałem go.Wprowadź go, wprowadź!Mummiusz przybył w pojedynkę, co mnie zdziwiło przy jego nowej ważnej randze w mieście.Powstałem na powitanie i poprosiłem, by usiadł.Eko przyłączył się do nas, posławszy jedną z niewolnic po wino.Wyglądał jakoś inaczej.Przypatrywałem się mu przez chwilę, nie mogąc uchwycić różnicy.– Zgoliłeś brodę, Marku Mummiuszu!– Tak.– Sięgnął dłonią do podbródka.– Powiedziano mi, że zarost jest dla polityka zbyt staromodny, a może zbyt radykalny.już nie pamiętam.W każdym razie zgoliłem ją podczas kampanii wyborczej ubiegłej jesieni.– Dobrze ci z tym.Nie, naprawdę, wyglądasz lepiej.Podkreśla to mocną linię twojego podbródka.A ta piękna blizna? Pamiątka po boju o bramę Kollińską?– Ha! To nowa rzecz, pamiątka po walkach ze Spartakusem.Zaśmiałem się.– Widzę, że dobrze ci szło.Zacząłeś też nową karierę.Wzruszył ramionami i rozejrzał się po perystylu.Panował tu mniejszy bałagan niż kiedyś; nic dziwnego, skoro Bethesda uparła się, bym kupił nowych niewolników.– I tobie się powodzi, Gordianusie – zauważył.– Nie zaprzeczę.Ale zostać wybranym pretorem miejskim.Cóż to za zaszczyt! I jakie są twoje refleksje, gdy dobiega połowa twojej kadencji?Stłumił uśmiech i odrzekł:– Chyba w porządku.To raczej nudne zajęcie, przesiadywać całymi dniami po sądach.Wierz mi, zasnąć na stojąco to pestka w porównaniu ze zmuszaniem się, by nie spać w gorące popołudnie, słuchając monotonnego brzęczenia adwokatów użerających się ze sobą na jakimś trywialnym procesie.Jowiszowi niech będą dzięki, że to tylko na rok! Choć przyznam, że organizacja Igrzysk Apollińskich tego lata przyniosła mi satysfakcję.Byłeś tam?Potrząsnąłem głową.– Nie, ale słyszałem, że Circus Maximus był wypełniony po brzegi, a widowiska były niezapomniane.– No, mam nadzieję, że Apollo był zadowolony.Niewolnica przyniosła nam wina i przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, popijając z pucharów.– Twój syn wyrósł na postawnego mężczyznę.– Mummiusz uśmiechnął się do Ekona.– Tak, z każdym rokiem przynosi ojcu coraz więcej radości.Ale powiedz mi, Marku Mummiuszu, czy przychodzisz do mnie po prostu w odwiedziny, jak do niewidzianego od dwóch lat znajomego, czy też pretor ma interes do Gordianusa Poszukiwacza?– Interes? Nie.Prawdę mówiąc, nosiłem się z zamiarem odwiedzenia ciebie od dłuższego czasu, ale moje obowiązki nie pozwalały mi na to.Nie byłeś pewnie w kontakcie z Krassusem od Bajów?– Ani przez chwilę, jeśli nie liczyć rzucających się w oczy jego sloganów wyborczych na murach i słuchania jego mów na Forum od czasu do czasu.I ja jestem zajętym człowiekiem, Marku Mummiuszu, a moje obowiązki raczej nie prowadzą do kontaktów z konsulem rzymskiej republiki.– Tak, Krassus ma wszystko, czego pragnął, co? – Mummiusz pokiwał głową.– No, prawie wszystko.Uczestniczyłeś w owacji, jaką mu zgotowano w grudniu, po pokonaniu Spartakusa?Potrząsnąłem głową.– Nie? Ale wziąłeś udział w wielkim festynie na cześć Herkulesa, jaki wyprawił w tym miesiącu?Znów pokręciłem głową.– Ale jak mogłeś to przegapić? Na ulicach ustawiono dziesięć tysięcy stołów, a wszystko ciągnęło się trzy dni! Dobrze wiem, bo do mnie należało utrzymanie porządku.Z pewnością odebrałeś trzymiesięczną porcję zboża, którą Krassus rozdawał wszystkim obywatelom?– Czy uwierzysz, Marku Mummiuszu, że celowo wyjechałem wówczas w odwiedziny do przyjaciela w Etrurii? Pomyślałem sobie, że Ekonowi spodoba się wędrówka po górach i łowienie pstrągów w strumieniach, a Rzym bywa latem tak przepełniony i przegrzany.– Moje stosunki z Krassusem też nie są najcieplejsze.– Mummiusz ściągnął usta.– Ach, tak?– Są dość napięte, powiedziałbym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]