[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez tę samotność wyczynia najgorsze głupoty, a teraz musi ponieść konsekwencje.Wcześniej niż się spodziewał.Wziął prysznic i gotów na następny dzień pracy, zacząłszukać łomu.Nie używał go od czasu, kiedy zrywał ściany w pokoju, który teraz należałdo Sylvie.A to znaczyło, że powinien go znalezć tam, gdzie było jego miejsce, w długimzielonym pudełku na narzędzia.Nie znalazł.Najpierw pomyślał, że położył łom gdzieś indziej.Ale wkrótce wyeliminował wszyst-kie możliwości.Zawsze był drobiazgowo dokładny przy odkładaniu narzędzi.Nie miałpowodu sądzić, że zrobił inaczej niż zazwyczaj.Nie chciał rzucać podejrzeń na Sylvie, lecz może schowała gdzieś łom jeszcze przed130 ich pojednaniem? Owszem, takie postępowanie byłoby irytujące, ale przynajmniej nieoznaczało, że poprawa stosunków była pozorna.Nie zamierzał się na nią gniewać.Podwarunkiem że odda mu łom.Wszedł na piętro i zapukał. Tak?Jej głos z trudem przedostał się przez zaporę drzwi. Nie widziałaś mojego łomu? Chwileczkę.Zaczekał.Otworzyła po paru sekundach.Miała na sobie sukienkę, jak zwykle.Zasta-nowił się, czy w niej sypia.Chyba nie; sukienka była spłowiała, ale nie wymięta.A więcmusiała sypiać w bieliznie albo nago  w pościeli, która była pewnie prana wtedy, kie-dy i jej sukienka. Dzisiaj idę do pralni  powiedział. Może zabiorę twoją pościel?Rozpromieniła się. Jasne.Dzięki. I mógłbym.wiesz.Jeśli zgodzisz się chodzić w szlafroku, dopóki nie wrócę,mógłbym zabrać i sukienkę.Pokręciła głową. Dziękuję, ale nie.Naprawdę.Wszystko w porządku. To żaden kłopot.Albo mógłbym zanieść ją do pralni chemicznej. Nie wiem.to miłe, ale.nie jest brudna.Nie miał zamiaru się kłócić. Jak wolisz.Aha, przyszedłem spytać, czy nie wiesz, gdzie jest łom. Aom? Ten czarny metalowy drąg, którym rozwalałem ściany.Wieloczynnościowy prak-tyczny przyrząd do burzenia i podważania. Nie pamiętam.Narysował palcem kształt w powietrzu. Taki. A, tak, przypominam sobie.I co z tym łomem? Gdzie jest? A gdzie go zostawiłeś? Zawsze kładę go w długim zielonym pudełku na narzędzia.Spojrzała mu prosto w oczy.Dopiero potem odpowiedziała: Don, zabroniłeś mi dotykać swoich narzędzi, więc ich nie dotykam.Tyle na temat ocieplenia kontaktów. Więc co, krasnoludki go rąbnęły? Elfy?Westchnęła i oparła głowę o framugę.131  Proszę cię.Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Ja też tak myślałem.Ale muszę odzyskać łom.Zaczynam następny pokój.Będęrozwalał ściany działowe, zrywał tynk i stare listwy. Chętnie pomogę ci szukać, jeśli nie założysz od samego początku, że wiem, gdziejest ten łom, tylko nie chcę powiedzieć.Bo nie wiem.Gdybym wiedziała, powiedziała-bym ci.Don odwrócił się zdesperowany.Potem znowu na nią spojrzał. Dobrze, rozegramy to tak, jak zechcesz.Pomóż mi go poszukać.I pamiętaj, że na-prawdę jest mi potrzebny.To nie jest jedyny pokój, który muszę skończyć. Skoro mój jest gotowy, co mnie obchodzi reszta?  parsknęła.A ponieważ spoj-rzał na nią z prawdziwym gniewem, dotknęła lekko jego ramienia. To żart, tylkożart. Proszę.pomóż mi go znalezć. Dobrze.Niech zgadnę.Najpierw chcesz poszukać w moim pokoju. Czemu nie? Skoro i tak tu jesteśmy.Zaczęła szukać w najdziwniejszych miejscach, na przykład w gniazdkach elektrycz-nych i za żaluzjami. Tu nie.I tu nie.I tu nie. No dobrze, jesteś obrażona  powiedział wreszcie. Ale łom nie mógł odejśćo własnych siłach.Ktoś musiał go zabrać. Dlaczego? Czemu jesteś tego taki pewny? Pewny czego?  Przez chwilę nie rozumiał, o co jej chodzi. %7łe ktoś musiał zabrać to twoje narzędzie. Ponieważ przedmioty z kutego żelaza nie ruszają się same, chyba że coś je poru-szy. Właśnie, coś.Teraz dopiero do niego dotarło. Jakaś nadnaturalna moc, tak? To dom go porwał!Poczuła się urażona jego sarkazmem. Nie obchodzi mnie, w co wierzysz.Dlaczego miałabym ci pomagać? Jeśli ja goznajdę, od razu uznasz, że to ja go schowałam. Gdzie? Tam gdzie go znajdę.Jeśli go znajdę.Obiecaj, że mnie o to nie oskarżysz. Obiecuję. Nie wierzę ci. Nie żartowała.Ale on też nie. Chcę znalezć mój łom! A ja chcę, żebyś mi zaufał.Przyszło mu do głowy parę replik, po których poczułby się znacznie lepiej, choć sy-132 tuacja by się pogorszyła.Przemilczał je więc i powiedział spokojnie: Proszę, pomóż mi znalezć łom. Jeśli go znajdę, to dlatego że mieszkam w tym domu na tyle długo, by wiedzieć,gdzie zbierają się w nim różne rzeczy. Zbierają się? Gdzie spływają.Bardzo często. To nie jest jezioro.Rzeczy nie pływają [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl