[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylendel spostrzegł jej reakcję i zatrzymał się.Brnęła dalej, ufając w słuszność rady, jaką sama kiedyś otrzymała.Proszą, Jaysenie, obyś miał i tym razem rację.- Ta cała waśń to szaleństwo! Tylendelu, posłuchaj mnie.Trzeba z tym natychmiast skończyć.Jeśli sami do tego nie doprowadzicie, będą musieli zrobić to heroldowie.Tobie zaś nie wolno opowiadać się po żadnej ze stron!Jak dotąd, wszystko było w porządku.Savil nie powiedziała nic nowego.Ale Tylendel nie wiedział, że jego mentorka przygotowała jeszcze inne, nowe argumenty.- Tylendelu, wiem, że nigdy nie udało ci się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ty i Staven nie zostaliście Wybrani przez Towarzyszy.Wiedz zatem, że właśnie owa waśń była powodem tego, że twój ukochany brat bliźniak nie został Wybrany, a ty tak.Ty przynajmniej potrafisz dostrzec błahość tego sporu, pod warunkiem, że nie pochłania cię akurat obrona brata.On natomiast jest zbyt zarozumiały i uparty, aby poszukać rozwiązania innego, niźli starcie rodu Leszarów z powierzchni ziemi! Twój brat jest idiotą, Tylendelu! Jest takim samym idiotą jak Wester Leszara, ale to nie zmienia faktu, że ze zwykłej głupoty doprowadzi do śmierci wielu ludzi! Nie pozwolę, aby to się dłużej ciągnęło.Jeżeli będę musiała zadenuncjować Stavena, aby uciąć twój związek z tą sprawą, zrobię to.Nie miej co do tego wątpliwości.Masz o wiele ważniejsze rzeczy do zrobienia w życiu, niż branie w obronę głupca.Pięści Tylendela znów się zacisnęły.Cały zesztywniał ze złości, a pod wpływem emocji jego oczy pociemniały, stając się niemal czarne.Krew odpłynęła mu z twarzy i przez moment Savil zastanawiała się, czy tym razem chłopiec jej nie uderzy, a właściwie uderzy na nią.Jeśli bowiem miałoby do tego dojść, Savil nie zamierzała być tam, gdzie chłopiec wyceluje swój lewy sierpowy.Proszę, o Panie i Pani, nie pozwólcie, aby tym razem stracił panowanie nad sobą.Nigdy nie posunęłam się aż tak daleko.Nie pozwólcie mu wykorzystać magii.Jeśli uderzy we mnie, nie będę w stanie uchronić go od tego, co zrobią z nim moje osłony.Modliła się i uparcie, ze współczuciem, patrzyła prosto w jego pałające gniewem oczy.Czuła, że chłopiec sam szamoce się w potrzasku między potrzebą zadania ciosu temu, kto zaatakował jego ukochanego brata, a własnym sumieniem i zdrowym rozsądkiem.Savil trwała na swej pozycji, nie godząc się na kapitulację.Napięcie w salce osiągnęło taki poziom, że naładowane energią ściany przechwyciły jego część, odbijając wściekłość Tylendela.Ze ścian zaś cały nadmiar energii spływał na Savil, ciążąc jej bardzo.Ona jednak nie powstrzymywała tej fali.Nie mogła zrobić nic więcej, aby utrzymać panowanie nad wszystkim i zachować przynajmniej spokojny wyraz twarzy.Wtem Tylendel odwrócił się i na oślep rzucił się w kąt sali.Przycisnąwszy czoło do chłodnej kamiennej ściany, jedną ręką zasłonił głowę, a pięścią drugiej jął walić w szare kamienie, przeklinając cicho pod nosem.Nie wypowiedziawszy ani słowa więcej, Savil pozostawiła go samemu sobie.Gdy doprowadzisz go do wściekłości, pozwól mu poradzić sobie ze złością i wewnętrznym wrzeniem na swój własny sposób - radził Jaysen.Pozostaw go w samotności do czasu, kiedy sam osiągnie spokój.Kuląc się w kącie, Tylendel odwrócił się do niej plecami.Przymknął oczy; oddychał ciężko, jakby miał za sobą długi bieg.- Wiesz, że nigdy nie zdołasz odwieść mnie od popierania Stavena - powiedział zupełnie spokojnie.- Nie będę się wtrącał do pracy heroldów, nie będę się mieszał do waśni i nie będę nazywał Evana Leszarę przeklętym kłamcą, ale zawsze będę bronił Stavena i jego poglądów, nawet przed tobą.Kocham go i nie wyprę się tego.Po jego wściekłej - wręcz zabójczej - pasji sprzed kilku chwil, nie pozostał już nawet ślad.- Wiem - odparła Savil z takim samym spokojem, nie zdradzając, że wewnątrz wciąż jeszcze jest roztrzęsiona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]