[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szaman oczekiwał, że Nekros będzie działał tak jak każdy ork - odważnie i zdecydowanie.co oznaczało, że okaleczony dowódca znalazł się w punkcie wyjścia.Dusza Demona dawała mu władzę nad potężnymi moca­mi, ale Nekros był świadom, że nie rozumiał nawet cząstki jej potencjału.Zrozumienie głębi własnej ignorancji powodowa­ło, że ork nie był nawet pewien, czy odważy się spróbować wykorzystywać artefakt bardziej niż dotychczas.Zuluhed wciąż się nie domyślił, co przekazał swojemu podwładnemu.Z tych ułamków wiedzy, jakie Nekrosowi udało się zgroma­dzić, wynikało, że Dusza Demona zawiera w sobie tak ogrom­ną moc, że mogłaby zmieść z powierzchni ziemi wszystkie siły Sojuszu zgromadzone na pomocy Khaz Modan.Problem polegał na tym, że nieostrożnie wykorzystywany dysk mógłby również zniszczyć całe Grim Batol.- Dajcie mi dobry topór i dwie zdrowe nogi, a wrzucę cię do najbliższego wulkanu - mruknął do złotego artefaktu.W tej właśnie chwili wyglądający na znękanego wojownik ; wpadł do jego kwatery, ignorując wściekłe spojrzenie swoje­go dowódcy.- Torgus wraca!- Wreszcie dobre wieści! Dowódca odetchnął z ulgą.Jeśli Torgus wraca, to przynajmniej jedno niebezpieczeństwo zo­stało zażegnane.Nekros prawie zeskoczył z ławy.Może Torgusowi udało się wziąć choć jednego jeńca.Zuluhed tego właśnie by oczekiwał.Odrobina tortur i skowyczący człowieczek bez wątpienia powiedziałby im wszystko, co chcieliby wiedzieć o nadchodzącej inwazji na północy.- Nareszcie! Jak daleko?- Kilka minut, nie więcej.- Drugi ork miał niepewną minę na brzydkiej twarzy, lecz Nekros zignorował to, szczęśliwy z powrotu potężnego jeźdźcy smoków.Przynajmniej Torgus go nie zawiódł.Odłożył Duszę Demona i pobiegł jak najszybciej do po­tężnej jaskini, którą jeźdźcy smoków wykorzystywali do startów i lądowań.Wojownik, który przyniósł wieści, podążał zaraz za nim, dziwnie cichy.Tym razem jednak Nekrosowi odpowiadała cisza.Jedynym głosem, który pragnął usłyszeć, był ten należący do Torgusa, opowiadający o wielkim zwycięstwie nad przybyszami.Kilkanaście innych orków, włączając w to większość jesz­cze żyjących jeźdźców smoków, oczekiwała na Torgusa przed szerokim otworem jaskini.Nekros skrzywił się, patrząc na brak porządku, wiedział jednak, że wszyscy podobnie jak on oczekiwali na triumfalny powrót bohatera.- Z drogi! Z drogi!Przepchnąwszy się przez pozostałych, wpatrzył się w bla­dy blask przedświtu.Z początku nie mógł zauważyć żadnego z lewiatanów.Wartownik, który zawiadomił o ich przybyciu, musiał mieć ostrzejszy wzrok.Później Nekros zauważył w pewnej odległości ciemny kształt, który stopniowo powięk­szał się i zbliżał.Tylko jeden? Ork o drewnianej nodze chrząknął.Kolejna strata, ale przeżyją ją, skoro groźba została zażegnana.Ne­kros nie był w stanie stwierdzić, który smok wraca, ale po­dobnie jak pozostali oczekiwał, że będzie to wierzchowiec Torgusa.Nikt nie był w stanie pokonać największego wojownika Grim Batol.A jednak.a jednak.gdy smok zbliżył się na tyle, że można było rozpoznać jego kształt, Nekros zauważył, że bestia le­ciała dość niepewnie, jej skrzydła wyglądały na podarte, a ogon zwieszał się właściwie bezwładnie.Zmrużywszy oczy, zobaczył również jeźdźca, który siedział skulony w siodle i nie wyglądał na przytomnego.Zimny dreszcz przebiegł po plecach dowódcy.- Rozejść się! - krzyknął.- Rozejść się! Będzie potrzebo­wał mnóstwo miejsca, żeby wylądować!Wypełniając swój własny rozkaz, Nekros uświadomił so­bie, że wierzchowiec Torgusa będzie potrzebował całej do­stępnej przestrzeni.Im bardziej się zbliżał, tym bardziej nie­pewny wydawał się jego lot.Przez chwilę Nekros obawiał się nawet, że lewiatan może się rozbić o ścianę góry, tak niepew­nie manewrował.Dopiero w ostatniej chwili udało mu się dostać do środka, być może nakierował go jeździec.Z wielkim hukiem smok wylądował pomiędzy nimi.Orki krzyknęły ze zdziwienia i konsternacji, kiedy ranna bestia poleciała do przodu, gdyż nie była w stanie zahamo­wać.Jeden z wojowników został wyrzucony w powietrze, gdy zaczepiło o niego skrzydło.Ogon machał w różne strony, ude­rzając o ściany.Ze sklepienia posypały się kamienie.Nekros oparł się o ścianę i zacisnął zęby.Wszędzie unosił się kurz.Jaskinię wypełniła cisza.Kaleki dowódca i ci, którym uda­ło się uciec przed smokiem, uświadomili sobie, że olbrzymia istota przed nimi przebyła całą tę drogę tylko po to, żeby umrzeć.Ale nie jeździec.Z pyłu z trudnością uniosła się imponują­ca postać.Wojownik odpiął się z grzbietu smoka i zsunął po jego boku.Kiedy ork dotknął ziemi, prawie upadł na kolana.Wypluł krew i pył, po czym rozejrzał się dookoła, szukając.szukając.Nekrosa.- Jesteśmy zgubieni! - zaryczał najodważniejszy, najsil­niejszy z jeźdźców smoków.- Jesteśmy zgubieni, Nekrosie!Arogancję Torgusa przytłumiło coś innego.Dopiero po dłuższym czasie dowódca rozpoznał w tym rezygnację.Torgus, który kiedyś przysięgał, że zginie, walcząc, teraz wyglądał na pokonanego.Nie, nie on! Starszy ork pokuśtykał do swojego wojowni­ka najszybciej jak potrafił, jego twarz zachmurzyła się.- Cisza! Nie będziesz tak mówił! Przynosisz wstyd kla­nom! Przynosisz wstyd sobie!Torgus z trudem oparł się o szczątki swojego wierzchow­ca.- Wstyd? Nie znam wstydu, starcze! Widziałem prawdę, a prawdą jest, że nie ma dla nas nadziei! Nie tutaj!Ignorując fakt, że drugi ork jest od niego wyższy i cięższy, Nekros chwycił go za ramiona i potrząsnął nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl