[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ryzyko, jakie ja podejmuję, przyjmując pańskie zaproszenie, jest o wiele większe.Jeśli bowiem świat uzna moje propozy­cje za nierozsądne albo jeśli - wprowadzając je w życie - przekona się pan, że są nierealne, wina spadnie na mnie.Mówię szczerze, gdyż takie są okoliczności, z ja­kimi obaj musimy się godzić.Tak wielkie jest też moje przekonanie, że sugestie okażą się znakomite, a pan sku­tecznie je zastosuje.Kiedy zakończymy nasze dzieło, pan może niczym Cincinnatus wycofać się na swoją farmę, a ja niczym Solon opuszczę brzegi Haiti, obaj spokojni, że daliśmy ludowi tej wyspy uczciwą szansę zajęcia god­nego miejsca w świecie.Łączę wyrazy szacunku, Peter WigginPetra nawet na chwilę nie zapominała, że jest więźniem i nie­wolnicą.Ale jak wszyscy więźniowie i wszyscy niewolnicy w hi­storii, żyjąc z dnia na dzień, przyzwyczajała się do niewoli i znaj­dowała sposoby, by pozostać sobą wewnątrz narzuconych jej ograniczeń.Była bez przerwy pod strażą.Jej komputer miał ograniczone możliwości i nie mogła wysyłać żadnych listów.Nie uda się powtórzyć tej wiadomości do Groszka.I nawet kiedy widziała, że ktoś - czy mógł to być Groszek, który jednak nie zginął? - próbu­je się z nią skontaktować, zostawia wiadomości na wszystkich li­stach wojskowych, historycznych i geograficznych, wspomina o kobietach w niewoli tego czy innego wojownika, nie pozwalała, by wytrącało ją to z równowagi.Nie może odpowiedzieć, więc nie będzie traciła czasu na próby.W końcu praca, do jakiej ją zmuszano, sama w sobie stała się wyzwaniem.Jak zrealizować kampanię przeciwko Birmie, Tajlan­dii, a w końcu Wietnamowi, tak by zmieść wszelki opór, a przy tym nie prowokować interwencji Chin.Petra od razu spostrzegła, że wielkość indyjskiej armii jest jej największą słabością, gdyż nie da się ochraniać linii zaopatrzenia.Dlatego, w przeciwieństwie do in­nych strategów, których wykorzystywał Achilles - w większości in­dyjskich absolwentów Szkoły Bojowej - w ogóle nie zajmowała się logistyką kampanii polegającej na masowych atakach.W końcu siły indyjskie i tak będą musiały się podzielić, chyba że armie Bir­my i Tajlandii ustawią się w rzędzie i pozwolą wybić do nogi.Pla­nowała kampanię nieprzewidywalną - błyskawiczne uderzenia niewielkich, ruchliwych oddziałów, które wyżyją z tego, co znajdą w terenie.Kilka ugrupowań pancernych powinno pędzić do przo­du, korzystając z zaopatrzenia w paliwo drogą powietrzną.Wiedziała, że jedynie jej plan ma sens, i nie tylko z powodu wewnętrznych problemów, które pozwala rozwiązać.Po prostu każdy plan, który wymagał przerzucenia dziesięciu milionów żoł­nierzy w pobliże chińskiej granicy, musiał sprowokować Chińczyków.W jej wersji przy chińskiej granicy nigdy nie stanie tylu lu­dzi, by stanowili zagrożenie.Jej plan nie prowadził też do wojny na wyczerpanie, która osłabia obie strony.Większa część sił in­dyjskich pozostałaby w rezerwie, gotowa do uderzenia w chwili, gdy przeciwnik odsłoni jakiś słaby punkt.Achilles przekazał innym kopie jej opracowań - nazywał to „współpracą”, ale przypominała raczej ćwiczenie w rozgrywkach personalnych.Wszyscy pozostali szybko zaczęli jeść mu z ręki i starali się go zadowolić.Wyczuwali naturalnie, że Achilles chce poniżenia Petry, i posłusznie się dostosowywali.Wykpiwali jej plan, jak gdyby każdy dureń widział, że jest beznadziejny, choć ich uwagi krytyczne dotyczyły szczegółów, a o głównych założe­niach nikt nawet nie wspominał.Petra znosiła to, bo była niewolnicą; wiedziała zresztą, że prędzej czy później niektórzy zrozumie­ją, jak Achilles nimi manipuluje i jak ich wykorzystuje.Była pew­na, że doskonale wykonała zadanie; byłoby cudownie ironiczne, gdyby armia indyjska - nie, uczciwie mówiąc, armia Achillesa - nie używając jej planu pomaszerowała wprost ku klęsce.Nie czuła wyrzutów sumienia, że zaproponowała skuteczną strategię indyjskiej ekspansji na Azję Południowo-Wschodnią.Wiedziała, że jej propozycje nie zostaną wprowadzone w życie.Nawet jej plan wykorzystania niewielkich i szybkich oddziałów uderzeniowych nie zmieniał faktu, że Indie nie mogły sobie po­zwolić na wojnę na dwóch frontach.Gdyby przystąpiły do wojny na wschodzie, Pakistan nie przepuściłby okazji.Achilles wybrał niewłaściwy kraj, by poprowadzić go do woj­ny.Tikal Chapekar, indyjski premier, był człowiekiem ambitnym i ulegał iluzji słuszności swej sprawy.Mógł uwierzyć zapewnie­niom Achillesa i pewnie tęsknił za szansą „zjednoczenia” Azji Południowo-Wschodniej.Mógł nawet rozpocząć wojnę.Ale ta szyb­ko wygaśnie, kiedy Pakistan zacznie szykować uderzenie na zachodzie.Indyjskie awanturnictwo wyparuje, tak jak zawsze.Powiedziała to nawet Achillesowi, kiedy odwiedził ją pewne­go ranka, gdy jej plany zostały tak brutalnie i bezlitośnie odrzuco­ne przez innych strategów.„Realizuj plan, jaki chcesz, nic nie pójdzie tak, jak ci się wydaje”.Achilles zwyczajnie zmienił temat; kiedy ją odwiedzał, wolał wracać do dawnych dni, jakby byli parą staruszków wspominają­cych wspólne dzieciństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl