[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słyszę, żektoś zapala silnik samochodu.Zerkam zza zasłony tak, żeby nikt mnie nie zauważył.Jeden z mężczyzn z góry - nie widzę, który -odjeżdża z wielką prędkością.Niewiele dostrzegłem, ale natychmiast zastanawiam się, kto został ico się stało na górze.Odwracam się i widzę, że Liz też weszła do pokoju.- Może powinienem pójść na górę i sprawdzić.?- Nigdzie nie pójdziesz - syczy.- Jak powiedziałam, mamy drzwi i okna pozamykane.Jesteśmy bezpieczni, a ty nigdzie nie idziesz.- A jeśli tam coś się stało? Jeśli ktoś jest ranny?- To jego problem.Mam to w nosie.Musimy teraz myśleć o dzieciach i o nas.Nigdzie niepójdziesz.Wiem, że ma rację.Z obowiązku biorę telefon - dzwonię na policję i na pogotowie.Chryste, niktnie odbiera.Lizzie wraca do łóżka.Po chwili idę za nią, ale już wiem, że teraz nie zasnę.Jestem przerażony, bocokolwiek się dzieje na świecie, nagle znalazło się o wiele bliżej nas.CZWARTEK19Budzę się, zanim zadzwoni budzik, leżę nieruchomo i patrzę w sufit, próbując zrozumieć wszystko,co zdarzyło się w ciągu ostatnich dni.To wydaje się nieprawdopodobne i niemożliwe.Czy w ogólecokolwiek naprawdę się wydarzyło? Nic na to nie poradzę, że cały czas się zastanawiam, czy to nieefekt popieprzonej i nadmiernie ożywionej ludzkiej wyobrazni, czy też rzeczywiście dzieje się cośdziwnego i znacznie gorszego? W zimnym świetle poranka trudno pojąć wszystko, co widziałem i o czym słyszałem.Próbuję przekonać siebie, żeby wziąć się w garść, wstać i przygotować dopracy.Ale wtedy przypominam sobie, co wczoraj widziałem na Millennium Square i natychmiastnerwy oraz niepewność dają znać o sobie.Nie ma sensu tak leżeć.Lizzie i dzieci śpią.Na zewnątrz nadal jest ciemno, ale wstaję i kręcę się podużym pokoju.Wyglądam przez okno.Samochód lokatorów z góry nie wrócił.Co tam się stało?Moje myśli zaczynają krążyć niespokojnie, a rozum płata mi sztuczki.Czy na górze był Wściekły?Przeraża mnie myśl, że moje dzieci mogły znalezć się w pobliżu któregoś z nich.Usiłujęprzypomnieć sobie słowa Lizzie, które wypowiedziała, kiedy obudziliśmy się poprzednim razem.Muszę ignorować to, co dzieje się na zewnątrz, i skupić na bezpieczeństwie osób po tej stroniedrzwi.Tego ranka w mieszkaniu jest zimniej niż zwykle i przez to czuję się starzej niż zwykle.Idę pośniadanie i siadam przed telewizorem.Oglądam kreskówki.Nie mam siły na nic poważniejszego.Jeszcze nie teraz.Zjadłem pół miski płatków, więcej już nie mogę.Nie mam apetytu.Przez cały czas dręczy mnieniepokój, nie umiem przestać myśleć, co tam się wydarzyło.Do cholery, co się dzieje? Myślę owszystkich oderwanych incydentach, których byłem świadkiem, i setkach - pewnie tysiącach -pozostałych, które wydarzyły się w innych miejscach.Nikt nie potrafi dostrzec żadnegopowiązania, a jednak czy mogą nie być powiązane? Dochodzę do wniosku, że to najbardziejprzerażający aspekt sytuacji.Jak tylu różnych ludzi podążających różnymi ścieżkami życiowymimoże zacząć zachowywać się tak irracjonalnie i gwałtownie w tak krótkim czasie?Zerkam na zegar i zdaję sobie sprawę, że już powinienem szykować się do pracy.%7łołądek mi sięprzewraca na myśl, że mam zadzwonić i rozmawiać z Tiną.Bóg jeden wie, co powie i co ja jejmam powiedzieć.Może po prostu lepiej w ogóle nie telefonować.Ciekawość i obawy zwyciężają.W końcu ustępuję i włączam wiadomości.Jedna część mnie chcewiedzieć, co się dzisiaj stało, druga część woli wrócić do łóżka, schować głowę pod poduszkę i niewstawać, dopóki wszystko nie ucichnie.To sprawia, że zadaję sobie jeszcze jedno pytanie, na którenie ma odpowiedzi: jak to wszystko się skończy? Czy fala przemocy i zniszczenia po prostuosłabnie i zniknie, czy też będzie narastać i narastać?Wiadomości w telewizji wyglądają dzisiaj rano jakoś inaczej i przez chwilę nie mogę sięzorientować, na czym polega różnica.Sceneria jest taka sama i prezenterka też wygląda znajomo.Nie poznaję mężczyzny, który siedzi obok niej.Pewnie zastępstwo.Prawdopodobnie dyżurnydziennikarz nie stawił się dziś w pracy.Wczoraj w moim biurze nie pojawiła się połowapracowników.Nie ma powodu, żeby inaczej było z ludzmi z telewizji, prawda? Może jedynaróżnica polega na tym, że w porównaniu ze mną dostają o wiele więcej pieniędzy za znacznie mniejroboty.Znowu puszczają w kółko te same wiadomości.Te same nagłówki komentowane przez dwójkędziennikarzy.Nie ma informacji ze świata sportu, rozrywki czy biznesu, a relacje, które oglądam,przypominają te, które już widziałem wcześniej.%7ładnych wyjaśnień, tylko podstawowe fakty.Odczasu do czasu cykl przerywa któryś z dziennikarzy, rozmawiając z jakimś przedstawicielemwładz.Widziałem polityków, przywódców religijnych i inne osoby udzielające wywiadów w ciąguostatnich dni.Potrafią nawijać i większość z nich wie, jak się zachować przed kamerą, ale żadne znich nie zdoła ukryć faktu, że o tym, co się dzieje, wiedzą równie mało, jak reszta.I są jeszczeludzie, których spodziewałbym się zobaczyć, a których nieobecność budzi podejrzenia.Co zpremierem i innymi politykami wyższego szczebla? Dlaczego nie pokazują swoich twarzy? Są zbytzajęci, osobiście walcząc z kryzysem (wątpię), czy już nie sprawują swoich funkcji? Możliwe, żeszef rządu albo policji stał się Wściekłym?Prezenter z wiadomości mówi o zamkniętych szkołach i zakładach, gdy przerywa mu nagłezamieszanie przed kamerą.Podnosi wzrok, kiedy zaniedbana postać z notatnikiem i słuchawkamina głowie, potykając się, pojawia się w polu widzenia kamery [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl