[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To słabe kule, da się je zorientować tylko na ostatnią osobę, z którą się rozmawia-ło, więc są raczej bezużyteczne.Chciałem wiedzieć, jak ci poszło. I chwała ci za to  westchnął komandos. Zobaczyłem, jak wpadłeś w sidła.Wokół kręciły się te sukinsyny.Domyśliłemsię, że zabiorą cię na polanę i przyleciałem.Trochę ryzykowałem, skrzydlaty.W uśmiechu błysnęły krótkie kły.Litiel, opierając się na kiju, mocno kulejąc pod-szedł do zabitych. Mieli dywan  zdziwił się.271  I od cholery magicznych zabawek.Ten, kto ich wynajął, musi być wysokiej klasymagiem.Wez dywan, Litiel.Tobie się bardziej przyda.Ja sobie poradzę.Walnęli mnieczarną magią, ale już mi przechodzi.Głębianin zawahał się.Z pewnością bardzo zle się czuł, bo w końcu kiwnął głową. Dobra, ale podrzucę cię najbliżej, jak dam radę. Wyrzuć mnie na trakcie do Królestwa.Jakimś mało uczęszczanym. Moc!  powiedział Litiel.Znalezli się na spokojnej drodze pośród pól.Po obu stronach szumiały łany zboża.Spomiędzy kłosów wyglądały wesołe, niebieskie mordki chabrów. Trafisz stąd?  spytał Kruk. Jasne.Dziękuję, Litiel.I nie zrozum mnie zle, ale mam nadzieję, że nigdy więcejcię nie spotkam. Tak  powiedział Głębianin. Ja też mam tę nadzieję.%7łegnaj, żołnierzu. %7łegnaj, Kruku. Moc  rzekł Harab i rozpłynął się w powietrzu.272 Drago nabrał głęboko oddechu.Głowa wciąż go bolała, ale skutki zatrucia czarnąmagią mijały z wolna.Zastanowił się, czy byłby w stanie zabić Litiela, gdyby przyszłoim zmierzyć się w bitwie, i doszedł do wniosku, że tak.W końcu jest komandosemKrólestwa.Teraz pozostawało mu tylko jak najprędzej odnalezć Alimona. Rozdział IV To jest Hija  usłyszał Daimon, zajrzawszy w głąb złocistych oczu.Niezwykłetęczówki, podobne do płytek złota zatopionych w płynnym topazie, w oprawie bardzociemnych, długich rzęs, natychmiast hipnotycznie ściągały uwagę.Zwieciły jak dwieblizniacze lampy pośród błękitu kobaltowych loków.Cała twarz też była niezwykła.Piękna, pomyślał Daimon, chociaż nie spokojną, klasyczną urodą wysoko urodzonychanielic.Cienki nos, usta raczej wąskie, z leciutko krzywym, ironicznym, lecz pogodnymuśmiechem.A figura! Na Głębię, ależ ona na figurę! Głęboki dekolt prostej błękitnejsukni częściowo odsłaniał nienaganne piersi, za pełne i za kształtne na anielicę.Wąską274 talię podkreślało wcięcie sukni, na które nie pozwoliłaby sobie skromna mieszkankaKrólestwa.Nie miała jednak szerokich bioder i ud demonicy, ani tym bardziej wyzywa-jących manier, właściwych nawet szlachetnie urodzonym Głębiankom.Zachowywałasię naturalnie i swobodnie, emanując jakąś niesamowitą witalnością i urokiem, któregozródła Daimon nie potrafił się domyślić, lecz z miejsca był nim zafascynowany. Witaj, pani  powiedział.Na dzwięk jego gardłowego, lekko schrypniętego gło-su zrenice Hiji rozszerzyły się nieco.Uśmiechnęła się. Witaj, panie.Jestem zachwycona, że zechciałeś przyjąć zaproszenie Gabrielai przybyć wraz z nim na moją wyspę. Ja też  odrzekł Daimon szczerze.Kiedy Gabriel zaproponował, żeby odwiedzili wspólnie jeden z jego zamków naKsiężycu, gdzie rezyduje zaufany przyjaciel i można spokojnie porozmawiać, AniołZagłady nie przypuszczał, że spotka kogoś tak niezwykłego.Z pewnością zaś nie spo-dziewał się anielicy.Teraz do jego serca wkradło się dziwnie paskudne i przykre po-dejrzenie, że może Hija jest kimś więcej niż tylko przyjaciółką Gabriela.Natychmiastodrzucił tę myśl, bo bardzo mu się nie podobała, bynajmniej nie z powodów moralnych.275 Hija spytała z troską o zdrowie Razjela, a Pan Uzdrowień uspokoił ją, że wszyst-ko już w porządku.Anielica dodała, że rozmawiała ostatnio przez zwierciadło z Księ-ciem Magów, który wyglądał lepiej, lecz wydawał się bardzo przygnębiony.Gabriel,westchnąwszy, w krótkich słowach zaczął streszczać klęskę wyprawy komanda Szeol.Słuchała uważnie, wtrącając rzeczowe uwagi.Szli szeroką aleją przez las, czy raczej park, otaczający zamek Hiji.Cała wyspa,a nawet oblewające ją morze, należały do Gabriela, który jako Pan Księżyca posiadałtam ogromne tereny.Wyspa była rozległa, w większej części porośnięta lasem, peł-nym starych drzew niezwykle rzadkich gatunków.Niektóre z nich kwitły.W gęstwinieotwierały się niewielkie polanki, porosłe miękkim mchem i drobnymi kwiatami.Częstoprzecinał je strumyk, który rozlewał się w małe jeziorko o wodzie przejrzystej jak szkło.Na kamienistych brzegach siedziały nimfy, plotkując i ochlapując się wodą.Na widokprzybyszów uciekały z chichotem.Kilka razy Daimonowi zdawało się, że widzi wśródzarośli czujną, dziką twarz centaura.Jeden miał chyba złote kółko w nosie.W pewnejchwili przemknęło, szeleszcząc liśćmi, jakieś duże zwierzę, promień słońca błysnął na276 rogu, a Anioł Zagłady gotów był przysiąc, że to jednorożec, chociaż jednorożce, pło-chliwe i szybkie, nie lubiły zamkniętych przestrzeni, takich jak wyspy.Duży park, przylegający do zamku, właściwie nadal był lasem, choć odrobinę upo-rządkowanym.Poobcinano suche gałęzie, usunięto wiatrołomy, wytyczono ścieżki.Te-ren parku ogradzał wysoki kamienny mur z bramą z litego metalu.Portal otaczały ar-chiwolty, a odrzwia zdobił misterny ornament oplotowy, w który wkomponowano wi-zerunki walczących smoków.Na drzwiach wisiała kołatka w kształcie głowy wilka, cooznaczało, że posiadłość należy do maga.Gdy Gabriel zastukał, natychmiast skrzypnęłafurtka w bramie i w otworze pojawił się mały faun o złoconych rożkach i kopytkach.Skłaniając kędzierzawy łepek zapewnił, że pani wita z radością i już podąża na spotka-nie.Hiję ujrzeli w starym sadzie, pełnym rosochatych, krzywych jabłoni.Rozpromie-niona na ich widok, wydała się Daimonowi istotą nie z tego świata.O kraniec błękitnejsukni ocierał się wielki, niebieski kot ze złotymi ślepiami.Na szyi nosił obróżkę z dzwo-neczkiem.Spojrzał na Daimona i uśmiechnął się uprzejmie. Poznaj Nehemiasza, panie. Hija skinęła dłonią.277  Witaj, Nehemiaszu. Miau  powiedział kot, wyginając grzbiet.Ruszyli w stronę domu.Zamek był niewielki, ale uroczy.Zgrabną bryłę ze spicza-stym dachem, wąskimi oknami i wieżyczkami na rogach, zdobiły liczne pinakle, gzym-sy i rzygacze.Nad wejściem wirowała mała witrażowa rozeta, a na kalenicy i futrynachprzysiadły gargulce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl