[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rano poszedł dofryzjera, którego wybrała Rie Skovgaard, siadł na fotelu, a onazaordynowała strzyżenie, również wybrane przez nią: krótkie i poważne,żałobne.Wszystko przebiegało zgodnie ze scenariuszem. To był burzliwy okres.Ale współpracowałem ściśle z policją.Samochód został skradziony.Nikt z mojego sztabu wyborczego nie byłnigdy w to zamieszany.Myślami jesteśmy z rodzicami zamordowanejdziewczyny.Naszym priorytetem zawsze była pomoc policji.Nic więcej. Kierowca jest podejrzany?  spytała jakaś kobieta. Kierowca był zatrudniony przez agencję pośrednictwa.Zostałoczyszczony z podejrzeń.Przez morze głosów przebił się ten najgłośniejszy: Czy takie jest stanowisko policji?Hartmann dojrzał łysą głowę i promienny uśmieszek Erika Salina. Nie wypowiadam się w imieniu policji.Ale omawiałem to z nimi.Mogę oświadczyć, że nasze powiązanie ze sprawą było niefortunnymzbiegiem okoliczności.Nie mam z tym nic wspólnego.Jeśli chcą państwowiedzieć więcej, proszę się zwrócić do śledczych.Pytania, pytania, pytania.Polityk wybierał niektóre i odpowiadał.Ostrożnie.Słuchał wrzawy,myślał o Bremerze, czekał w milczeniu, aż padnie właściwe pytanie. Utworzy pan koalicję z Partią Centrum?Zdumienie na twarzy, konsternacja  wszystko wystudiowane. Proszę państwa  padła przygotowana zawczasu odpowiedz  wświecie polityki samorządowej dramatyczne zwroty pojawiają się rzadziej,niż chcielibyście wmówić waszym czytelnikom.Dziękuję.Wstał, szykując się do wyjścia.Podniosła się jakaś dziennikarka. Tworzycie koalicję?Nic. Zaatakował redaktor polityczny jednego z dzienników: Bremer też zabiega o jej względy?Błysk flesza w oczy.Trzymaj się scenariusza  przestrzegała RieSkovgaard. Tak. W pomieszczeniu zapadła cisza, wszyscy patrzyli na niego. Osobiście sądzę, że jest dla niej trochę za stary.Cóż.Wybuch śmiechu.Zyskał lekką przewagę.Pismaki nienawidziły Bremera równie mocnojak on.W każdym razie tak twierdziły.Troels Hartmann wycofał się do swojego gabinetu.Tam rzuciła się na niego Rie Skovgaard.Poprawiła mu krawat,marynarkę.Wyglądała dziewczęco i radośnie.Zbeształa go lekko, że nakoniec odbiegł od scenariusza.Co prawda korzystnie.Więc byłazadowolona. Wszystko jest okej  powiedział Hartmann, wymykając się z jejrąk. Wszystko okej. Troels, czeka cię mnóstwo spotkań.A potem wizyta w szkole.Będątam kamery.Jesteś popularny.Wycofał się pod okno jak nadąsane dziecko.Rie podjęła grę.Wydęła usta w wyćwiczonym grymasie.Uczesała sięprzy nim.Czarne, lśniące włosy.Dopasowana sukienka opinała jej smukłeciało.Wpadł Weber, wymachując papierami.Projekt mowy koalicyjnej.Chciał ją omówić z Eller. Przeczytamy w samochodzie. Zabierz ze sobą Mortena  powiedziała Skovgaard. Będzieciemogli pogadać.Przeanalizować wszystko po kolei.Weber pokręcił głową. Nie dzieje się nic nowego.Nie potrzebujesz mnie.Pracowałem. Dopilnuję wszystkiego pod twoją nieobecność  nalegała. Idzcie.  Ponagliła ich ruchem dłoni. Idzcie. Uśmiech. I porozmawiajcie.Czasami grali razem w szachy.Zwykle on wygrywał.Bo mupozwalała? Często się nad tym zastanawiał. Idzcie, chłopcy!  krzyknęła Rie Skovgaard, po matczynemumachając drobnymi dłońmi i błyskając pierścionkami. W sobotnią noc  powiedział Meyer  Jeppe Hald kilka razy dzwonił doOlivera Schandorffa. A co z tą kobietą, którą Oliver poderwał? Rozwódka, poszła w miasto się zabawić.Mówiła, że był żałosny iczymś się zamartwiał.Lund zgromiła go wzrokiem. I to wszystko? Nie.Znowu się naburmuszył.Dokuczał mu zakaz palenia, którywprowadziła w biurze. Co z odciskami palców z kotłowni? Połowa szkoły tam była. A DNA? Jeszcze czekamy.Gotowa?Przez przeszklone drzwi zajrzała do pokoju przesłuchań po drugiejstronie korytarza.Oliver Schandorff z opuszczoną głową siedział przy stole. Chcę przy tym być  oznajmił. Mamy nad tym pracować razem.Faktycznie. Dobra.Możesz wejść.Ale pytania zostaw mnie.Skoczył na równe nogi, zasalutował, stuknął obcasami.W chwili gdy przeszli przez próg, Schandorff, żałośnie niechlujny wzielonym polo, wskazał na Meyera. Z nim nie rozmawiam. Nie  zgodziła się Lund. Rozmawiasz ze mną. Po chwili dodała: Dzień dobry, Oliverze.Jak się czujesz?  Kijowo.Wyciągnęła dłoń.Chłopak ją uścisnął.Aysy prawnik, którego widzieliwcześniej, zrobił to samo.Lund siadła obok niego.Meyer przycupnął nastołku z dala od nich, w świetle padającym z okna. Chcemy tylko  zaczęła Lund  zadać ci kilka pytań.Potem możesziść do domu. %7ładnej reakcji. Nanna powiedziała rodzicom, żeprzenocuje u Lisy.Spotykała się z tobą? Nie.Już mówiłem. Wiesz, z kim się spotykała? Nie.Lund wyciągnęła z teczki kilka zdjęć drogich skórzanych butów, któreznalazła w szafie Nanny. Ty jej dałeś te buty?Spojrzał, jakby nigdy wcześniej ich nie widział. Nie.Meyer rozparł się na swoim miejscu pod oknem, ziewnął przeciągle.Lund udawała, że tego nie widzi. Co cię tak rozgniewało, że aż rzuciłeś krzesłem?Aysy prawnik się uśmiechnął. Mój klient zastrzega sobie prawo do nieodpowiadania na pytania zakomunikował.Lund całkowicie go zignorowała. Chcę ci pomóc, Oliverze.Powiedz nam prawdę, a wyjdziesz stąd [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl