[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Sytuacja w Otchłani wygląda bardzo kiepsko, prawda? — spytał wprost.Asmodeusz podniósł do oczu wypielęgnowaną dłoń, zmierzył obojętnym wzrokiem umazane farbą pierścienie.Ściągnął je z palców i rzucił niedbale w stronę stołu.Zakotłowało się.Piękne służące, wydając nieartykułowane, gardłowe wrzaski, rzuciły się do boju o klejnoty.— Tak — przyznał otwarcie.— Lampka rychło może stracić grunt pod nogami.Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji?Razjel uśmiechnął się gorzko.— No cóż, ani Głębia, ani Królestwo nie odniosą z tego powodu korzyści.Asmodeusz odwrócił się, żeby spojrzeć na Jezioro Płomieni.— Kiedy nasza koalicja upadnie, kiedy wyjdzie na jaw, że Pan nas opuścił, zawali się wszystko i bez przepowiedni o Siewcy.— Jak rozumiem, masz coś do zaproponowania? — zagadnął ostrożnie archanioł, usilnie starając się odgadnąć, jakie motywy kierują demonem.Fiołkowe tęczówki Asmodeusza spotkały się z chłodnym błękitem oczu Razjela.— Jest tylko jedna osoba władna przywrócić porządek — powiedział wolno Głębianin.Pan Tajemnic, który za nic nie chciał popełnić błędu, ograniczył się do pytającego uniesienia brwi.— Obaj wiemy, kto.— Usta Asmodeusza drgnęły.Razjel zamarł w napięciu.— Gabriel.Pan Tajemnic pozwolił sobie na głębszy oddech.— To prawda — przytaknął.— Jesteście w stanie osadzić go z powrotem na tronie regenta? — w głosie Asmodeusza próżno było doszukiwać się emocji.Razjel westchnął.— Sądzę, że tak.Ale nie bez udziału armii.— Szybko?Pan Tajemnic zwilżył językiem usta.— Nie wiem — odpowiedział szczerze.— Prawdopodobnie nie.Asmodeusz musnął palcami rozpoczęte płótno.— Proponuję współpracę.Absolutnie prywatnie.Pewna ilość moich oddziałów, przypuśćmy, że znacząca ilość, wejdzie w otwarty konflikt z wojskami nowych regentów.Razjel drgnął.— Proponujesz zdradę, nie współpracę.— Żołnierze wystąpią w barwach różnych niebiańskich ugrupowań — ciągnął Zgniły Chłopiec, niezrażony.— Wprowadzą trochę zamieszania, może sprowokują większe potyczki.W najlepszym wypadku skłócą waszych wrogów, w najgorszym zaabsorbują na jakiś czas ich siły.Spustoszą osady w Limbo i Przedpieklu, narobią bałaganu w niskich kręgach Królestwa.To ostatecznie odbierze regentom przychylność szeregowych skrzydlatych, w porównaniu ze złotymi czasami rządów Gabriela.— Czekaj — przerwał Razjel.— Nie myślisz chyba, że zgodzę się na rozlew krwi cywilów.Twoja propozycja wydaje się kusząca, ale nie tykaj zwykłych mieszkańców.Będziemy wdzięczni, jeśli zaatakujesz zbrojne oddziały dowolnych arystokratów i urzędników, lecz z dala od Królestwa.Asmodeusz wydął wargi.— Mówiłem również o Przedpieklu i Limbo.Razjel przełknął ślinę.— Przykro mi, wszelkie gwałty na cywilach nie wchodzą w grę — rzucił twardo.Poczuł, że się poci.Z politycznego punktu widzenia pomysł demona był ryzykowny, ale godny rozważenia.Przyniósłby archaniołom wymierne korzyści, niewykluczone, że nieocenionej wagi.Jednak nie za taką cenę.Podjęcie decyzji przyszło mu z większym trudem, niż przypuszczał, lecz był jej pewien.Nie za tę cenę.— Nie, Asmodeuszu — powiedział.Demon z ubolewaniem potrząsnął głową.W fiołkowych tęczówkach błysnęło rozbawienie.— Nieskalani rycerze Królestwa.Jak zwykle.Naprawdę trudno was skusić.Wybacz, ale musiałem spróbować.W grę wchodziła kwestia honoru Głębianina.W porządku, nie tkną cywilów.Co ty na to?Pan Tajemnic splótł ręce, żeby Zgniły Chłopiec nie dostrzegł, że trochę drżą.— Podpuszczałeś mnie?Demon leciutko uniósł brwi.— Skądże.Zacząłem negocjacje z najwyższej pozycji.Teraz schodzę szczebel niżej.Zgadzasz się?— Przysięgniesz, że nie pozwolisz na rozlew niewinnej krwi?W seledynowych włosach Asmodeusza zalśniły drogie kamienie, liźnięte promieniem czerwonawego, głębiańskiego słońca, gdy demon wolno skinął głową.— Na moje imię i honor.Razjel odetchnął.To była najpotężniejsza przysięga, której nie złamał nikt od zarania dziejów.Zgniły Chłopiec dał mu ostateczną rękojmię.Pozostawało tylko zastanowić się, dlaczego w ogóle wysunął swoją propozycję.Razjel jeszcze raz spojrzał na obraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]