[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego mu tak strasznie na nim zależy?- Sam chciałbym to wiedzieć.Niemniej znaleziono go na parkingu, tam gdzie spaliła się Celia.Jeśli przejrzysz fotografie w gazetach, zobaczysz, że Otto był tam obecny i stoi gdzieś w tle.Widać go również na zdjęciach spalonego autobusu.Co więcej, wygląda na to, że ktokolwiek wykaże najlżejszy bodaj cień zainteresowania Ottonem i tymi pożarami, sam kończy w płomieniach.Kathleen ponownie obejrzała się za siebie.- Powoli nas doganiają.Twoje ręce! Czy nic ci nie jest? Lloyd skrzywił się i skinął głową.Oparzenia paliły jak ogień i jak mógł, starał się o nich nie myśleć.„Ból? Jaki ból? Ten ból nie należy do mnie”.- Nie mogę tego zrozumieć - rzekła Kathleen.- Skąd wziął się ogień na kierownicy?- Ja również tego nie pojmuję.Sądzę jednak, że sprawił to Otto.Być może potrafi samą myślą zapalać na odległość przedmioty.Widziałaś może ten film o dziewczynce, która umiała w podobny sposób sprowadzać ogień? Może mamy tu do czynienia z tym samym zjawiskiem? Przypomina to rozpalanie ognia za pomocy soczewki powiększającej.całą energię umysłu koncentruje się w jednym punkcie, który rozgrzewa się, a potem pufff! wybucha płomieniem.Mercedes jechał z włączonymi długimi światłami mniej niż trzy długości samochodu za nimi i Lloyd, by nie zostać oślepiony, musiał przestawić lusterko.- Jest jeszcze coś - powiedział, gdy pokonywali długą serpentynę opadającą na lewo w kierunku oceanu.Musiał to z siebie wyrzucić, obojętne, czy Kathleen miała mu uwierzyć, czy też nie.- Dziś wieczorem widziałem w domu Celię.- Co widziałeś?- Możesz mi wierzyć, Kathleen, wiem, że to brzmi idiotycznie, ale ona tam była.Albo jej duch.Lub jakaś zjawa.Stała w sypialni, która była w płomieniach, a one w ogóle jej nie dotykały, nawet jej nie parzyły!- Lloyd.- łagodnie powiedziała Kathleen.- Zastanów się, czy przypadkiem śmierć Celii nie wytrąciła cię z równowagi bardziej, niż ci się wydaje?Lloyd potrząsnął głową.- Klnę się na Boga, Kathleen, to nie jest sprawa bujnej wyobraźni.A jeśli zaczynam wariować, to w jaki sposób zapaliła się kierownica? To wszystko jest częścią jednego i tego samego piekielnego spisku.Jakąś rolę odgrywa w nim amulet.i to niebagatelną.Celia powiedziała mi, że został wykonany z metalu pochodzącego z czary, w której umywał ręce Poncjusz Piłat.Mówiła, że każde z nich ma tylko jeden taki amulet.- Powiedziała to dziś wieczorem stojąc pośród płomieni?- Nie inaczej.Jeśli chcesz, możesz mnie uznać za wariata.Nie będę miał do ciebie pretensji.Ale to wszystko się ze sobą łączy.amulet, śmierć Celii, pożar autobusu.Również śmierć Mike'a.- Już ci mówiłam.Mike nie należał do żadnej sekty religijnej.- Powinnaś raczej powiedzieć, że nie przyznał ci się, iż należy.Ale tak samo nie przyznała mi się i Celia, moja jedyna miłość, kobieta, z którą miałem zamiar dzielić życie.Nie powiedziała mi nawet, że jej najlepsza przyjaciółka ma raka.- Że jej najlepsza przyjaciółka ma raka?- Właśnie.Marianna, ta, która spłonęła w autobusie razem z Mikiem.Pędzili nadbrzeżną autostradą na północ.Samotny i zimny w ciemnościach Pacyfik pokrywał się grzywaczami i nawet mewy - dusze umarłych, wcielenia tych, co odeszli - poszukały sobie na tę noc schronienia.- Wiesz co? - powiedziała Kathleen.- Jakieś trzy miesiące temu Mike był na badaniach i kiedy odebrał wyniki, przez dwa tygodnie był dziwnie przygaszony.- Powiedział ci, co mu jest?- Nie.Cały czas twierdził, że wszystko świetnie.Ale zdawałam sobie sprawę, że coś jest nie tak.W końcu powiedział, że ma kłopoty w pracy, to wszystko.Lloyd szybko spojrzał za siebie.Mercedes w dalszym ciągu był blisko, lecz nie próbował przyspieszać.Wyglądało na to, że nie ma zamiaru ich wyprzedzać, tylko podążać za nimi.Z drugiej jednak strony jechali teraz przez Del Mar, dobrze oświetlony, zabudowany odcinek szosy, z obu stron otoczony domkami letniskowymi, barami, hotelami, chińskimi restauracjami oraz księgarniami, i gdyby Otto spróbował czegoś nazbyt katastrofalnego w skutkach, miałby dziesiątki świadków.- Patrz.- rzekła Kathleen - tam jest całonocna drogeria.Wejdźmy kupić coś na twoje ręce.Lloyd znów zerknął za siebie.- W porządku.prawdopodobnie będą się tu od nas trzymać z daleka.Zjechał do krawężnika pod otwartą przez całą dobę drogerią.Mając Ottona tuż za plecami, musiał liczyć się z pewnym ryzykiem, zwłaszcza nie wiedząc, czy ów potrafi zapalać przedmioty na tak daleki dystans.Jeśli mógł podpalić kierownicę w rękach Lloyda, to nie było powodu, dla którego nie miałby podpalić również jego samego.Lecz poparzone dłonie sprawiały, iż Lloyd cierpiał jak potępieniec, oboje zaś z Kathleen potrzebowali kilku chwil na złapanie oddechu.Weszli do drogerii dokładnie w chwili, gdy mercedes z przyciemnionymi szybami zaparkował jakieś dwadzieścia metrów za nimi i z silnikiem na chodzie pozostał przy krawężniku.Lloyd zatrzymał się w progu rzęsiście oświetlonej drogerii i zmierzył mercedesa długim, skupionym spojrzeniem, lecz nie było sposobu dowiedzieć się, jaki wywarło to efekt na jego pasażerach.Ukryci w samochodzie sprawiali wrażenie równie pozbawionych zdolności widzenia co Celia, jeżeli owa płonąca postać na progu sypialni rzeczywiście nią była.Lloyd zaczynał zdawać sobie sprawę, że już nie dostrzega różnicy pomiędzy żywymi i umarłymi.* * *[1] Fragment poematu Kaddysz w przekładzie Bogdana Barana (Utwory poetyckie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1984).[2] Tony Express od Pony Express, historycznej poczty konnej z epoki Dzikiego Zachodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]