[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wszelako, za pozwoleniem Waszej Królewskiej Mości, myśmy jeszcze.e.umowy nie zawarli - odważył się wybąkać Trurl.- Czy nie moglibyśmy zatem zyskać dwu godzin dla namysłu, musimy bowiem w umyśle zważyć głębokie słowa Waszej Królewskiej Mości, po czym wyjawi się, czy przyjmujemy warunki, czy też.- Ha ha! - zaśmiał się król jak oberwanie chmury.- Czy też wrócić do domu, co? O, nie, moi panowie, przyjęliście warunki, wstępując na pokład Infernandy, który był częścią mego królestwa! Gdyby każdy trafiający do mnie konstruktor mógł odejść, kiedy zechce, całą nieskończoność czekałbym na spełnienie marzeń! Tak tedy zostaniecie i przyrządzicie mi potwory do polowania.Na to daję wam dwanaście dni czasu, a teraz możecie odejść.Gdybyście łaknęli rozkoszy, śmiało zwracajcie się z życzeniami do sług, jakich wam przydzieliłem, albowiem niczego nie będę wam żałował.DO CZASU!- Za pozwoleniem Waszej Królewskiej Mości, mniejsza o rozkosze, ale czy nie moglibyśmy obejrzeć trofeów łowieckich Waszej Królewskiej Mości, pochodzących z działania naszych poprzedników?- Ależ możecie, możecie! - łaskawie rzekł król i klasnął w ręce, aż iskry tryskające mu z palców rozjaśniły srebro ścian.Zarazem powiał od tego mocarnego ruchu wiatr, chłodzący rozgrzane głowy obu poszukiwaczy przygód.Po chwili sześciu w biel i złoto umundurowanych gwardzistów wprowadziło Trurla i Klapaucjusza do krętego korytarza, rzekłbyś - istnego meandra wnętrzności jakiegoś skamieniałego gada; nie bez ulgi też ujrzeli się niebawem w ogromnym terrarium, pod gołym niebem; na cudnie utrzymanych trawnikach rozłożone były wokół, lepiej lub gorzej zachowane, trofea łowieckie Okrucyusza.Najbliższym był rozcięty niemal na dwoje, ryjem szablastozębym w niebo celujący kolos, którego kadłub chronić miały zachodzące na siebie łuskowato tarcze pancerne; tylne nogi, niezmiernie długie, skonstruowane widać dla potężnych susów, spoczywały na trawie obok ogona; znajdował się w nim doskonale widoczny samopał z magazynkiem opróżnionym do połowy na znak, że stwór nie od razu i nie bez walki uległ straszliwemu królowi.Świadczył o tym również żółtawy strzęp, zwisający z kłów wpółotwartej paszczy, w którym Trurl rozpoznał cholewkę takiego buta, jakie nosili królewscy dojeżdżacze.Obok leżała druga szkarada wężowata z mnóstwem krótkich skrzydeł opalonych ogniem wystrzału, a elektryczne wnętrzności rozplusnęły się jej w miedziano - porcelanową kałużę.Dalej inny stwór rozczapierzał kurczowo do kolumn podobne nogi, a w paszczy jego igrał, szeleszcząc z cicha, wiaterek ogrodowy.I były tam truchła na kołach z pazurami i na gąsienicach z miotaczami, rozpłatane do ostatniego szpiku drucianego, były pancerniki bezgłowe z rodzajem spłaszczonych wieżyczek, porozrywanych atomowymi razami, i wieloczłonowce, i pękate okropieństwa, opatrzone licznymi mózgami rezerwowymi, które wszystkie pomiażdżyły się w walce, i maszkary skaczące z połamanymi szczudłami kończyn teleskopowych, i jakieś małe zjadliwce, które umiały snadź to rozdzielać się na zażarte stado, to łączyć w kulę obronną, najeżoną czarnymi oczkami luf, ale i ta chytrość nie ocaliła ani ich, ani ich stwórców, zaś pośród szpaleru owych szczątków kroczyli Trurl i Klapaucjusz, z miękko uginającymi się kolanami, w solennym, z lekka żałobnym milczeniu, jak gdyby gotowali się do pogrzebu raczej niż do bujnej działalności wynalazczej, aż doszli do końca przerażającej galerii triumfów królewskich.U wrót, pod białymi schodami, czekała ich karoca; jakoś smoki mniej wydały im się przerażające, gdy wiozły ich tętniącymi ulicami do rezydencji zamiejskiej.A gdy znaleźli się sami w komnacie wybitej szkarłatem i delikatną zielenią, przed stołem uginającym się od kosztowności i trunków zapobiegliwie przygotowanych, Trurlowi rozwiązał się wreszcie język i począł okropnymi słowy lżyć Klapaucjusza, twierdząc, iż to on, pochopnie przyjąwszy ofertę mistrza ceremonii, ściągnął na ich głowy nieszczęście, jakby nie mogli spokojnie zażywać w domu owoców zdobytej sławy.Klapaucjusz nie odezwał się ani słowem.Kiedy zaś gniew i rozpacz Trurla wyładowały się, tamten, czekający dotąd cierpliwie, zobaczył, jak Trurl pada raczej, niż siada na wspaniałym karle z macicy perłowej i podpiera głowę z zamkniętymi oczami; wtedy rzekł krótko:- Nie ma co! Trzeba się wziąć do roboty.Trurla jakby obudziły te słowa; jęli zaraz rozważać różne możliwości, świadomi najtajniejszych arkanów sztuki cybernetycznego stwarzania.Szybko też zgodzili się, że najważniejszy będzie nie pancerz, nie siła potwora, którego zbudować muszą, lecz jego program, to jest algorytm diabolicznego działania.Musi to być istota prawdziwie z piekła rodem, doskonale szatańska! - rzekli sobie i choć nie wiedzieli jeszcze, jak to uczynią, z lekka podniosły się w nich serca.A gdy siedli do projektowania bestii, której łaknął okrutny monarcha, włożyli w dzieło całą duszę, tak że przepracowali noc, i dzień i jeszcze jedną noc, po czym udali się na ucztę, a podczas gdy pełne dzbany lejdejskie krążyły między nimi, na tyle już byli pewni swego, że uśmiechali się do siebie ukradkiem a złośliwie, aby nie mogli tego dostrzec słudzy, których, nie bez słuszności, mieli za szpiegów królewskich.Nie mówili jednak przy nich nic, co by dotyczyło sprawy, chwalili tylko piorunową moc trunków i wspaniałe elektrety z jonową polewką, które podawali im wyfraczeni lokaje, zwijający się jak frygi.Po kolacji dopiero, gdy wyszli na taras, skąd rozpościerał się pod ciemniejącym niebem widok na całe miasto, z jego białymi wieżami i czarnymi kopułami, tonącymi w zieleni, Trurl rzekł do Klapaucjusza:- Sprawa nie jest jeszcze wygrana, nie jest bowiem prosta.- Jak to rozumiesz? - żywo, choć z ostrożności szeptem zapytał Klapaucjusz.- A bo, widzisz, to jest tak.Jeśli król położy to mechaniczne bydlę, bez najmniejszych wątpliwości spełni obietnicę, którą nazwałbym studzienną, uznawszy żeśmy jego życzeń nie spełnili.Jeśli jednak uda się nam za dobrze.uważasz?- Nie wiem.Jeśli nie położy zwierza?- Nie.Jeśli zwierz jego położy, drogi kolego.wówczas ten, kto obejmie władzę po królu, nie puści tego może płazem.- Myślisz, że przyjdzie nam przed nim odpowiadać? Zazwyczaj następca tronu rad jest z jego opróżnienia.- Tak, ale tym będzie jego syn; a czy weźmie się do nas dla miłości ojca, czy dlatego tylko, że czynu tego będzie się po nim spodziewał dwór, dla nas mała różnica.Co ty na to?- O tym nie pomyślałem.- Klapaucjusz zamyślił się ponuro i mruknął: - Istotnie, perspektywy nie są wesołe.Ani tędy, ani owędy.Czy widzisz jakieś wyjście?- Można by zbudować takiego zwierza, który będzie wielośmiertelny.To znaczy król porazi go, on legnie, ale zaraz powstanie z martwych.I znów król zapoluje, znowu go dosięgnie, i to tak będzie, aż się zmęczy.- Zmęczony będzie zły - rzeczowo rzucił Klapaucjusz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]