[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Damę możecie poderwać i będzie z głowy - odparł pogodnie.- Pajęczyny w wolnych chwilach proszę zwijać na kłębek.A za to macie jedno wyjątkowe ułatwienie.Te tereny przed samą wojną zostały uzbrojone, sieć wod_kanu jest doskonale zachowana, gdzieniegdzie nawet się ją użytkuje i podobno została podprowadzona prawie do samego zamku.To też musicie uwzględnić?.- Niby jak? - przerwała Barbara z podejrzaną słodyczą.Przekopać cały teren? Kierownik pracowni zatrzepotał w odpowiedzi dłonią w sposób wyraźnie filuterny.- Wyobraźcie sobie, że istnieje dokumentacja - rzekł z triumfującą satysfakcją.- W Radzie Narodowej mają, zdaje się, poniemiecką matrycę z naniesionymi budynkami i wszystkimi instalacjami.Zbiorcze zestawienie.Wystarczy, jeśli weźmiecie od nich tę matrycę, porównacie ze stanem obecnym, naniesiecie ewentualne zmiany i będzie można zrobić transparenty.Stefan i Włodek podskoczą do was na jakie dwa, trzy dni i zorientują się w instalacjach.- No tak - powiedział Janusz z namysłem.- To zmienia postać rzeczy.Tak bez niczego to to byłaby robota na pół roku!- Wykluczone! - zaprotestował stanowczo kierownik pracowni.Musicie skończyć wszystko w ciągu kilku tygodni.Dlatego właśnie jadą wszyscy.- Gdzie będziemy mieszkać i gdzie będziemy pracować? spytała rzeczowo Barbara.- Całą inwentaryzację trzeba opracować na miejscu.Same pomiary to na nic, w razie czego za trudno byłoby uzupełniać.Kierownik pracowni okazał jakby odrobinę zakłopotania.- Jest tam taki eks_pensjonat, nieczynny obecnie.Możecie go sobie zagospodarować i znajdzie się tam nawet pomieszczenie do pracy.Tyle że trzeba będzie wstawić stoły i deski.Poprosimy Radę Narodową, żeby dali jakieś sprzątaczki.Może on jest trochę zapuszczony, ale za to stoi w bardzo pięknej okolicy.Nie wątpię, że dacie sobie radę.Liczne uzgodnienia na piśmie i przez telefon wkrótce już wykazały niezbicie, iż wszelki sprzęt zespół musi przywieźć ze sobą, miejscowe władze dysponują bowiem tylko jednym wolnym biurkiem i dużą ilością atramentu.Oddalenie od samego miasteczka tak wynajętego, opuszczonego pensjonatu, jak i zrujnowanego zamku, wymagało rozstrzygnięcia problemu komunikacji.Jedynym dostępnym zespołowi środkiem lokomocji okazał się skuter Włodka, który wyremontowano na koszt pracowni i wypożyczono wśród objawów beznadziejnej rezygnacji właściciela.- Ciesz się, że ci nie zabieramy samochodu - powiedział stanowczo Janusz.- A w ogóle to masz z tego czysty zysk.Skuter na chodzie, a jakby co, to te swoje pięć patyków zawsze dostaniesz.- Tylko żeby nie było na mnie, jak się wszyscy pozabijacie odparł Włodek posępnie iostrzegawczo.Załatwiono wreszcie wszystkie kwestie organizacyjne, ukończono bieżące prace i oto w pierwszych dniach maja malowniczą szosą z Ząbkowic Śląskich ciągnął dziwny tabor.Na czele jechała wywrotka, załadowana pięcioma dużymi rajzbretami, pięcioma parami kobyłek, pięcioma kręconymi krzesłami, pięcioma walizkami, rulonami kalki i brystolu, tobołami z pościelą, jedną maszynką elektryczną i jednym czajnikiem.Za wywrotką podążała taksówka marki "Warszawa", za taksówką zaś skuter.Innych środków komunikacji zespołowi nie udało się zdobyć.- Jaka piękna kraj wy macie! mówił ze szczerym zainteresowaniem Bj~orn siedzący w taksówce wraz z Barbarą i Lesiem.- Siedź prosto, do cholery, czego tak mi wisisz na jedną stronę! - mówił równocześnie zniecierpliwiony Janusz do jadącego za nim na skuterze Karolka.- Kiedy nie mogę inaczej, bo tam jakaś sprężyna wystaje i kłuje mnie gdzieniegdzie usprawiedliwiał się Karolek.Popatrz, już widać ten zamek! - Gdzie? - Na lewo u góry.- Faktycznie, wygląda na mało zniszczony.Tabor przejechał przez miasteczko i piął się pod górę stromą serpentyną.- Jakby, nie daj Boże, spadł deszcz to nam się tędy będzie dobrze jeździło na skuterze mówił Lesio z troską.- Splendid - mówił Bj~orn.Piękna, różna kraj! Barbara posępnie milczała, pełna najgorszych przeczuć.Pensjonat stał na stromym zboczu tuż przy bocznej odnodze głównej szosy.Po wkręceniu żarówek i otwarciu okiennic,zabitych uprzednio gwoździami, okazał się miejscem pobytu wręcz luksusowym.Na drobnostki w postaci brakujących szyb, wyjętych z zawiasów niektórych drzwi i gigantycznych zacieków na ścianach i suficie zespół postanowił nie zwracać uwagi.Znacznie ważniejszy był fakt, że z odkręconego w kuchni kranu cienkim strumyczkiem pociekła woda, co wzbudziło powszechne zdziwienie i coś jakby szacunek dla przedwojennych instalacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]