[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecisnęła się obok sieci dalej, do pana Łubiańskiego.- Proszę pana, chcielibyśmy zapytać, czy pan będzie dzisiaj wędził ryby - powiedziała głosem, którego przenikliwości nie powstydziłaby się Mizia.- Bo chcielibyśmy popatrzeć.- Dzisiaj nie - odparł pan Łubiański nieco jadowicie.- Ale może być, że jutro.Jak mój zięć coś złapie.- Złapie, złapie.- mruknął gniewnie pan Jonatan.- W tę poszarpaną sieć złapie.Janeczka przecisnęła się z powrotem do wyjścia.Pawełek już był na zewnątrz, porucznik wyszedł za nim.- Hej, kolego! - zawołał.- Czekaj no! Wy macie psa, chciałem cię o coś zapytać.Pawełek zatrzymał się na drodze i obejrzał po­dejrzliwie.Porucznik podszedł do swego motoru i zepchnął go z podnóżka.- Chciałem zapytać, czy wasz pies ma pchły?Pawełka nieomal zatkało.Obelżywa kalumnia rzucona na Chabra zawróciła go z drogi.- Co też pan.? - oburzył się.- Jakie pchły?! On w ogóle nie wie, jak wygląda pchła!W życiu nie widział!Porucznik ruszył w dół drogi, prowadząc mo­tor.Pawełek odruchowo ruszył za nim.- A co wy robicie na to, żeby ich nie miał?- My nic nie robimy.On tak sam z siebie.- Dobra, dobra - przerwał porucznik półgło­sem, oddaliwszy się już nieco od garażu.- Zostaw pchły w spokoju.Słyszałeś.?Pawełek poczuł się odrobinę zdezorientowany.- Co słyszałem.?- Tam w garażu.Słyszałeś rozmowę? Pan Jonatan nie widział plastyka.Co ty na to?Zatrzymał się i oparł o motor.Janeczka podeszła do nich i zatrzymała się również.Pawełek gapił się na porucznika.- Plastyk.? - powtórzył niepewnie.- Nie wiesz, kto to jest? Ten facet z oczami koło nosa.Ten nasz znajomy z odstającymi uszami To jest plastyk, artysta, nie wiedziałeś o tym?- A.! Rozumiem.I panu chodzi o to, że pan Jonatan go nie widział?- Właśnie.I co ty na to?Na drodze obok motoru i trojga osób, stały dwa psy, tyłem do siebie.Pies porucznika patrzył w stronę portu, Chaber patrzył w stronę przeciwną.Nagle warknął cichutko.Pies porucznika wykonał błyskawiczny w tył zwrot, Janeczka obejrzała się nieco mniej szybko.Pies porucznika zastygł w bezruchu.Janeczka przesunęła się o krok bliżej do brata.Dro­gą z góry nadchodził Rudy Sprężynowiec.Ruchy Janeczki były z pewnością wolniejsze od ruchów psa porucznika, jej myśl natomiast była bezwzględnie szybsza.Zdążyła uprzytomnić sobie,że wczoraj na­razili się łysemu, a dziś Rudy Sprężynowiec na włas­ne oczy obejrzy ich komitywę z milicją.Może po­myśleć, że coś powiedzieli.Musi zatem usłyszeć, co mówią.- A bo ja wiem, co ja na to - bąkał niepewnie Pawełek, okropnie zakłopotany.- Trzeba się zastanowić.- I nasza mamusia mówi, że go z pewnością ktoś ukradł! - wrzasnęła nagle Janeczka pełną piersią.- Bo ten olejek był zagraniczny i w żaden sposób nie można go kupić!Porucznik i Pawełek wzdrygnęli się zgodnie i wytrzeszczyli na nią oczy.Pawełek, odwracając się do siostry, zawadził wzrokiem o drogę i dostrzegł nadchodzącego Rudego Sprężynowca.Zrozumiał mgnieniu oka.Porucznik nie znał sedna sprawy, czuł się zatem nieco zaskoczony.- Jaki olejek.? - spytał mimo woli ze zdumieniem.- Zagraniczny! W takim rozpylaczu niebie­skim z białym! Mamusia prosi, żeby pan złapał tego złodzieja i odebrał mu to, łatwo poznać, bo nikt inny takiego nie ma! Mamusia prosi, żeby pan zebrał zeznania o tym olejku w niebieskim rozpylaczu, bo go na pewno ktoś ukradł.Rudy Sprężynowiec przeszedł obok, uważnym spojrzeniem obrzucając całą grupę.W miarę jak się oddalał, Janeczka zniżała głos.Pawełek postanowił jej dopomóc.- Mamusia mówi, że jak on się nie znajdzie.– zaczął.- Słuchajcie no, dosyć tego! - przerwał ostro porucznik.- Przestańcie ze mnie robić idiotę! Nie chcę słyszeć żadnego gadania o jakimś olejku! Do­skonale wiecie, że ja wiem, kto wczoraj temu plasty­kowi wymyślał, słyszeliście, co dziś powiedział i py­tam, co wy na to.- Wcale nie wiedzieliśmy, że pan wie.- wy­rwało się Pawełkowi.- Ale teraz już wiecie! Macie znacznie więcej oleju w głowie, niż chcecie przyznać.Skończcie to udawanie cofniętych w rozwoju! Żądam odpowie­dzi!- Wcale nie udajemy cofniętych w rozwoju - zaprotestowała Janeczka z godnością.- A co do pana Jonatana, to on się musiał wyprzeć, bo jego żona i pan Łubiański słuchali.Mógłby go pan na­wet zabić na miejscu i też by się nie przyznał.- Skąd wiesz?- Trzeba było zobaczyć, jak on na nich spoj­rzał, to by pan też wiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl