[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na to właśnie czekał Patrick.Kate odebrała list dla Brendy i szła go teraz przesłać.Udało mu się zbliżyć do niej w wielkim hallu poczty.Podeszła do stolika gdzie były rozłożone różne formula­rze.Położyła torebkę, wyjęła dużą, brązową kopertę, znaczki, złożoną na pół kopertę i list do Brendy.Raptem odwróciła się i podejrzliwie rozejrzała wokoło.Patrick w porę zdołał schować się za filarem.Dłuższą chwilę Kate rozglądała się po sali, następnie wróciła do poprzedniej czynności.Wyłowiła z torebki flamaster i nabazgrała coś na kopercie, potem wsunęła do środka list do Brendy i kartkę.Zakleiła kopertę, nalepiła znaczki, schowała swoje rzeczy do torebki i z ko­pertą w ręce podążyła do skrzynki z napisem “Zagranicz­ne - lotnicza”.Patrick przeciął jej drogę.Uderzył w przegub dłoni tak, że wypuściła kopertę, złapał ją w locie i uciekł co tchu.Wybiegł z poczty, dotarł do chevroleta, wskoczył do środka jak akrobata, ruszył pędem w kierunku hotelu.W pokoju otworzył kopertę i wyciągnął zapisaną kart­kę.Zawierała tylko kilka słów:P.B.jest w Nowym Jorku.Szuka cię.Jest zorientowany w sprawie skrzynki przy Christopher St.Wie także o Lex.Ave.Porusza niebo i ziemię.Co mamy robić? Odpowiedz jak najszybciej.K.Rzucił kartkę na biurko, wziął kopertę.Przeczytał:Miss Brenda Chapmanc/o Emil Hazrak112 HamraBejrut, LibanZapisał adres w notesie, wyciągnął czystą kopertę z walizki, wsunął kartkę wraz z listem i poszedł na pocztę przy 52 Ulicy.Przedtem, zmieniwszy charakter pisma, przepisał adres bejrucki i spalił starą kopertę, zaadreso­waną przez Kate.W powrotnej drodze wypił filiżankę kawy w snack-barze i w trzy kwadranse później wrócił do hotelu.Gdy pojawił się w hallu, dwaj mężczyźni podnieśli się z foteli.Zatrzymali go.- Pan Patrick Baudouin?- Tak.- Policja federalna - pokazali znaczki.- Niech pan pójdzie się spakować.- Dlaczego?- Jest pan niepożądany w Stanach Zjednoczonych.- Ale z jakiego powodu? - zaprotestował.- My nic nie wiemy.Nasze zadanie ogranicza się do zawiezienia pana na lotnisko Kennedy i pozostania z pa­nem tak długo, póki nie wsiądzie pan do samolotu lecące­go do Francji.To wszystko.Nic ponadto nie wiemy.Więc nie warto zadawać pytań.Nie możemy na nie odpowie­dzieć.Chodźmy, niech pan będzie grzeczny, nie robi trudności i pospieszy się.Samolot PANAM odlatuje z Kennedy o 18.30.Lot 747.Dostarczymy pana na miej­sce.Jeśli będzie pan miał szczęście, zdąży pan na ostatni spektakl do Moulin Rouge.- Mylisz się - zauważył jego kolega.- Jeśli wziąć pod uwagę różnicę czasu, w Paryżu jest już dziesiąta wieczór.Plus siedem godzin lotu, i będzie za późno.- No to jutro wieczorem pan sobie pójdzie - odpalił drugi ze śmiechem.ROZDZIAł XVIPoniedziałek, 15 lipca 1974Tego ranka Harry Shulz chciał się wy­brać do Kyrenii na spotkanie z Toni Parygorisem.Grek telefonował do niego poprzedniego wieczoru.Powiedział tylko, że ma coś nowego i żeby był uprzejmy przyjść.Ale, gdy Harry rano otworzył radio, dowiedział się, że w ciągu nocy był pucz na Cyprze i że prezydent Makarios został obalony.W mieście trwały walki między zwolenni­kami usuniętego prezydenta a cypryjską gwardią naro­dową.Cywilom nie wolno było poruszać się po ulicach.Chciał zatelefonować do Parygorisa, ale telefonistka hotelowa powiadomiła go, że łączność z Kyrenią jest zerwana.Miasto leżało w strefie tureckiej, a rozruchy tam się natężały.Harry’ego opanowała wściekłość.Była szansa.Toni Parygoris coś może odkrył, a on tymczasem został zablokowany w Nikozji.Żałował, że nie zapytał go poprzedniego dnia przez telefon.Pocieszał się, że i tak Grek by mu nie odpowie­dział.Próbował wyjść na ulicę, żeby znaleźć jakiś środek lokomocji do Kyrenii.Ogień karabinów maszynowych i pociski czołgów zmusiły go jednak do powrotu do hotelu.Tracił tam czas przez cztery następne dni.Po zawieszeniu broni między walczącymi stronami, Shulzowi udało się znaleźć miejsce w jeepie Narodów Zjednoczonych.Jego pasażerowie, Kanadyjczycy, jecha­li określić straty w Kyrenii.Kiedy dotarli do granic miasta, nadziali się na oddział tureckich spadochronia­rzy.Równocześnie marynarka turecka bombardowała Kyrenię i dokonywała desantu.Spadochroniarze ostrzelali jeepa i wóz eksplodował.Wcześniej jednak Kanadyjczycy, nie wierząc, że propor­czyk Narodów Zjednoczonych zapewni im bezpieczeńs­two, ukryli się razem z Harrym Shulzem i kilkoma żołnierzami z cypryjskiej gwardii narodowej w przy­drożnym rowie.Shulz znalazł w zaroślach pistolet maszynowy, cał­kiem nowy.Wyjął go z dłoni zabitego żołnierza gwardii narodowej.Wyciągnął mu także zza pasa magazynki.Kyrenię zdobyli Turcy.Toni Parygoris był Grekiem.Znając nienawiść dzielącą oba narody, Harry nie prze­stawał myśleć o tym, co się stanie, jeśli Turcy dopadną Parygorisa.Zamęczą go, albo jeszcze gorzej.I Shulz już nigdy się nie dowie, co Grek odkrył.Dobrze byłoby go zobaczyć, nim nastąpi najgorsze.A pierwsza rzecz, jaką powinien zrobić, to nie zostawać tu dłużej.Już dość czasu stracił od chwili przyjęcia “kontraktu”.Przeczołgał się przez zarośla i poczekał, aż ucichną pojedyncze strzały.Podniósł głowę i rozejrzał się.Pierwsze zabudowania miasta były o sto metrów dalej.Pełzając przeciął pole, wyprostował się, oparł o ścianę jakiegoś domu, przesko­czył parkan ogródka i wylądował w trawie.Powtarzał tę operację kilkakrotnie, aż znalazł się na końcu ulicy.Sprawdził pistolet i spojrzał wokoło.Rozpoznał pomnik wzniesiony po proklamowaniu na wyspie republiki w 1960 roku i zorientował się, że ma jeszcze 500 metrów do magazynu Toniego Parygorisa.Przyszła mu nagle do głowy okropna myśl.A jeśli Greka nie ma w magazynie? Jeśli został w mieszkaniu? Harry nie znał adresu.Uspokoił się: nie należy przewidywać najgorszego.Najpierw trzeba dotrzeć do magazynu Greka, a to nie było łatwe.Z sąsiednich ulic słychać było strzały z broni automa­tycznej.Na inną część miasta padał grad pocisków wy­strzeliwanych z jednostek marynarki tureckiej.Wziął rozpęd i przebiegł ulicę.W domach wszystkie żaluzje były zasunięte [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl