X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starzy rodzice już pomarli, przeto Madamenie mogła się wymówić.Przyjęła zaproszenie.Brat (nosił on imię Józef) żywił nadzieję, żeprzez okazanie specjalnych względów uda mu się może uzyskać testament na rzecz swejmałej, skoro Madame była bezdzietna.Zawód siostry nie budził w nim żadnych skrupułów, a zresztą nikt w okolicy nic o tym niewiedział.Gdy rozmawiano o niej, mówiono zaledwie tyle, że pani Tellier jest obywatelkąF�camp, co nasuwało przypuszczenie, że żyła z renty.Z F�camp do Virville liczono conajmniej dwadzieścia mil, a przebycie dwudziestu mil drogi jest dla chłopa rzeczą trudniejsząniż przebycie oceanu dla człowieka cywilizowanego.Ludzie z Virville docierali najdalej doRouen, a ludzi z F�camp nic nie wabiło do małej wsi o pięciuset domach, należącej wdodatku do innego departamentu.Nie wiedziano tedy nic.Kiedy jednakże zbliżał się termin uroczystości, Madame znalazła się w niemałymkłopocie.Nie miała zastępczyni, bo nie zachodziła dotąd potrzeba opuszczenia domuchociażby na jeden dzień.Wszystkie rodzaje współzawodnictwa pomiędzy damami z góry adamami z dołu niezawodnie wybuchłyby natychmiast, poza tym zaś Fryderyk podchmieliłbysobie na pewno, a gdy był podchmielony, rzucał się na ludzi o byle głupstwo.Zdecydowałasię wreszcie zabrać ze sobą wszystkich oprócz kelnera, któremu udzieliła dwudniowegourlopu.Zasięgnięto opinii u brata, a gdy ten nie podniósł żadnego sprzeciwu i ofiarował sięzakwaterować u siebie na jedną noc całe towarzystwo, w sobotę pociąg pospieszny,odchodzący o godzinie ósmej rano, uniósł w wagonie drugiej klasy Madame wraz z jejtowarzyszkami.Aż do Beuzeville były same i paplały jak sroki.Akurat na tej stacji wsiadła paramałżeńska.Mąż, stary chłop ubrany w niebieską bluzę z plisowanym kołnierzem i szerokimirękawami, ściągniętymi na przegubach i zdobnymi w drobny biały haft, miał głowę nakrytąstaroświeckim cylindrem, na którym zrudziała pilśń zdawała się jeżyć.Trzymał w jednymręku olbrzymi zielony parasol, w drugim zaś głęboki koszyk, z którego ukazywały sięprzestraszone głowy trzech kaczek.%7łona, wysztywniona w wieśniaczym stroju, miała zeswym zaostrzonym jak dziób nosem fizjonomię kury.Usiadła naprzeciw swego męża i trwałabez ruchu, przejęta, że znalazła się w tak świetnym towarzystwie.Bo rzeczywiście przedział olśniewał świetnymi barwami.Madame, cała od stóp do głów wniebieskim jedwabiu, zarzuciła na siebie szal z fałszywego kaszmiru francuskiego,oślepiająco i piorunująco czerwony.Fernanda sapała w swej sukni szkockiej, której gors,zapięty przy użyciu sił wszystkich koleżanek, podnosił grożącą upadkiem pierś, a ta zdawałasię pływać pod materiałem na kształt dwu nieustannie poruszanych kopuł.Rafaela, przy pierzastym nakryciu głowy naśladującym gniazdo pełne ptaków, miała nasobie liliową suknię naszytą złotymi pajetkami, coś wschodniego, co odpowiadało jejfizjonomii %7łydówki.Róża Klaczka robiła w swej różowej spódniczce z szerokimi falbanamiwrażenie nazbyt pulchnego dziecka lub otyłej karliczki.Wreszcie wydawało się, że dwieSikawki wykrajały sobie dziwaczne stroje spośród starych firanek z czasów Restauracji, tychfiranek w kwieciste desenie.Skoro tylko przestały być same w przedziale, damy przybrały poważną minę i poczęłymówić o rzeczach podniosłych, aby nabrano o nich dobrego mniemania.Jednakże w Bolbecpojawił się pewien pan z jasnymi faworytami, pierścieniami i złotym łańcuchem.Ułożył nasiatce ponad sobą kilka pakunków zawiniętych w ceratę.Robił wrażenie filuta i swojegochłopa.Ukłonił się, uśmiechnął i zapytał swobodnie: Panie zmieniają garnizon? 52To pytanie wprawiło całą drużynę w zakłopotanie.Na koniec Madame odzyskałakontenans i odrzekła sucho, aby pomścić honor brygady: Mógłby też pan być obyczajniejszy! Przepraszam  usprawiedliwił się  chciałem zapytać, czy panie zmieniają klasztor.Nie znalazłszy stosownej odpowiedzi lub też uznawszy może to sprostowanie zawystarczające, Madame skinęła z godnością głową i zacisnęła wargi.Wobec tego pan z faworytami, który znalazł miejsce pomiędzy Różą Klaczka i starymwieśniakiem, począł mrugać do trzech kaczek, których głowy wystawały z wielkiegokoszyka.Następnie, zorientowawszy się, że zjednał już sobie publiczność, począł łaskotaćstworzenia pod dziobami wygłaszając do nich dla rozweselenia towarzystwa zabawneprzemowy: Cóż? Opuściłyśmy nasze ka  kałużki  kwa! kwa! kwa!  aby zapoznać się zrożenkami?  kwa! kwa! kwa!  Nieszczęśliwe stworzenia odwracały szyje przed tymipieszczotami i czyniły rozpaczliwe wysiłki, aby wydobyć się ze swego wiklinowegowięzienia, aż nagle wszystkie trzy razem wydały żałosny okrzyk rozpaczy:  Kwa! kwa! kwa!kwa!  Wtedy wśród kobiet wybuchł śmiech.Pochylały się i popychały, aby je dojrzeć.Interesowano się szalenie kaczkami, a pan z faworytami roztaczał wdzięki i dowcip orazpozwalał sobie na figlarne zaczepki.Róża wmieszała się do zabawy i pochylając się poprzez kolana sąsiada ucałowała dziobywszystkich trzech stworzeń.Natychmiast każda z kobiet chciała uczynić to samo.Pan zfaworytami sadzał sobie damy na kolanach, podrzucał je i szczypał.Nagle zaczął je tykać.Chłop i chłopka jeszcze bardziej oszołomieni niż ich ptactwo przewracali oczami jakopętańcy, nie śmiąć uczynić jakiegokolwiek poruszenia.Ich stare, pomarszczone twarzepozostawały nieruchome i bez najmniejszego uśmiechu.Pan z faworytami, który był komiwojażerem, dla kawału zaoferował damom szelki izdjąwszy jeden ze swych pakunków jął go rozpakowywać.Był to podstęp, bo paczkazawierała podwiązki.Jedne były z jedwabiu niebieskiego, inne z jedwabiu różowego, czerwonego, fioletowego,z jedwabiu bladoliliowego, z jedwabiu pąsowego, a wszystkie miały metalowe sprzączki wkształcie dwóch amorków splecionych z sobą i pozłacanych.Dziewczyny wydawały okrzykiradości i poczęły oglądać podwiązki, już opanowane powagą właściwą każdej kobiecie, gdydotyka ręką przedmiotów stroju.Pytały się wzajemnie o radę spojrzeniem lub słowem,wypowiadanym szeptem, odpowiadały sobie w ten sam sposób, a nawet Madame zazdrośniedzierżyła w ręku parę pomarańczową, szerszą i okazalszą niż inne: prawdziwe podwiązkipryncypałki.Pan z faworytami oczekiwał, żywiąc jakąś myśl: No, moje małe kotki  powiedział  należy przymierzyć.Wybuchła burza okrzyków.Dziewczyny poczęły ściskać nogami spódnice, jak gdybyobawiały się gwałtu.Komiwojażer spokojnie oczekiwał na właściwą chwilę. Skoro nie chcecie  rzekł wreszcie  to zapakuję.Ofiarowałbym  dodał zręcznie  zadarmo jedną parę tej, która przymierzy. Ale dziewczyny nie chciały i prężyły kibicie zwielką godnością.Jednakże obydwie Sikawki miały miny tak nieszczęśliwe, że ponowiłwobec nich propozycję.W szczególności dręczona pożądaniem Flora Huśtawka zdawała sięwahać w sposób widoczny. No, trochę odwagi, moja mała  nalegał. Te liliowe będą pasować do twojej sukienki.Wówczas Flora zdecydowała się i podnosząc suknię ukazała tęgą nogę w zle obciągniętej,ordynarnej pończosze.Komiwojażer pochylił się i zapiął podwiązkę najpierw na kolanie, apotem wyżej.Aaskotaniem pobudzał dziewczynę do krótkich okrzyków i raptownychdreszczy.Gdy skończył, dał jej parę liliowych podwiązek i zapytał: Na kogo kolej? 53Wykrzyknęły wszystkie razem: Na mnie! Na mnie!Rozpoczął od Róży Kłaczki, która odkryła przedmiot bezkształtny, zupełnie okrągły,pozbawiony kostki: prawdziwą  kichę w kształcie nogi , jak mówiła Rafaela [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.